Po zakończonych niedawno mistrzostwach Europy juniorów w szeregach kilku reprezentacji stwierdzono zakażenie koronawirusem. W polskiej drużynie zachorowało trzech członków sztabu i czterech zawodników. – Na pewno organizatorzy trzymali się określonych procedur, starali się jak mogli zabezpieczyć imprezę, jednak nie do końca się to udało – mówi w rozmowie ze Strefą Siatkówki trener reprezentacji Polski juniorów Sebastian Pawlik.
Na początek zapytam o samopoczucie. Wiemy, że po mistrzostwach Europy stwierdzono koronawirusa m. in. u Michała Gierżota.
Sebastian Pawlik: – Nie tylko u Michała stwierdzono zakażenie koronawirusem. Oprócz niego pozytywny wynik otrzymało jeszcze trzech członków sztabu szkoleniowego i trzech zawodników, czyli na chwilę obecną w sumie mamy potwierdzonych już siedem osób. Czekamy jeszcze na wyniki dwóch osób z objawami. Wszyscy zakażeni przebywają w swoich domach i jak na dzień dzisiejszy poza objawami grypopodobnymi nic poważnego się nie dzieje.
Czy wszyscy, którzy byli na mistrzostwach zostali poddani testom?
– My jesteśmy pod kontrolą Sanepidu. Sanepid nie bada wszystkich, którzy są w kwarantannie, sanepid bada tylko osoby, które mają objawy i są w kwarantannie. Nie wszyscy mają objawy, więc nie zostali przebadani.
Czy patrząc na sygnały płynące z Czech o wzroście zakażeń w tym kraju, miał pan jakiekolwiek obawy w związku z turniejem?
– Tak. Moje obawy rozpoczęły się jeszcze przed turniejem, kiedy u zespołu tureckiego, który przyleciał do Czech stwierdzono pozytywne przypadki koronawirusa. Wiem, że zespół Turcji podróżował jednym samolotem z drużyną rosyjską. Dla mnie było dziwne, że nikt nie brał tego pod uwagę. W ekipie Rosji nie wykryto zakażeń, ale moim zdaniem ryzyko było bardzo duże.
Czy pańskim zdaniem zarówno CEV, jak i federacja czeska zrobiły wszystko, aby zapewnić bezpieczeństwo uczestnikom imprezy?
– Czy zrobili wszystko? Okazuje się, że nie skoro mamy aż tyle potwierdzonych przypadków. Na pewno organizatorzy trzymali się określonych procedur, starali się jak mogli zabezpieczyć imprezę, jednak nie do końca się to udało. Mamy już trzy zespoły z zakażeniami, nie jestem w stanie powiedzieć, czy inne drużyny się badały.
Pojawiły się nawet sygnały o możliwości odebrania Czechom prawa do organizacji mistrzostw Europy seniorów 2021.
– Nie jest to oficjalna informacja, tylko podana przez jednego z włoskich dziennikarzy. Ja myślę, że wszystko jest możliwe. Jeżeli poza tymi trzema zespołami, o których wiemy pojawią się jeszcze jakieś przypadki zachorowań, to podejrzewam, że CEV będzie musiał wziąć pod uwagę taką ewentualność i zmienić organizatora. To jednak jest zupełnie poza nami, tylko decyzja CEV.
Pomimo pandemii toczyła się rywalizacja sportowa. Polska zajęła na mistrzostwach 7. miejsce. Dla pana to bardzo duże rozczarowanie?
– Dla mnie rozczarowujące jest to, w jaki sposób grano po wycofaniu dwóch drużyn z jednej grupy. W jednej grupie było sześć zespołów, w drugiej cztery. Nie rozumiem takiej decyzji. Wszystkie zespoły zakwaterowano w jednym hotelu, z jednego hotelu był wyjazd na mecze. Można było to zorganizować inaczej. Nie jest to jednak przyczyną siódmego miejsca. Mieliśmy też swoje problemy z urazami, jeden z zawodników szóstkowych nie mógł z powodu kontuzji barku atakować, więc graliśmy praktycznie bez ataku z jednego skrzydła, później doszły jeszcze problemy z mięśniami brzucha, a później jeszcze skręcenie stawu skokowego. To miało wpływ na to, jak się zaprezentowaliśmy.
Co pańskim zdaniem było największym problemem biało-czerwonych?
– Widać było w ważnych momentach, że brakuje nam ilości rozegranych spotkań, ten zespół był pierwszy raz na tak ważnej imprezie. Do tego pandemia spowodowała, że nie mieliśmy okazji do zagrania kontrolnych meczów międzypaństwowych. Doświadczenie w takich sytuacjach jest ważne, żeby wiedzieć, jak należy się zachować w konkretnej sytuacji. My tak naprawdę na tych zawodach się dopiero tego uczyliśmy.
Mecz z Belgią przegrany 2:3 mimo prowadzenia 2:0 mógł być kluczowy, zwłaszcza jeżeli chodzi o mental?
– Myślę, że jeżeli chodzi o mental zespołu mógł być kluczowy, natomiast nie był. Mental jest elementem, z którego jestem zadowolony. Mimo przegranych spotkań drużyna wychodziła na kolejny mecz i walczyła do samego końca. Nawet w meczach o miejsca 5-8 była walka i ogromne zaangażowanie i to na pewno jest pozytyw tego turnieju. Mecz z Belgią faktycznie był kluczowy, bo tam w czwartym secie przy stanie 2:1 prowadziliśmy 15:10, 22:20. Urazy, o których już wspomniałem decydowały o tym, że nie możemy przeprowadzić akcji przez najsłabszy blok przeciwnika, bo tam akurat mamy zawodnika, który ma problem z atakowaniem. Takie niuanse decydują o przegranych dwóch, trzech akcjach, a po dwóch czy trzech piłkach wygranych w tym secie pokonalibyśmy Belgów i pewnie gralibyśmy w czwórce.
Jak ogólnie należy ocenić poziom sportowy zawodów?
– Dla mnie zaskoczeniem jest to, że Rosjanie zdobyli mistrzostwo Europy. Widziałem jak przed turniejem grał zespół Włoch i prezentował on według mnie najbardziej zbliżoną siatkówkę do seniorskiej. To był bardzo poukładany zespół praktycznie bez słabych punktów. Dla mnie zaskoczeniem była ich porażka w finale. Trzeba pamiętać, że to jest jeszcze sport młodzieżowy i wiele może się wydarzyć. Zespoły Włoch , Rosji prezentowały bardzo wysoki poziom sportowy, drużyna Belgii ze znakomitym, o dwa lata młodszym atakującym także sobie świetnie radziła. Mnie poziom sportowy turnieju niczym nie zaskoczył, a kilka tego typu imprez już przeżyłem. Nie zauważyłem, żeby poziom sportowy był ze względu na pandemię w tym roku niższy.
Na koniec zapytam, czego mogę życzyć?
– W tym momencie tylko zdrowia, to jest najważniejsze. Sobie i wszystkim życzyłbym, aby udało się przez pandemię przejść łagodnie pod względem sportowym, to znaczy, żeby rozgrywki nie zostały zatrzymane i żeby do końca udało się przeprowadzić rywalizację na wszystkich poziomach. To będzie korzystne i dla rozwoju dyscypliny i w kontekście rozwoju poszczególnych zawodników.
źródło: inf. własna