Siatkarze Akademii Talentów Jastrzębskiego Węgla triumfowali w rozgrywkach mistrzostw Polski kadetów. W finale pokonali UKS Szamotulanina Szamotuły, a ostatnie miejsce na podium przypadło ekipie KS Wifamy Łódź. – Bardzo cieszymy się z wywalczonego w Szamotułach złota mistrzostw Polski juniorów młodszych. Był to dla nas ciężki turniej i myślę, że każda z ośmiu ekip, mogła zameldować się w finale – podsumował Dariusz Luks, szkoleniowiec mistrzowskiej drużyny.
W finale mistrzostw Polski kadetów zmierzyły się ekipy: Akademia Talentów Jastrzębskiego Węgla oraz gospodarz – UKS Szamotulanin Szamotuły. W trzech setach triumfowali podopieczni Dariusza Luksa, ale emocji nie brakowało.
– Bardzo cieszymy się z wywalczonego w Szamotułach złota mistrzostw Polski juniorów młodszych. Był to dla nas ciężki turniej i myślę, że każda z ośmiu ekip mogła zameldować się w finale. Dla tego tym bardziej cześć i chwała moim chłopakom, że utrzymali tempo rozgrywek, tym bardziej, że na mistrzostwach nie było łatwych meczów, a finał czempionatu, który zagraliśmy z gospodarzami rządził się swoimi prawami. Zespół z Szamotuł miał momenty, w których dominował i miał kilka punktów zapasu, ale nie był w stanie utrzymać tej przewagi. Mam bardzo duży szacunek do mojego zespołu, że potrafił wytrzymać te niekorzystne momenty i odwrócić wynik na swoją korzyść – przyznał szkoleniowiec.
Pomimo zakończenia turnieju ze złotym medalem, trener dostrzegł także elementy, nad którymi trzeba dalej pracować. – Po obserwacji całego turnieju mogę powiedzieć, że w mojej ekipie najbardziej cieszy mnie współpraca blok-obrona. Zauważyłem jednak sprawy, nad którymi będziemy musieli popracować, a mianowicie sytuacje, w których sami sobie zaczynamy przeszkadzać: dyskutujemy z sędziami, skupiamy się na rywalach zamiast na własnej grze. To jest nasza dość poważna bolączka i ja będę chciał wyeliminować – dodał Dariusz Luks.
Gospodarze turnieju mają świadomość, że w finale zabrakło im niewiele, choć Jastrzębski Węgiel postawił poprzeczkę wysoko. – Gdyby ktoś tydzień temu powiedział nam, że będziemy wicemistrzami Polski, to brałbym to w ciemno. Mimo wszystko po finale czuliśmy pewien niedosyt, bo mieliśmy momenty w których znacznie prowadziliśmy. Niestety uciekały nam środki setów, a w końcówkach brakowało nam pewności siebie. Zaczęliśmy wchodzić w „plasy” i „kiwki”, co się nie opłaciło. W finale graliśmy z Jastrzębskim Węglem – faworytem, który przegrał tylko jeden mecz w sezonie i to właśnie z nami. Drużyna z tego poziomu potrafiła bezlitośnie wykorzystać nasze niepewności w grze, jednak cieszy mnie to, że na pewno nie byliśmy zespołem gorszym od nich – ocenił Łukasz Klapczyński.
W meczu o brązowy medal KS Wifama Łódź pokonała 3:0 Hemarpol Norwid Częstochowa. – Po trudnych „połówkach” w Gdańsku awansowaliśmy do ścisłych finałów i nasze apetyty na medale znacznie się rozbudziły. Moi zawodnicy chcieli walczyć o tytuł mistrzów, dlatego to rozgoryczenie po półfinale było nieco większe. Z tego powodu tym bardziej cieszę się z brązowego medalu, bo nie jest łatwo podnieść się po takiej przegranej krok przed finałem. Gospodarze zagrali wtedy naprawdę bardzo dobry mecz i w pełni zasłużyli, by walczyć o złoto. Cieszy mnie duch zespołowości, który mogliśmy oglądać przez cały turniej. Jesteśmy chyba jedynym klubem, który ma chłopców z jednego miasta, od początku wychowanych w tej drużynie. Nie mamy armii zaciężnej, nie ściągamy ludzi z zewnątrz, ale znamy się po kilka ładnych lat. Przepracowaliśmy ze sobą bardzo dużo czasu i to przyniosło efekt. Nikt nie spodziewał się, że w tym sezonie uda nam się zajść aż tak daleko. Ponadto mieliśmy jeden z najlepszych środków na tym turnieju i to wszystko zaprocentowało w odpowiednim momencie – podsumował Bartłomiej Ostrowski.
źródło: PZPS