– Pracujemy cały czas, by realizować kolejne cele. Jeden już spełniliśmy zdobywając Superpuchar Włoch. Następne to Coppa Italia, sukces w Lidze Mistrzów i zdobycie scudetto. Mam tylko nadzieję, że ten sezon nie zostanie zatrzymany przez koronawirusa – powiedział przyjmujący Sir Safety Perugia Wilfredo Leon.
Wilfredo Leon jest jednym z liderów zarówno reprezentacji Polski, jak i Sir Safety Perugii. Spoczywa na nim dodatkowa odpowiedzialność, bowiem z niego biorą przykład inni. – Liczy się drużyna i to, żeby walczyć do końca. Nawet jeśli doskwiera ból. Skoro inni widzą, że ja nie opuściłem głowy i gram do końca na przykład mimo urazu, to idą za mną. Kiedy ja zaczynałem, takim przykładem był dla mnie Robertlandy Simon. On zawsze pokazywał, że trzeba trenować więcej, wkładać dużo wysiłku i zawsze był tym liderem – przyznał jeden z obecnych liderów Sir Safety Perugii.
Podopieczni Vitala Heynena mają już na swoim koncie w tym sezonie jedno trofeum, wygrali bowiem Superpuchar Włoch. Na tym jednak nie zamierzają poprzestawać i liczą na kolejne sukcesy. – Pracujemy cały czas, by realizować kolejne cele. Jeden już spełniliśmy zdobywając Superpuchar Włoch. Następne to Coppa Italia, sukces w Lidze Mistrzów i zdobycie scudetto. Mam tylko nadzieję, że ten sezon nie zostanie zatrzymany przez koronawirusa – wyznał Leon.
Wilfredo Leon jest jednym z najlepszych siatkarzy świata. Sam zawodnik przyznaje, że do dalszej ciężkiej pracy motywują go nie tylko trofea, ale także poprawianie własnych wyników i rekordów. A jednym z nich jest prędkość zagrywki. – Usain Bolt jest tylko jeden i tylko do niego należy rekord świata w sprincie. Ja też chcę, żeby obok rekordu zagrywki widniało tylko jedno nazwisko: Wilfredo Leon. Obecnie ten najlepszy wynik w Serie A (134 km/h) należy do mnie i do Ivana Zaytseva, a współdzielony rekord to nie to samo. Na treningach mierzona jest prędkość mojej zagrywki i już w ubiegłym sezonie udało mi się osiągnąć wynik 135 km/h, ale potrzebuję powtórzyć to w trakcie meczu, by rekord został uznany. Teraz mój bark nie jest jeszcze gotowy, bym mógł tak mocno uderzyć. Musimy trochę zejść z obciążeń, ramię musi dostać więcej „świeżości”, żebym bardziej płynnie uderzał. Trzeba jeszcze poczekać kilka spotkań. Cały czas nad tym pracuję i dobrze, że mam coś, co mnie motywuje. Tym bardziej, że mogę śrubować własne rekordy i sobie samemu zawieszać poprzeczkę coraz wyżej, a nie tylko starać się poprawić osiągnięcia innych – podkreślił siatkarz reprezentacji Polski.
Odniósł się on także do perspektywy rozgrywania igrzysk olimpijskich bez kibiców, bowiem taki wariant jest brany pod uwagę, jeśli nie uda się opanować pandemii. – Przyszłoroczne igrzyska olimpijskie i bez kolejnych ograniczeń będą zapamiętane jako te najbardziej wyjątkowe w historii. Przyznam, że bardzo dziwnie gra się bez kibiców na trybunach, bo podobnie było, gdy tylko w swoim gronie świętowaliśmy zdobycie Superpucharu Włoch. Chciałbym, żeby to, co się będzie działo w Tokio mogło obejrzeć jak najwięcej osób. W końcu jedziemy tam z kadrą po złoto i tylko ono się dla mnie liczy. Z kibicami na trybunach, którzy nas wspierają, można się poczuć jak gladiator na środku areny – zakończył Leon.
źródło: opr. własne, Przegląd Sportowy