– Wykonaliśmy w tym meczu super robotę, zrobiliśmy to, co do nas należało. Co prawda mieliśmy znowu moment zachwiania. Traciliśmy punkty trochę jak dziewczyny, bo seriami po pięć, po sześć raz jedni, raz drudzy, ale koniec końców są trzy punkty i to jest chyba najważniejsze – powiedział po sobotnim meczu w Częstochowie atakujący eWinner Gwardii Wrocław Damian Wierzbicki.
Po raz drugi w tym sezonie eWinner Gwardia Wrocław wygrała 3:1 a MVP meczu został Damian Wierzbicki. Tym razem atakujący rozpoczął mecz w pierwszej szóstce i był najlepiej punktującym siatkarzem swojego zespołu. Zawodnik zdobył 15 punktów w ataku (63% skuteczności) i zaserwował dwa asy. – Te wyróżnienia indywidualne to wyłącznie zasługa dobrych znajomości z panami komisarzami. Mam układy, jeszcze 26 kolejek przed nami, także spokojnie – zażartował atakujący. – Chłopaki w tym meczu wykonali super robotę, zrobiliśmy to, co do nas należało. Co prawda mieliśmy znowu moment zachwiania. Traciliśmy punkty trochę jak dziewczyny, bo seriami po pięć, po sześć raz jedni, raz drudzy, ale koniec końców są trzy punkty i to jest chyba najważniejsze – stwierdził Wierzbicki.
Dla częstochowian był to pierwszy mecz we własnej hali. Do sobotniego pojedynku podchodzili podbudowani wyjazdowym zwycięstwem 3:2 nad Lechią Tomaszów Mazowiecki. – Spodziewałem się tego, bo jechaliśmy z nastawieniem zwycięstwa, ale rozmawialiśmy między sobą, że tam na pewno nie będzie łatwo. W hali Norwida zawsze się tak gra, ale koniec końców jest happy end i to jest najważniejsze. Wiedziałem, że chłopaki się postawią. Postawili się ostatnio Lechii Tomaszów Mazowiecki, zrobili niespodziankę, więc nie mieli nic do stracenia i walczyli – powiedział atakujący zespołu z Wrocławia.
Krótki okres między meczami nie wystarczył, by gwardziści wyeliminowali ze swojej gry momenty przestojów. – Ta dyspozycja na razie jest, jaka jest. Troszkę się na tym boisku męczymy może nie z rywalem a jeszcze ze sobą, bo nie tak to wygląda, jak powinno. Powinno to wszystko wyglądać tak, jak w ostatnim secie, ewentualnie tak jak w pierwszym, bo też go w miarę kontrolowaliśmy. Drugi, trzeci set mega nerwowy, dopiero jak odskoczymy na te parę punktów to uspokajamy grę między sobą – przyznał Damian Wierzbicki.
źródło: inf. własna