– Cieszą trzy punkty, natomiast widać, że mamy jeszcze trochę pracy przed sobą. Możliwe, że w tych drugim secie w grę wdarły się emocje. AGH w pierwszym secie po prostu stał, a w drugim po prostu zaczęli grać i nas cofnęli. Szkoda, że nie potrafiliśmy sobie poradzić w trudniejszej sytuacji i przegraliśmy końcówkę – podsumował pierwsze spotkanie sezonu 2020/2021 trener Krzysztof Janczak.
eWinner Gwardia Wrocław na inaugurację I ligi wygrała z AZS-em AGH Kraków 3:1. Spotkanie było dość nierówne, nie brakowało seriami zdobywanych punktów. – Myślę, że w tych trzech setach była widoczna różnica punktowa między drużynami. Drugi set nam nie wyszedł, trochę za dużo błędów się wkradło, aczkolwiek zdajemy sobie chyba wszyscy sprawę, że jeszcze nie graliśmy cudów i nie zagraliśmy meczu na swoim poziomie. Cieszą trzy punkty, natomiast widać, że mamy jeszcze trochę pracy przed sobą. Możliwe, że w tych drugim secie w grę wdarły się emocje. AGH w pierwszym secie po prostu stał, a w drugim po prostu zaczęli grać i nas cofnęli. Szkoda, że nie potrafiliśmy sobie poradzić w trudniejszej sytuacji i przegraliśmy końcówkę – podsumował spotkanie trener Krzysztof Janczak. – Może nas trochę rozkleiła dzisiejsza prezentacja, bo w pierwszym secie zespół z Krakowa kompletnie nic nie grał, nic im nie wychodziło. W drugim z kolei u nas nałożyło się kilka głupich błędów i wtedy AZS AGH doszedł do głosu. Wkradła się u nas nerwowość, szkoda drugiego seta, ale mamy trzy punkty i to jest najważniejsze – dodał szkoleniowiec zespołu z Wrocławia.
Po sezonie 2019/2020 w zespole z Wrocławia zmieniono obu atakujących. W pierwszym pojedynku nowych rozgrywek w wyjściowym składzie wyszedł Mateusz Frąc. Siatkarz w trakcie drugiego seta został zmieniony przez Damiana Wierzbickiego, który zaliczył bardzo udane spotkanie. W niespełna trzech setach zdobył aż 15 punktów (najwięcej w całej drużynie) notując 68% skuteczność w ataku. Atakujący został wybrany MVP pojedynku. – Pracuję nad tym, żeby zbudować zaufanie trenera. Na razie jest, jak jest, ale staram się robić wszystko jak najlepiej. Mam nadzieję, że kiedyś to zaufanie przyjdzie. Może już dzisiaj przyszło – przyznał po meczu Wierzbicki. – Na pewno fakt, że po przegranym secie wyszliśmy do kolejnego z czystą głową i chcemy rywala dosłownie zmieść z parkietu. W pewnym momencie po prostu odjeżdżamy na sporą ilość punktów i kontrolujemy to spotkanie. Cieszy też fajna zmiana Krzysztofa Gibka, który wszedł niemal razem ze mną i super się zaprezentował. Ja bym jemu przyznał nagrodę – wskazał pozytywy wtorkowego meczu MVP.
W Gwardii zostało zaledwie pięciu zawodników (dwóch przyjmujących, dwóch środkowych i libero). Zupełnie nowi zawodnicy stanowią zarówno o rozegraniu, jak i ataku wrocławian. – Jeszcze ciągle pracujemy nad tym, by działało to jak najlepiej, tak jak powinno. Jest to pierwsza kolejka, wdarły się emocja, cała ta otoczka, prezentacja. Pierwszy, poważny mecz rozegrany po półrocznej przerwie, w międzyczasie tylko rozegraliśmy sparingi. Możliwe, że przyszło trochę rozprężenia po pierwszym, łatwym secie, no i uciekł ten drugi. Później pełna mobilizacja i poszło dosyć gładko – powiedział atakujący zespołu z Wrocławia.
źródło: wroclawskisport.pl