– Fajnie jest mieć jakiś cel, ale lepiej podejść do tego ze spokojem. Każdy przeciwnik będzie trudny. Plusem jest to, że mamy tak szeroką kadrę, że każdy jest w stanie zastąpić zawodnika na swojej pozycji, wszyscy są równi – powiedział Tomasz Bonisławski, libero Visły Bydgoszcz.
Zacznijmy od podsumowania turnieju, który został rozegrany w zeszły weekend. Dwóch rywali, czyli STS Olimpię Sulęcin i KRISPOL Września już znaliście z wcześniejszych sparingów, jednak niemiecka drużyna, z którą przegraliście, była trochę zagadką, przykuwaliście uwagę do tego, że to jednak niemiecka ekstraklasa?
Tomasz Bonisławski: – Nie, nie przykuwamy uwagi do tego czy to ekstraklasa czy pierwsza liga, bardziej trzymamy się założeń ustalonych przed meczem. Skupiamy się na tym, na co trener nam zwraca uwagę, na konkretnym elemencie np. ataku czy wysokiej piłce. Niemiecki zespół to głównie wysocy siatkarze, więc grało się przeciwko nim troszkę inaczej, postawili nam twarde warunki no i wygrywali te końcówki. Września była nieco osłabiona kadrowo, z kolei Sulęcin też wyszedł trochę inną „szóstką”. Nastawialiśmy się, że nie będzie łatwo wygrać spotkanie z Niemcami i tak też się stało.
Generalnie jednak ten okres przygotowawczy wychodzi na duży plus, bo jednak przegraliście tylko dwa mecze, ten z Treflem i właśnie ten w turnieju z Netzhoppers.
– Tak, generalnie dużo graliśmy z Wrześnią, ciężko jest porównać to też z innymi drużynami z którymi gdzieś tam mam kontakt, choćby z bratem, który gra również w pierwszej lidze (Dariusz Bonisławski, libero Avii Świdnik) i też zbieram informacje jak inne zespoły się prezentują. Nikogo nie można lekceważyć, jednak widać te różnice pomiędzy PlusLigą a TAURON 1. Ligą, choćby po tym sparingu właśnie z Treflem, gdzie trudniej nam się grało, dlatego różnica na poziomie sportowym jest widoczna. W pierwszej lidze jest dużo chłopaków, którzy często przychodzą się uczyć więc nie sposób jest porównać te dwie ligi.
Wspomniałeś o bracie, który gra w Avii Świdnik, będziecie raczej rywalizować między sobą, czy póki co się wspieracie, jak do tego podchodzicie?
– Raczej się wspieramy, gramy na tej samej pozycji, mamy ze sobą kontakt. Oni awansowali z II ligi i nawet cieszymy się, że będziemy grać przeciwko sobie, tym bardziej, że zobaczymy, czy faktycznie zagramy przeciwko sobie, jak będą wyglądać składy meczowe, na ile zdrowie pozwoli.
Właśnie, kwestia grania w tej szóstce, czujesz trochę już obciążenie jak nie ma Kuby (Jakub Dereń, drugi libero BKS Visły Bydgoszcz), który jest obecnie na zgrupowaniu reprezentacji U20?
– Może trochę, jeśli chodzi o zmęczenie, bo też przez chorobę miałem przerwę i po dwóch tygodniach przygotowań był właśnie ten przestój, co trochę się na mnie odbija, ale trzeba sobie radzić. Kuba wróci na ligę, walczy o skład, kadrowicze rozegrali turnieje z pierwszoligowcami, więc też tych meczów trochę rozegrał.
Słowem przewodnim na ten sezon jest awans, jak się odniesiesz do tego założenia? Jak to wygląda z twojej perspektywy, bo jednak jesteście jednym z faworytów w lidze?
– Czy faworytem… Lublin jest też mocny, Bielsko-Biała również. Wrocław też jest ściśle nastawiony na awans. Ja tak do tego nie podchodzę, skupiam się na każdym kolejnym wyzwaniu, a co ma być, to i tak się wydarzy. W zeszłym roku byliśmy mocno nastawieni na utrzymanie w lidze, a jak się skończyło? Wszyscy wiemy, więc nie ma co się nakręcać, zobaczymy co czas pokaże. Wiadomo, fajnie jest mieć jakiś cel, ale lepiej podejść do tego ze spokojem. Każdy przeciwnik będzie trudny, nie ma co ukrywać, patrząc choćby po meczu z Sulęcinem (podczas turnieju ENEA Volleyball Bydgoszcz Cup’2020 – przyp.red.), tym drugim secie, gdzie wystarczyło, że zwolniliśmy rękę i już zaczęli nam uciekać, dlatego trzeba być skupionym. Plusem jest to, że mamy tak szeroką kadrę, że każdy jest w stanie zastąpić zawodnika na swojej pozycji, wszyscy są równi, jest to bardzo ważne.
To prawda, ale wracając do ciebie, przeszedłeś tutaj już wszystkie etapy w Bydgoszczy, Młoda Liga, PlusLiga, teraz TAURON 1. Liga, ta Bydgoszcz to chyba już taki twój azyl?
– Trochę to było kwestią przypadku, że tutaj wróciłem, głównie dzięki panu Januszowi Zacniewskiemu, różnie to wszystko wyglądało, ale biorę wszystko na spokojnie, bez nerwów, co ma być to i tak będzie. Przyzwyczaiłem się do tej Bydgoszczy, choć trochę się pozmieniało, śmieję się, że tylko szatnia się nie zmienia. Pod względem treningów jest super, dajemy z siebie wszystko i nie ma na co narzekać. Zobaczymy, co przyniesie sezon i jak on będzie wyglądać.
No właśnie, są obostrzenia i wiadomo, że na mecze nie wejdzie tylu kibiców co dotychczas, a chyba lepiej się gra przy pełnych trybunach…
– Zdecydowanie. Jak się gra przy pełnych trybunach, to łatwiej jest się człowiekowi skoncentrować, przy pustej hali czujesz się jak na treningu. Nawet teraz, podczas turnieju bywały sytuacje, że ta koncentracja uciekała, a jednak jak jesteś pod obserwacją kibiców czy telewizji, to masz poczucie, że musisz być skupiony cały czas. Taka „presja” często działa na korzyść zespołu. Najważniejsze to nie bać się grać, nie bać się podejmować ryzyka, bo jeśli podejmiesz ryzyko i coś ci nie wyjdzie, to możesz sobie powiedzieć, że dałeś z siebie wszystko. Trzeba czerpać przyjemność z tego co się robi, pojawi się jakiś problem, to trzeba stawić mu czoło, takie słabsze momenty trzeba przełamywać. Nie bać się grać, mieć spokojną głowę, to jest najważniejsze.
Pierwszy mecz ligowy już 26 września z drużyną z Jaworzna, podpatrywaliście już swoich rywali?
– Jaworzno, z tego co widziałem, zmieniło się pod względem kadrowym. Kiedy grałem jeszcze w Tomaszowie Mazowieckim, byli inni ludzie, a z tamtej ekipy zostało niewielu. Generalnie jest to zespół bardzo waleczny. Będzie trzeba uważać na nich, zresztą tak jak na każdego. Mamy o tyle komfortową sytuację, że gramy u nas, a zawsze łatwiej jest wejść z dużej hali na małą, więc ta hala będzie naszym dużym atutem.
źródło: visla-bydgoszcz.pl