Dla zespołu Energi MKS Kalisz poprzedni sezon skończył się sporym niedosytem. W klubie nie ukrywano, że celem minimum jest awans do play-off. Skończyło się na dziewiątym miejscu, choć trzeba uczciwie przyznać, że los nie oszczędzał zespołu Jacka Pasińskiego. Kontuzje, które nękały kaliszanki, nie pozwoliły wydobyć pełnego potencjału drużyny.
W tym sezonie klub z Kalisza postawił na kompletnie nową koncepcję budowania drużyny. Wymienił dwie trzecie składu i postanowił, że w ramach wspierania polskiej gospodarki w dobie koronawirusa, zespół będzie się opierał tylko na polskich zawodniczkach, a sam klub będzie się starał współpracować z jak największą ilością polskich podmiotów.
Gorzej być nie może
Biorąc pod uwagę poprzedni sezon, wydaje się, że tym razem kaliszanki czekają nieco łatwiejsze rozgrywki. Nie tyle z powodu sportowej jakości, co braku wielkich oczekiwań. Wygląda na to, że MKS zbudował zespół na miarę swoich możliwości i ta drużyna ma bez większej presji powalczyć o jak najlepsze miejsce. W minionych rozgrywkach kaliszanki na papierze wyglądały całkiem przyzwoicie. Takie nazwiska jak Helić, Kecman, czy Ptak niemal gwarantowały awans do ósemki. Niestety już po drugim meczu poważnej kontuzji doznała kapitan MKS-u Ljubica Kecman i nie wróciła już na boisko do końca sezonu. Innych zawodniczek też los nie oszczędził. Były momenty, że Jackowi Pasińskiemu wypadały z pierwszej szóstki dwie, trzy zawodniczki.
Jeżeli więc w tym sezonie szkoleniowiec kaliszanek będzie miał do dyspozycji zdrowe siatkarki, to na pewno będzie w stanie spokojnie poukładać swój zespół. MKS będzie grał bez presji wyniku. Włodarze klubu są świadomi, że skład zbudowany z samych polskich zawodniczek jest swego rodzaju eksperymentem, ale jakość tego składu zdaje się gwarantować pewne utrzymanie, a nawet walkę o play-off.
Mieszanka doświadczenia i niespełnionych talentów
Kiedy spojrzymy na tegoroczny skład Energi, możemy znaleźć tam kilka nazwisk zawodniczek, o których na przestrzeni czasu mówiło się w kategoriach wielkich nadziei polskiej siatkówki. Wszystkie mają to do siebie, że ich talent jeszcze nie wystrzelił lub ich kariera nie toczy się w tak spektakularny sposób, jaki im przepowiadano. Część z tych siatkarek jest wciąż młoda, ale kilka z nich ma już spory bagaż ligowych doświadczeń i być może taka mieszanka w zespole Jacka Pasińskiego da pozytywny efekt i pozwoli zbudować się na nowo kilku zawodniczkom.
Trener MKS-u liczy na pewno na poukładaną grę Eweliny Polak. 27-letniej rozgrywającej wróżono sporą karierę. Jak na razie jest jednak solidną zawodniczką na miarę polskiej ligi, ale spektakularnych, seniorskich, pierwszoplanowych ról póki co brakuje w jej CV. Sukcesy ligowe odnosiła głównie jako rezerwowa rozgrywająca. Bycie zmienniczką w Chemiku Police to jednak całkiem niezła rekomendacja, a Kalisz wydaje się być dobrym miejscem na bycie przez Polak liderką.
W drużynie pozostały Monika Ptak i Julia Szczurowska. Ta pierwsza ma za sobą bardzo udany sezon, w którym uplasowała się wysoko w rankingach. Doświadczona środkowa da z pewnością drużynie spokój w bloku i razem z Weroniką Centką powinny tworzyć solidną parę na środku siatki. Z kolei Szczurowska to dopiero dwudziestoletnia przyjmująca, która jako wielki talent wyjechała do ligi francuskiej. Niestety kontuzja spowolniła jej karierę i teraz zawodniczka chce się odbudować w Kaliszu.
Równie szerokie perspektywy roztaczano przed drugą przyjmującą MKS-u, Magdaleną Damaske. 24-letnia zawodniczka jeszcze ma wiele do udowodnienia i będzie chciała pokazać się w Enerdze z jak najlepszej strony, tym bardziej, że ostatnio głośniej się mówi o jej młodszej siostrze, więc ambicja i motywacja starszej powinna być naprawdę duża.
Dużego wzmocnienia składu z pewnością kibice upatrują w transferze Moniki Gałkowskiej (Bociek) z ŁKS-u Commercecon. Atakująca Energi podobnie jak Damaske ma 24 lata i najlepsze sezony być może są jeszcze przed nią. Dwa sezony temu przychodziła do łódzkiego klubu upatrywana jako następczyni Izabeli Kowalińskiej. Zdobyła z Wiewiórami złoto i brąz, ale nie do końca chyba spełniła oczekiwania, jakie wobec niej miał ŁKS. Nie przebiła się również w kadrze Jacka Nawrockiego. Szczególnie w poprzednim sezonie widać było, że zawodniczka ma problem z ustabilizowaniem wysokiej formy. W MKS-ie presja będzie nieco mniejsza, co powinno pozwolić Gałkowskiej na pokazanie się z lepszej strony.
Przedsezonowy optymizm
Patrząc na wyniki sparingów w okresie przygotowawczym, można powiedzieć, że kaliszanki powinny ze spokojem wyglądać w przyszłość. MKS nieźle pokazał się w meczach kontrolnych z obiema ekipami z Łodzi, raz nawet pokonując Budowlanych, a także wypracowały dodatni bilans przeciwko #VolleyWrocław. Ostatnio podopieczne Jacka Pasińskiego wygrały turniej w Świeciu, gdzie mierzyły się z Jokerem, PTPS-em Piła i Pałacem Bydgoszcz. Właśnie między innymi te drużyny wydają się być na tym poziomie ligowym, gdzie kaliska drużyna będzie szukała punktów i na razie MKS zaprezentował się z nich najlepiej. Tym bardziej, że szkoleniowiec Energi wciąż nie może w pełni skorzystać z Moniki Gałkowskiej, która wraca do formy po problemach zdrowotnych i kiedy dojdzie do pełni sił, powinna jeszcze wzmocnić potencjał kaliskiego klubu.
Nasze wróżby i prognozy
Według naszej redakcji Energa MKS Kalisz bez problemu utrzyma się w TAURON Lidze i jest mocnym kandydatem do gry w ósemce. Patrząc realnie, nie będzie w stanie bić się o czołowe lokaty w tabeli i wszyscy w klubie zdają sobie z tego sprawę. Jak najbardziej jednak może powalczyć o miejsca 7-8. Trudno przewidzieć jak potoczy się najbliższy sezon, bo doskonale wiemy, że koronawirus może poprzewracać wszystko do góry nogami, ale jeżeli sytuacja na pandemicznym froncie będzie stabilna i nie będzie zbyt mocno ingerować w sportową rywalizację, to widzimy podopieczne trenera Pasińskiego w okolicy ósmej pozycji.
źródło: inf. własna