Dla PGE Skry Bełchatów sezon przerwany przez pandemię koronawirusa był początkiem nowej drogi. W zespole pojawił się nowy trener, a na koniec rozgrywek wybuchła bomba, czyli odejście Mariusza Wlazłego. To nie oznacza jednak końca mistrzowskich ambicji. W tym sezonie trener Gogol mógł zbudować drużynę od początku do końca. Zespół czeka także walka na wszystkich możliwych frontach. Co z tego wyjdzie? Trudno powiedzieć. Na razie w Superpucharze Mistrzów Polski Skra musiała uznać wyższość ZAKSY, ale te rozgrywki zostały potraktowane przez zespoły bardziej jako element przygotowania do sezonu, niż walki o trofeum.
Kot w worku i nowy kapitan
Największym nazwiskiem do zastąpienia w nowym sezonie z pewnością będzie Wlazły. Klubowa legenda przeniosła się nad morze i teraz reprezentuje barwy Trefla Gdańsk. Funkcję kapitana w zespole pełni zaś wicekapitan z poprzedniego sezonu – Grzegorz Łomacz. Presja zastąpienia Wlazłego spoczywa na barkach duetu Bartosz Filipiak i Dusan Petković. Sparingi przedsezonowe mogą wskazywać na to, że pozycja pierwszego atakującego jeszcze nie została ustalona.
Największym nazwiskiem na liście nowych graczy, które pojawiły się w drużynie, jest z pewnością Taylor Sander. Amerykański przyjmujący powraca po sezonie poświęconym na poprawę zdrowia. Z myślą o nadchodzących igrzyskach olimpijskich poddał się operacji barku i jest na bardzo dobrej drodze do pełnego powrotu do formy.
– Taylor to jeden z najlepszych zawodników na swojej pozycji na świecie, szóstkowy przyjmujący reprezentacji Stanów Zjednoczonych. Wierzę głęboko w to, że będzie dużym wzmocnieniem PGE Skry, co pozwoli nam rywalizować nie tylko w Polsce, ale również w Europie. Mam nadzieję, że będzie to jeden z liderów naszej drużyny – komentował transfer nowego przyjmującego prezes klubu Konrad Piechocki.
Myśląc o przybyciu amerykańskiego przyjmującego do Skry, przychodzą do głowy także okoliczności, w jakich pojawiał się w klubie Facundo Conte. Argentyński skrzydłowy również przychodził do zespołu po przerwie spowodowanej kontuzją barku. Okazał się bardzo ważnym wzmocnieniem drużyny i wielu kibiców ma nadzieję, że również Taylor Sander okaże się cennym ogniwem Skry w nadchodzącym sezonie. Amerykańskiego skrzydłowego niestety zabrakło w walce o SuperPuchar Mistrzów Polski, która w miniony weekend rozegrała się w Arłamowie. Jego nieobecność tłumaczono stanem zdrowia, który jeszcze nie jest na tyle dobry, żeby wytrzymać pełne obciążenia meczowe. Amerykanin będzie więc pracował indywidualnie po to, by pomóc zespołowi najszybciej, jak będzie to możliwe.
Kibiców może niepokoić w tym sezonie pozycja rozgrywającego. Grzegorz Łomacz był, jest i będzie na niej niekwestionowanym numerem jeden, jednak również jemu mogą zdarzać się słabsze spotkania. Pierwotnie zmiennikiem na tej pozycji miał być Jennings Francisković, który nie rozpoczął jednak nawet przygotowań w klubie. Kontrakt z amerykańskim rozgrywającym rozwiązano, a jako powód takiej decyzji podano sprawy rodzinne.
Nikogo chyba nie zaskoczył fakt, że w poszukiwaniu zastępstwa bełchatowska drużyna poszła sprawdzoną, serbską ścieżką i na tej pozycji w nadchodzącym sezonie będzie występował Mihajlo Mitić. Na liście jego byłych klubów są między innymi Sir Safety Conad Perugia, czy Gazprom Jugra Surgut. Nigdy jednak nie odgrywał tam pierwszoplanowej roli. Można mieć więc spore wątpliwości, czy jest to wartościowy zmiennik, którego przy grze na kilku frontach Skra z pewnością będzie potrzebować. Nowymi graczami w składzie drużyny są także środkowy Sebastian Adamczyk i przyjmujący Mikołaj Sawicki.
Przed sezonem zabrakło kropki nad i…
Skra miała kilka okazji, żeby sprawdzić się przed sezonem. Wzięła udział w plażowym PreZero Grand Prix, gdzie w finale przegrała z Jastrzębskim Węglem. Nieco później w Bełchatowie odbył się jubileuszowy turniej klubu, gdzie gospodarze okazali się w finale słabsi od ZAKSY Kędzierzyn-Koźle. Następnie, po wyczerpującym pięciosetowym meczu, nadeszła porażka z Jastrzębskim Węglem w finale Gigantów Siatkówki. Miniony weekend przyniósł kolejną przegraną w finale, tym razem w starciu z drużyną z Kędzierzyna-Koźla w walce o SuperPuchar Mistrzów Polski.
– Z kędzierzynianami zawsze trzeba grać cierpliwie. Nam tego zabrakło. Po pierwszym dobrym secie znacząco obniżyliśmy loty. Pozwoliliśmy ZAKSIE grać, a później ciężko nam było ją zatrzymać – przyznawał po finale środkowy PGE Skry Mateusz Bieniek. Wyniki sparingów przed sezonem nie są aż tak istotne. Trzeba jednak przyznać, że bełchatowską drużynę czeka jeszcze trochę pracy, by dotrzeć do optymalnej formy. Sezon rozpocznie się dla podopiecznych Michała Mieszko Gogola starciem na wyjeździe z Cuprum Lubin już 12 września.
źródło: inf. własna