– Nie było źle, ale zmęczenie w czasie gry pojawiało się dość szybko. Pod koniec brakowało już trochę „gazu”. Przyznaję, że w czwartym i piątym secie oddychałem już trochę rękawami, ale myślę, że 22 września wszyscy będziemy mieli siły na pięć setów – powiedział atakujący Gwardii Wrocław Mateusz Frąc.
Za siatkarzami Gwardii Wrocław intensywny okres. Podopieczni Krzysztofa Janczaka najpierw wygrali Memoriał Ryszarda Tuszyńskiego, a kilka dni później okazali się najlepsi w turnieju rozgrywanym w Miliczu. W jego finale pokonali Sobieskiego Żagań. Mimo że przegrywali już 0:2, to potrafili odwrócić losy meczu.
– To wyszarpane zwycięstwo. Podobnie jak dzień wcześniej sprawiliśmy kibicom mały horror. Cieszy na pewno to, że zwycięsko wyszliśmy z tych potyczek i wygraliśmy czwarty mecz z rzędu. Nie wyglądało to dobrze, ale z pewnością mamy dużo materiału do analizy. Trenerzy będą robić analizę i wyciągać wnioski – powiedział Mateusz Frąc, MVP finałowego spotkania.
Wrocławianie nie ukrywają, że ostatni intensywny okres dał im się we znaki, tym bardziej, że przytrafiły im się nawet tie-breaki. – Nie było źle, ale zmęczenie w czasie gry pojawiało się dość szybko. Pod koniec brakowało już trochę „gazu”. Przyznaję, że w czwartym i piątym secie oddychałem już trochę rękawami, ale myślę, że 22 września wszyscy będziemy mieli siły na pięć setów. Będzie dobrze – zaznaczył atakujący Gwardii.
Wrocławska drużyna nie zwalnia tempa. W najbliższy weekend czekają ją kolejne mecze kontrolne. Tym razem weźmie udział w turnieju w Sulęcinie, w którym zagrają także miejscowa Olimpia, Visła Bydgoszcz oraz Krispol Września. – Trzeba szukać pozytywów. Cały czas idziemy do przodu. Przed nami kolejny turniej. Teraz nie będzie już żadnego usprawiedliwienia, bo siłownię mamy w czwartek, a turniej dopiero w sobotę i niedzielę. Musimy pokazać się z lepszej strony – zakończył Mateusz Frąc.
źródło: gwardiawroclaw.pl, inf. własna
