– Teraz w zespole też mamy sześć nowych siatkarek i one weszły do drużyny bez żadnego problemu; zrozumiały bardzo szybko filozofię naszej pracy, tego jak chcemy grać i przez to jest nam łatwiej – mówi Bartłomiej Dąbrowski, drugi trener Developresu Rzeszów. – Poziom treningów jest naprawdę bardzo wysoki. Bardzo trudno jest obronić piłkę, bo uderzenia są bardzo mocne – dodaje.
Developres ma już za sobą sześć tygodni przygotowań do nowego sezonu. Za wami też dwa mecze kontrolne z Legionovią. Jak ocenia pan ten okres?
Bartłomiej Dąbrowski: – Najważniejsze jest to, że w końcu zaczęliśmy grać, bo to już chyba pięć miesięcy minęło od ostatniego meczu, także tęskniliśmy za siatkówką. Też trenowaliśmy poza Podpromiem, gdzie było wymieniane oświetlenie i teraz jest pięknie w naszej hali. Pierwsze dwa mecze były bardzo udane, pozytywne. Sprawdziliśmy to co chcieliśmy sprawdzić po tym pięciotygodniowym okresie przygotowawczym. Cieszymy się z postawy zespołu, z tego jak dziewczyny pracują i jak podchodzą do tych meczów. Ten pierwszy sparing bardziej potraktowaliśmy treningowo, szczególnie dwa pierwsze sety. Nie jest to nic nowego, bo niektóre mecze kontrolne tak się odbywają. Więcej było gry na wysokiej piłce, z „dorzutkami”; chcieliśmy pograć w kontrataku i fajnie, że udało się to zrealizować. Po tym pierwszym sparingu, który skończył się dosyć późno, doszło do ciekawej sytuacji, gdzie prawie cały zespół został jeszcze na hali potrenować. To była inicjatywa dziewczyn. Także mamy zespół bardzo pracowity i fajny. Co do sparingów to cieszy to, że wygrywamy bez straty seta, a przy tym gra była bardzo dobra. Było mało rzeczy, do których musimy się przyczepić i to cieszy. Na pewno ta gra będzie wyglądać coraz lepiej. Zagrywka nie funkcjonuje tak jak powinna, bo sporo w niej było błędów, ale zdajemy sobie z tego sprawę. W tym drugim meczu były też troszkę cięższe warunki dla nas, bo dwie godziny przed sparingiem mieliśmy siłownię i prosto po niej przyjechaliśmy na halę. Wszystko jednak zrealizowaliśmy tak, jak chcieliśmy i to jest najważniejsze.
Jakie macie plany na najbliższe tygodnie?
– Ten miniony tydzień mieliśmy wolny od sparingów, trenowaliśmy w hali Podpromie i siłowni Citi Fit. W tym tygodniu pojedziemy na dwa mecze sparingowe do Radomia, a w kolejnym Radomka przyjedzie do nas na rewanże, a potem Superpuchar Polski z Chemikiem w Szamotułach, gdzie również zagramy w międzynarodowym turnieju.
Patrząc na te dwa wasze dotychczasowe sparingi widać, że zespół Developresu dysponuje dużą siłą ognia, a sztab trenerski będzie miał duży ból głowy na kogo postawić, bo skład jest bardzo wyrównany…
– Taki ból głowy to mówiąc szczerze przyjemność i oby tego było jak najwięcej. Natomiast fakt jest taki, że ta drużyna jest z ogromnym potencjałem i tak naprawdę jesteśmy sami zaskoczeni jak szybko pewne rzeczy zespół łapie. Pamiętam, że jak pracowaliśmy z poprzednim zespołem, to bardzo dużo czasu poświęcaliśmy na analizę video treningów itd. Dużo było takich informacji zwrotnych co musimy poprawić itd. Teraz w zespole też mamy sześć nowych siatkarek i one weszły do drużyny bez żadnego problemu; zrozumiały bardzo szybko filozofię naszej pracy, tego jak chcemy grać i przez to jest nam łatwiej. Poziom treningów jest naprawdę bardzo wysoki. Bardzo trudno jest obronić piłkę, bo uderzenia są bardzo mocne. Akcje są bardzo długie, wykańczające i ogień z jednej i drugiej strony jest ogromny.
W zespole są tylko trzy środkowe – czy to nie za mało? Po pierwszym treningu trener Stephane Antiga odparł, że zawsze Bartłomiej Dąbrowski może wskoczyć na tę pozycję?
– Słyszałem o tym; chodzę na siłownię i fizycznie będę gotowy. Gdy były dwunastoosobowe zespoły, to też były trzy środkowe. Zobaczymy, być może jeszcze nie powiedzieliśmy ostatniego słowa jeśli chodzi o transfery, natomiast na ten moment sprawdza się to nam bardzo dobrze. Nie przeszkadza nam w treningach i odnaleźliśmy się z tym bez problemów. Środkowe mają nieco bardziej intensywniej, ale też się z tego powodu cieszą, bo mają więcej kontaktów z piłką, co jest bardzo ważne. Nie narzekamy zupełnie na brak czwartej środkowej.
Ta cała sytuacja z koronawirusem, który nie chce ustąpić, nie przeszkadza wam w treningach? Czy może powoli się już przyzwyczajacie, że mecze mogą być rozgrywane przy pustych trybunach?
– Ja się nigdy nie przyzwyczaję, że kibiców może zabraknąć na trybunach, bo grać na Podpromiu bez nich jest po prostu smutno. Tym bardziej, że ja się przyzwyczaiłem do tego odkąd jestem w Rzeszowie, że trybuny są wypełnione publicznością. Zawsze mam ciarki na plecach jak kibice wstają i krzyczą „ostatni” itd. Nie wyobrażam sobie, żebyśmy zaczęli sezon bez nich. Jeżeli niestety się już tak stanie, to będziemy musieli się w tym odnaleźć. Co do sytuacji z Covidem-19, to staramy się za bardzo o tym nie myśleć tym bardziej, że nie mamy na to żadnego wpływu. Natura jest, jaka jest, a jak będziemy się tym przejmować, to nic dobrego nam to nie przyniesie. Mamy wprowadzone przez klub obostrzenia, które wydaje mi się, że są dość rygorystyczne, ale są po coś. Musimy o siebie dbać i być w tym wszystkim odpowiedzialni, bo trzeba myśleć o zespole w tej sytuacji. Trzeba pamiętać o tym, że jakaś jedna nasza fanaberia i cały zespół będzie na tym cierpiał, a nie jedna osoba. Na ten moment cieszmy się, że jesteśmy wszyscy zdrowi. Miejmy nadzieję, że w innych zespołach jest tak samo i ta liga wystartuje. Trenerzy, zawodniczki, dziennikarze, kibice – wszyscy są spragnieni sportu i każdemu brakuje emocji. My wprowadzając te obostrzenia, takie nasze wewnętrzne, robimy wszystko, żeby ten sport mógł funkcjonować.
Ile badań kontrolnych na COVID-19 ma za sobą zespół?
– Dwa i najważniejsze, że wszystkie negatywne; i oby tak było do samego końca. Mamy to szczęście, że klub wychodzi z tą inicjatywą i te badania co dwa tygodnie będziemy mieli robione. Więc to jest jakby odgórny nakaz z klubu i my się czujemy w jakiś sposób bezpieczni. Jak już wspomniałem, mam nadzieję, że rozpoczniemy ligę i zakończymy normalnie i oby z kibicami.
źródło: tauronliga.pl