Sztaby szkoleniowe Aluronu CMC Warta Zawiercie i GKS-u Katowice umówiły się na rozegranie dwóch meczów kontrolnych. Pierwszy z nich odbył się w piątkowe popołudnie w Zawierciu. Rozegrano w sumie cztery sety i w każdym z nich triumfowali żółto-zieloni.
Dla Aluronu CMC Warta spotkanie sparingowe było również sprawdzianem organizacyjnym. Na górną trybunę wpuszczono członków Klubu Kibica zawiercian, przetestowano obostrzenia sanitarne, takie jak kontrolowane wejście i wyjście kibiców, mierzenie temperatury przed wejściem do hali oraz dystans społeczny między kibicami na trybunach.
Sparing rozpoczął się od zepsutej zagrywki Kwasowskiego i pierwszy punkt powędrował na konto gospodarzy. Skuteczny atak z krótkiej wyprowadził Patryk Czarnowski (5:3), ale za chwilę w kontrze ze środka zaprezentował się Jan Nowakowski (5:4). Na pierwsze trzypunktowe prowadzenie zawiercianie wyszli dzięki asowi serwisowemu Pawła Halaby (11:8). Autowa kiwka Kwasowskiego dała gospodarzom prowadzenie 13:9, ale później GKS zaczął odrabiać straty. Po ataku Wiktora Musiała katowiczanie tracili już tylko jeden punkt, a trener Aluronu CMC Warta poprosił o czas. Po raz pierwszy GKS uzyskał prowadzenie po wygranej walce na siatce w wykonaniu Nowakowskiego. W końcówce jednak zawiercianie odzyskali kontrolę nad przebiegiem gry i ostatecznie triumfowali 25:21.
Na początku drugiej partii zespoły grały punkt za punkt. Autowy atak Nowakowskiego dał dwupunktowe prowadzenie Aluronowi CMC Warta Zawiercie (12:10). Gdy Wiktor Musiał skutecznie obił blok rywali, mieliśmy remis 14:14. Dwa kolejne punkty również powędrowały na konto siatkarzy z Katowic i trener Igor Kolaković poprosił o przerwę. Świetny atak Grzegorza Boćka z prawego skrzydła doprowadził do remisu 18:18. Atakujący ekipy z Zawiercia zaprezentował również mocną zagrywkę i asem serwisowym zwiększył prowadzenie swojego zespołu do dwóch punktów (22:20). Ostatni punkt w tym secie zawiercianie zdobyli po nieudanej akcji Nowakowskiego (25:21).
W trzecim secie zawiercianie wyszli na prowadzenie 5:3 po ataku Piotra Orczyka i bardzo szybko przejęli kontrolę nad przebiegiem gry. Skuteczny atak Marcina Kani dał im przewagę 11:7, a po autowym ataku Musiała było już 13:9. O czas poprosił trener Grzegorz Słaby. Katowiczanie popełniali więcej błędów od rywali, a po jednym z nich Aluron CMC prowadził już 15:9. Gospodarze zdecydowanie zdominowali swoich rywali. Atak Malinowskiego po skosie powiększył przewagę do siedmiu punktów (17:10). Ostatecznie set zakończył się wygraną zawiercian 25:15.
Zgodnie z ustaleniami trenerów obu ekip rozegrano dodatkowy, czwarty set. Od początku lepiej radzili sobie zawiercianie. Po świetnej zagrywce Patryka Niemca prowadzili 8:4 i o czas poprosił szkoleniowiec GKS-u Katowice. Wiktor Musiał próbował nadrobić straty swojego zespołu, jednak błędy na zagrywce nie ułatwiały mu zadania. Udany blok zawiercian dał im prowadzenie 19:15. Rywale jednak nie odpuszczali i krok po kroku odrabiali punkty. Przy stanie 19:18 dla Aluronu o czas poprosił trener Kolaković. Atak Musiała doprowadził do remisu 19:19. W końcówce oba zespoły zaprezentowały zaciętą walkę, nie brakowało efektownych obron. Ostatecznie jednak ekipa z Zawiercia nie oddała rywalom ani jednego seta. Czwarta partia zakończyła się po zepsutym ataku Musiała.
Aluron CMC Warta Zawiercie – GKS Katowice 4:0
(25:21, 25:21, 25:15, 25:22)
źródło: inf. własna