Jan Hadrava od trzech tygodni trenuje z Cucine Lube Civitanova, jedną z najlepszych drużyn świata. – Widać, że wszyscy są tu spragnieni sportu, od pół roku nic się tu przecież nie działo – przyznaje Czech. Nie ukrywa również, że poziom organizacyjny włoskiego klubu jest niezwykle wysoki.
Jesteś zadowolony z pierwszych tygodni pobytu w nowym klubie?
Jan Hadrava: – Jestem tu od 8 lipca, trenujemy trzeci tydzień. W zeszłym tygodniu zagraliśmy turniej na piasku, w którym odniosłem duży sukces. Dzień wcześniej mieliśmy potrójny turniej, w którym również wygrałem najwięcej meczów. Ale powiedziałem, że nie jestem tutaj dla siatkówki plażowej.
Czy przedsezonowe przygotowania we Włoszech są wyzwaniem?
– To wykonalne. Przyjechałem dobrze przygotowany. Ćwiczymy co najmniej godzinę. Skaczemy przez skakankę, wzmacniamy się, wykonujemy wypady, przysiady, ćwiczymy z ciężarami. Technicznie też mi to odpowiada. Myślę, że w dobry sposób zaskoczyłem kolegów z drużyny.
Jak wygląda zaplecze organizacyjne w Cucine Lube Civitanova?
– Wspaniale. Obok szatni jest pomieszczenie dla fizjoterapeuty, który ma lasery, ultradźwięki, są rzeczy regenerujące. Pod prysznicem mamy beczkę, w której jest zimna woda o temperaturze pięciu stopni. Moi koledzy używają jej na regenerację nóg, ja zanurzyłem się w niej, więc patrzyli na mnie z otwartymi ustami. Mamy dwóch fizjoterapeutów, lekarzy, trenera fitness, dietetyka.
Czy to najbardziej luksusowy klub, w którym grałeś?
– Tak, to bez wątpienia to jeden z najlepszych klubów na świecie. Na przykład klub na własny koszt zaoferował graczom wykonanie niestandardowych wkładek do butów. Bardzo mnie to ucieszyło.
Z kim w zespole dogadujesz się najlepiej?
– Najwięcej rozmawiam z naturalizowanym Włochem Jirką Kovářem, który dorastał w Niemczech i trochę w Czechach. Potrafi mówić w moim języku. Ale rozmawiam ze wszystkimi. Głównym językiem jest tu włoski, na szczęście znam już coraz więcej słów. Kiedy mówi trener, rozumiem go w dziewięćdziesięciu procentach. Mówienie jest gorsze, ciężko wszystko od razu sformułować. Ale staram się mówić po włosku. Kiedy nie jestem pewien, przechodzę na angielski. Na szczęście zawodnicy i sztab potrafią mówić po angielsku.
A co z ograniczeniami dotyczącymi koronawirusa?
– Musimy być w hali piętnaście minut przed treningiem, żeby można było wszystko prześledzić, kto był na miejscu w jakim czasie. To w zasadzie jedyny środek ochronny. Treningi są zamknięte. W przeszłości fani przychodzili do hali, teraz nie mogą. Pierwszy mecz zagramy 13 września. Widać, że wszyscy są tu spragnieni sportu, od pół roku nic się tu przecież nie działo.
źródło: cvf.cz, opr. własne