W 6. kolejce I ligi mężczyzn MKST Astra Nowa Sól podzieliła się punktami z REA BAS-em Białystok. Sprawdziło się stare siatkarskie powiedzenie – BAS prowadząc 2:0, nie wygrał meczu w trzech setach, więc przegrał 2:3. – Wiemy, że to zespół, który gra bardzo dobrze w swojej hali, dobrze się tu czuje z kibicami. Podaliśmy rękę naszą słabszą postawą. Zespół Astry nakręcił się – przyznał w rozmowie z Radiem Zachód trener Krzysztof Andrzejewski.
Pizuński: Delikatnie przespaliśmy pierwsze dwa sety
MKST Astra Nowa Sól przegrywała 0:2 w spotkaniu z REA BAS-em Białystok. Gospodarze nie rozpoczęli dobrze spotkania, przegrywając dwa pierwsze sety. Jednak wpierani przez swoich kibiców nowosolanie podnieśli się i po tie-breaku pokonali rywali. – Poprawiliśmy naszą grę. Te pierwsze dwa początkowe sety spotkania należały zdecydowanie do gości. Bardzo dobrze przyjmowali, kończyli wszystkie akcje po swoim bardzo dobrym przyjęciu. Później zaczęliśmy analizować naszą grę i grę przeciwnika. Bardzo cieszymy się, że się udało po raz kolejny odnieść zwycięstwo mimo przegrywania 0:2 – powiedział Tomasz Kryński. Atakujący był liderem swojego zespołu. Zdobył 18 punktów i został MVP pojedynku.
Rolę kapitana w tym spotkaniu pełnił Tomasz Pizuński. Przyjmujący był drugim najlepiej punktującym zawodnikiem ekipy z Nowej Soli. Siatkarz zdobył 15 punktów, atakując z 50% skutecznością. – Kapitanem jestem tylko przez chwilę, ale sprawia mi ogromną radość „dowodzenie” tymi chłopakami, bo są wspaniali i nigdy się nie poddają. Ten mecz właśnie to pokazał. Było to do przewidzenia, że zespół z Białegostoku przyjedzie tutaj grać o pełną pulę. Delikatnie przespaliśmy pierwsze dwa sety, ale też trzeba oddać skuteczność gry drużynie z Białegostoku. Wszystko im wychodziło. My mieliśmy swoje mniejsze i większe problemy. Najważniejsze, że liczy się wynik końcowy. Z tego jesteśmy zadowoleni – podsumował Tomasz Pizuński.
Andrzejewski: Podaliśmy rękę naszą słabszą postawą
Szkoleniowiec przyjezdnych zwrócił uwagę, że w drugiej części spotkania jego zespół znacznie słabiej zagrywał. W całym meczu białostoczanie posłali 5 asów, psując 18 zagrywek. Gospodarze na swoim koncie zapisali 7 punktów w tym elemencie przy 16 błędach. – W kolejnych setach spadła nam jakość zagrywki. W pierwszych setach wyglądało to bardzo przyzwoicie. Stąd trochę lepsza gra zespołu z Nowej Soli. Wiemy, że to zespół, który gra bardzo dobrze w swojej hali, dobrze się tu czuje z kibicami. Podaliśmy rękę naszą słabszą postawą. Zespół Astry nakręcił się. Tym razem sprawdziła się ta stara siatkarska prawda – stwierdził trener Krzysztof Andrzejewski.
Ofensywa BAS-u opierała się na dwóch siatkarzach – Karolu Rawiaku i Jędrzeju Gossie. Obaj siatkarze zdobyli po 18 punktów. – My stanęliśmy, ale trzeba oddać zespołowi z Nowej Soli, że po dwóch przegranych setach potrafił się podnieść. Trener pozmieniał trochę ustawienie i zawodników na boisku. Potrafili do tego wrócić. Wygrali zdecydowanie trzy kolejne sety, byli zdecydowanie lepsi. Czasami tak bywa, że prowadzi się 2:0 i przegrywa 2:3. Trudno. Pracujemy dalej. Jedna kolejka niczego nie zmienia – zakończył Jędrzej Goss.
Po sześciu kolejkach REA BAS Białystok znajduje się na 6. miejscu. Białostoczanie zdobyli 13 punktów, wygrywając 4 spotkania. MKST Astra Nowa Sól również ma na swoim koncie 13 oczek, jednak wygrała o jeden mecz więcej i zajmuje 3. miejsce. Na czele tabeli Arka przed MKS-em – te drużyny zgromadziły dotychczas 15 punktów.
Zobacz również:
I liga M: Astra odwróciła mecz
źródło: inf. własna, zachod.pl