Po długim, stojącym na wysokim poziomie zarówno emocjonalnym, jak i sportowym starciu półfinałowym siatkarki Developresu Bella Dolina Rzeszów musiały uznać wyższość ŁKS-u Commercecon Łódź. Rzeszowianki przegrywały już 0:2, ale potrafiły doprowadzić do tie-breaka. – Niedosyt jest ogromny, ale i tak szacunek dla nas, że potrafiłyśmy w pewnym sensie odwrócić losy tego spotkania – mówiła po meczu Weronika Szlagowska.
Rzeszowianki po meczu nie ukrywały rozczarowania, ale też były zadowolone ze swojej postawy. – Niedosyt jest ogromny, ale i tak szacunek dla nas, że potrafiłyśmy w pewnym sensie odwrócić losy tego spotkania. Mogło być 0:3 i już od dawna byłybyśmy w drodze do Rzeszowa. Tie-break jest albo zwycięski, albo przegrany, my w tym przypadku jesteśmy przegrane. Obiecuję jednak wszystkim, i kibicom, i dziewczynom, że kolejne spotkanie z ŁKS-em skończy się inaczej – skomentowała Weronika Szlagowska.
Młoda przyjmująca w trakcie meczu zmieniła Ann Kalandadze i spisała się bardzo dobrze. Zdobyła 14 punktów . – Każdym moim wejściem chcę dać coś nowego drużynie i czasem nawet odwrócić losy spotkania, tak jak to było w sobotnim półfinale. Pewność siebie na pewno rośnie, czasem może jej brakuje, ale dziewczyny dały mi w tym meczu ogromne wsparcie i czułam to – przyznała.
Swoje show na trybunach zrobili kibice, zwłaszcza ŁKS-u. – W hali było bardzo głośno. Kibice ŁKS-u zdominowali widowisko. Frekwencja na pewno cieszyła i to, że Puchar Polski kobiet i ogólnie siatkówka kobiet wzbudza coraz większe zainteresowanie i jest propagowana – skomentowała w rozmowie ze stacją Polsat Sport Weronika Szlagowska.
– To widowisko byłoby naprawdę niezłym finałem – powiedziała z kolei Zuzanna Górecka. – Każda z nas, która wchodziła na boisko, dała z siebie maksimum. Wszystkie wygrałyśmy, zasłużyłyśmy na tą wygraną i zostawiłyśmy kawał serducha na boisku. Jestem dumna, że to my wygrałyśmy i pojawimy się w finale. Rzeszowianki postawiły trudne warunki, dwa sety może nas zmyliły, ale rywalki zmieniły przyjmującą i Weronika Szlagowska zagrała świetne spotkanie i napsuła nam sporo krwi – mówiła.
Siatkarka opowiedziała również o sytuacji, w której w trakcie meczu pojawiły się łzy na jej twarzy. – Łapały mnie strasznie mocne skurcze. Musiałam chwile odpocząć, ale w niedzielę będzie wszystko dobrze – powiedziała. – Zrobimy wszystko, żeby tak było. Przed nami trudne zadanie, ponieważ Chemik gra na wysokim poziomie, natomiast ja wierzę w drużynę. Mamy umiejętności, pokazałyśmy charakter i zagrałyśmy jak prawdziwa drużyna. Liczę na to, że wrócimy z pucharem do Łodzi – odpowiedziała Górecka na pytanie, czy Puchar Polski wróci do Łodzi po 37 latach.
źródło: inf. własna, polsatsport.pl