– Naszym celem było zdobycie trzech punktów w tym spotkaniu. Dobrze zagrałyśmy w bloku, wybloku oraz w polu zagrywki. Odrzuciłyśmy przeciwniczki od siatki i nie miały one zbyt wiele do powiedzenia. Nasze rywalki pomimo porażki zaprezentowały się z dobrej strony – powiedziała Weronika Szlagowska.
Developres Bella Dolina Rzeszów wygrał trzeci mecz w TAURON Lidze i po raz trzeci nie stracił punktu oraz seta. Rzeszowianki w trzech partiach wygrały z beniaminkiem z Tarnowa. – Zespół z Tarnowa walczył i pokazał się z dobrej strony. Pierwszy set im nie wyszedł, potrzebowały trochę czasu, aby dobrze wejść w to spotkanie. W drugim secie zaprezentowały się lepiej, zaczęły grać swoją siatkówkę, dobrze zagrały w bloku oraz w polu zagrywki. My z kolei chiałyśmy wygrać za trzy punkty i to nam się udało. To zwycięstwo buduje pewność siebie, potrafimy grać na wysokim poziomie. Po wygranej z Chemikiem w Superpucharze miałam obawy, czy ten sukces nie sprawi, że się rozluźnimy – podsumowała spotkanie Anna Obiała.
W podobnym tonie wypowiedziała się przyjmująca Weronika Szlagowska. Zawodniczka w całym meczu zdobyła 14 punktów. – Na pewno liczy się zwycięstwo za trzy punkty, taki był nasz cel w tym meczu. Spotkanie było trochę nierówne ponieważ pierwszą partię wygrałyśmy wysoko. W dwóch kolejnych setach było widać brak stabilności i konsekwencji w naszej grze. Cieszy mnie fakt, że zagrałyśmy pierwszy mecz w hali na Podpromiu w tegorocznych rozgrywkach, grało mi się dobrze. Dobrze spisałyśmy się w bloku (12 pkt. – przyp. red) oraz w wybloku (12 razy rzeszowianki wyblokowały. – przyp. red), a także w polu zagrywki. Odrzuciłyśmy nasze rywalki od siatki i nie miały one zbyt wiele do powiedzenia. Tarnowianki łatwo się nie poddały, są waleczne, bardzo dobrze zagrały w drugiej i trzeciej partii – dodała zawodniczka.
Zupełnie odmienne nastroje panowały w ekipie beniaminka z Tarnowa. Podopieczne trenera Marcina Wojtowicza przegrały drugi mecz w lidze. – Rywal z którym zagrałyśmy był trudny, a sam mecz nie należał do łatwych. Grając w tej hali towarzyszyły mi dodatkowe emocje, grałam w Rzeszowie dwa sezony. Starałyśmy się zagrać jak najlepiej potrafimy, ale jak widać nie prezentujemy takiego poziomu jak rzeszowianki – zakończyła Marta Łyczakowsaka (nazwisko panieńskie Krajewska – przyp. red.).
źródło: Developres Rzeszów - Facebook