– Minęło siedem dni, a my nadal nie jesteśmy w pełni przystosowani do tej strefy czasowej. Cieszę się, że przyjechaliśmy odpowiednio wcześnie i mamy jeszcze trzy, cztery dni, by odnaleźć się w japońskim klimacie – powiedział szkoleniowiec polskich siatkarzy Vital Heynen.
Za siatkarzami reprezentacji Polski ostatni etap przygotowawczy przed igrzyskami olimpijskimi. Było nim zgrupowanie w Takasaki, w którym wzięło udział 14 siatkarzy. – Trenowaliśmy na siłowni i w hali. Myślę, że wszystko wyszło nam bardzo dobrze. Co do psychiki, to była wyjątkowa sytuacja. Bańka, w której tu żyliśmy, była bardzo restrykcyjna. Nie wolno nam było wyjść na zewnątrz. Jeździliśmy z hotelu do hali i z powrotem. To buduje bardzo nietypową atmosferę i w tym sensie był to bardzo ciekawy pierwszy kontakt z aktualnym klimatem w Japonii. Te igrzyska są inne niż zwykle i mogliśmy już przekonać się jak ta różnica wygląda – stwierdził Vital Heynen, trener polskich siatkarzy.
Wciąż przystosowują się oni do zmiany czasu, bowiem między Polską a Japonią jest aż siedem godzin różnicy. Mimo że w Japonii przebywają od tygodnia, to niektórzy siatkarze nadal odczuwają skutki zmiany strefy czasowej. – Nadal przyzwyczajamy się do różnicy czasu. Początek nie był dla mnie zadowalający. Ostatnie dni są trochę lepsze, ale niektórzy zawodnicy wciąż mają drobne urazy. Minęło siedem dni, a my nadal nie jesteśmy w pełni przystosowani do tej strefy czasowej. Cieszę się, że przyjechaliśmy odpowiednio wcześnie i mamy jeszcze trzy, cztery dni, by odnaleźć się w japońskim klimacie. Obóz był w tym pomocny – dodał trener biało-czerwonych.
W środę udali się oni już do wioski olimpijskiej. Z drużyną pożegnali się już Tomasz Fornal i Norbert Huber, którzy wrócą do kraju. Tymczasem pozostała część kadry czeka już na pierwszy pojedynek w igrzyskach olimpijskich. W nim rywalem mistrzów świata będą Irańczycy. Następnie podopieczni Vitala Heynena w fazie grupowej zmierzą się jeszcze z Włochami, Wenezuelczykami, Japończykami i Kanadyjczykami.
źródło: inf. własna, PZPS
