Reprezentacja Serbii zakończyła tegoroczne mistrzostwa Europy bez medalu. W starciu z biało-czerwonymi podopieczni trenera Kovaca nie dali rady ugrać choć seta. – Mentalnie nie daliśmy rady wrócić, nie mieliśmy mocy. Jeśli spoglądało się na nasze twarze widać było, że dla nas było to bardzo trudne i mocno odczuliśmy sobotnią porażkę – nie ukrywał Uros Kovacević.
Serbowie w półfinale rywalizowali z Włochami. To oni byli faworytami w starciu z młodymi Azzurri. Jak się jednak okazało, włoska ekipa rozegrała fenomenalne spotkanie i awansowała do finału. – Włosi zagrali bardzo, bardzo dobrze. Byli niezwykle zorganizowani. To był ich chyba najlepszy występ, jaki kiedykolwiek widziałem. Daliśmy z siebie wszystko. W meczu z Polską już nie, bo nie mieliśmy w ogóle mocy – ocenił Kovacević.
W meczu o brąz gra Serbom zupełnie się nie kleiła. Choć były też momenty, w których dochodzili rywali, to jednak cały czas gonili wynik i pozwalali biało-czerwonym uciekać na prowadzenie. – Polacy zagrali bardzo dobrze po tym, jak również przegrali półfinał. Wrócili do swojej silnej gry. My niestety nie daliśmy rady. Mentalnie nie daliśmy rady wrócić, nie mieliśmy mocy. Jeśli spoglądało się na nasze twarze widać było, że dla nas było to bardzo trudne i mocno odczuliśmy sobotnią porażkę – przyznał szczerze Uros Kovacević. W meczu o brąz przyjmujący zdobył dla swojej drużyny 6 punktów – wszystkie atakiem. W tym elemencie Kovacević zanotował skuteczność na poziomie 33%.
Reprezentant Serbii zwrócił też uwagę na trudności spowodowane harmonogramem spotkań. – Jest ciężko jeśli ktoś zaczyna mecz o 20:30 i następnie po porażce na drugi dzień każą mu grać wcześniej. Nigdy w życiu tak nie grałem. Trudno mi w takie coś w organizacji uwierzyć – powiedział.
źródło: inf. prasowa, inf. własna