Grot Budowlani Łódź przegrali 0:3 z Grupą Azoty Chemikiem Police. Łodzianki próbowały podejmować walkę w końcówkach setów i wglądało na to, że jeszcze nie otrząsnęły się po niespodziewanej porażce w pierwszym meczu półfinałowym Pucharu CEV. Trener Maciej Biernat był bardzo niezadowolony z postawy swojego zespołu na boisku.
WYJŚĆ ZE STREFY KOMFORTU
Justyna Żółkiewska: Siatkarsko to był ładny mecz. Jednak skończył się przegraną 0:3 i przegranymi końcówkami setów pomimo dość dużego prowadzenia.
Maciej Biernat: Rozpoczynając mecz bez względu na to, czy są jakieś zmiany na boisku czy nie, nie można sobie pozwalać na nastawienie – a może się coś uda. Trzeba wyjść ze swojej strefy komfortu. Nawet jak nie jest się w rytmie. Grając z liderem tabeli, próbować rozwiązań, które mogą funkcjonować w play-off i najważniejszej części sezonu. Nie można poklepywać się i mówić – następna piłka, następna piłka. To jest niedopuszczalne.
Wypuściliście prowadzenie 20:17 w drugim i 21:18 w trzecim secie. Co się stało?
– Chemik stał na boisku i wykonywał swoją pracę na 60%. W ich przypadku to wystarczyło. My tego nie wykorzystaliśmy, bo to była kara za nasze podejście z początków setów. Za nie nierealizowanie podstawowych założeń na boisku, za brak agresji i woli walki. To są kluczowe rzeczy. Nie oczekujmy, że jak będzie końcówka na przewagi, to my ją wygramy. Jak mamy to zrobić, skoro na początku seta stoimy i się rozglądamy wokół siebie, a nie bierzemy sprawy w swoje ręce?
Chyba ciężko jest grać, jeśli podstawowa atakująca w pierwszym secie gra na 0/9 w ataku…
– Nie chodzi tylko o Anę. To jest postawa wielu zawodniczek. To jest obawa przed tym, żeby zrobić coś dobrze. Jeśli zawsze będzie cię paraliżował strach i obawa przed popełnieniem błędu, to zawsze będziesz średniakiem. Przepraszam, ale ja nie chcę być średniakiem.
Zabrakło sportowej złości?
– Grając z liderem tabeli, który utrzymuje równą formę, to nie ma nic lepszego niż po porażce w nieoczekiwanych okolicznościach wejść i pokazać swoją jakość, a nie egzystować na boisku.
Zobacz również:
Galeria z meczu
Najważniejsza część sezonu dopiero przed wami.
– Ja jestem głodny zwycięstw i nic w tym sezonie jeszcze nie przegraliśmy. Okej nie gramy w Nysie (w finałach Pucharu Polski – przyp.aut), ale uwierzcie mi, że wiele dziewczyn chciałoby być na naszym miejscu i grać o finał Pucharu CEV i zaraz rywalizować w play-off z myślą o medalach. Jeżeli ktoś nie jest w stanie tego zrozumieć, to znaczy że się nie nadaje do tego sportu. Niech, z całym szacunkiem dla wędkarzy – idzie uprawiać wędkarstwo.
LEPIEJ ZOSTAŃ W DOMU
Ile procent drużyny się „nie nadaje”?
– To nie jest tak, że dziewczyny się nie nadają. To raczej kwestia tego jak podejdziesz do spotkania w danym dniu, jak się przygotujesz i jaką presję na sobie wywrzesz. Jeśli będziesz się poklepywał i zostawał w strefie komfortu – to lepiej zostań w domu i oglądaj Netflixa.
Udało się mentalnie posklejać drużynę po porażce z Neuchatel?
– Myślę, że to co powiedziałem dziewczynom po meczu może bardziej pomóc posklejać się mentalnie niż to, co zrobiliśmy przez cały mecz z Chemikiem.
Jesteście gotowi na rewanż w Szwajcarii?
– Ja jestem gotowy, dziewczyny też są gotowe – tylko muszą w to uwierzyć.
Grot Budowlani Łódź mecz rewanżowy Pucharu CEV rozegrają w Neuchatel we wtorek, 27 lutego o godzinie 18:00. Wygrana 3:0, lub 3:1 łódzkiego zespołu doprowadzi do złotego seta, który zadecyduje o awansie. Jest on grany na zasadach tie-breaka w normalnym meczu. Inne wyniki meczu dają awans drużynie ze Szwajcarii.
Na ligowe parkiety łodzianki wrócą w poniedziałek 4 marca o godzinie 20:30. Zmierzą się z KGHM #VolleyWrocław o godzinie 20:30 i ten mecz będzie można obejrzeć na antenie Polsatu Sport.
źródło: inf. własna