Ze względu na pandemię koronawirusa coraz więcej meczów jest odwoływanych. W Pucharze Challenge już sześć zespołów awansowało do 1/8 po walkowerach. Możliwe, że w podobny sposób do kolejnej rundy awansuje RTU-R Jurmala. – W sobotę przeszliśmy testy w Pradze i wszyscy otrzymaliśmy negatywne wyniki. Bez tego byśmy nie podróżowali. Na Łotwie przeszliśmy badania drugi raz. Trenowaliśmy i wieczorem dowiedzieliśmy się, że dwie osoby mają pozytywny wynik. To był dla nas szok – powiedział trener zespołu z Pragi Tomáš Pomr.
W łotewskiej Jurmali miał odbyć się dwumecz 1/16 finału Challenge Cup. RTU-R Jurmala miała podejmować VK Lvi Pragę. Do spotkań jednak niedoszło. Wszystko przez koronawirusa. Po przylocie do Jurmali w niedzielę Czesi mieli testy i otrzymali dwa pozytywne wyniki. – W sobotę przeszliśmy testy w Pradze i wszyscy otrzymaliśmy negatywne wyniki. Bez tego byśmy nie podróżowali. Na Łotwie przeszliśmy badania drugi raz. Trenowaliśmy i wieczorem dowiedzieliśmy się, że dwie osoby mają pozytywny wynik. To był dla nas szok – powiedział trener Tomáš Pomr. – Na szczęście obaj nie mają żadnych objawów. Na pierwszy rzut oka wszystko jest w porządku. Niestety, niemożliwe jest, aby byli w izolacji, a inni grali – dodał.
Co ciekawe, jedna z osób, która otrzymała pozytywny wynik, przeszła już zakażenie SARS-CoV-2 i ma potwierdzenie, że nie może już zakażać. – To dziwne. Zmusiliśmy miejscowych do wykonania drugiego testu bezpośrednio z krwi – opisał trener. Obecnie nie wiadomo, jak rozwiązana zostanie sytuacja. Na stronie europejskiej federacji nie został jeszcze wpisany walkower dla Łotyszy. – Jeszcze nie przegraliśmy, wciąż sytuacja nie została rozwiązana. Mecze odkładane są na nieokreślony czas, ale nie wyobrażam sobie przylotu tu za tydzień – podkreślił Pomr. Zespół nie mógł od razu opuścić Łotwy i przebywał na kwarantannie w hotelu. – Nastroje są złe. Kierownictwo hotelu na nas naciska. Zajmujemy całe piętro, na którym jest znacznie więcej pomieszczeń, niż używamy. Może się przeprowadzimy. Na szczęście przeciwnicy o nas nie zapomnieli, pomagają jak tylko mogą – mówił o sytuacji Pomr.
Czesi mają jednak niewielki powód do zadowolenia, bowiem prawdopodobnie 14 listopada wrócą do gry w krajowej lidze. Wcześniej rząd ze względu na pandemię koronawirusa wstrzymał rozgrywanie meczów. – Oglądamy czeską telewizję. Jesteśmy bardzo zadowoleni z decyzji rządu – przyznał Pomr. – Czas nie jest łatwy. Nie wszystko jest sprawdzone. Ciekawe, jak to będzie z nami – zakończył trener VK Lvi Pragi.
źródło: denik.cz, opr. własne