Strona główna » Za czym Thales Hoss tęksnił najbardziej?

Za czym Thales Hoss tęksnił najbardziej?

inf. własna

fot. Łukasz Krzywański

– Przerwa okazała się bardzo korzystna dla mnie. Mogłem cieszyć się czasem wspólnym z rodziną i zregenerować zarówno ciało, jak i umysł, zwłaszcza umysł. Jako libero nie eksploatuję swojego ciała tak bardzo, jak chłopaki, którzy cały czas skaczą. Ale reset głowy bardzo się przydał. Jednocześnie brakowało mi treningów i siatkówki, nie mogłem się doczekać powrotu do Polski, by znów grać i mieszkać w Lublinie – nie krył w rozmowie ze Strefą Siatkówki Thales Hoss. Libero Bogdanki LUK Lublin skomentował mecz w Jastrzębiu-Zdroju oraz opowiedział nam, co sądzi o zmianach w PlusLidze i pierwszej od dawna dłuższej przerwie od gry.

Karolina Wólczyńska (Strefa Siatkówki): Jak prawdziwe jest stwierdzenie, że każdy chce pokonać mistrza?

Thales Hoss:Jak najbardziej mogę potwierdzić, że to prawda. W zeszłym sezonie my również chcieliśmy wygrać z jastrzębianami. Jest wiele dobrych drużyn. Możliwe, że nawet teoretycznie niektóre zespoły są lepsze od nas, ale to my bronimy tytułu i każdy chce nas pokonać. To normalne, wychodząc na parkiet musimy mieć to z tyłu głowy.

Siatkarski rollercoaster

Pierwszy set meczu rozgrywanego w Jastrzębiu-Zdroju był pod waszą kontrolą. Co się stało w drugim?

– Trudno powiedzieć, choć w ostatnich spotkaniach nasza gra przypominała rollercoaster. Mieliśmy dobre i złe momenty. Prawdopodobnie jest to kwestia mentalu, ponieważ czasami potrafimy grać naprawdę dobrze, a czasami gramy słabo. Musimy więc się skupić i starać się unikać przestojów, być bardziej regularni. Z JSW Jastrzębskim Węglem wygraliśmy, ale pamiętajmy, że nie mieli do dyspozycji wszystkich graczy (Anton Brehme podczas treningu doznał kontuzji – przyp. red.). Ponadto, w trakcie meczu Szerszeń, który według mnie jest najlepszym graczem, musiał opuścić boisko. To dobry zespół, jeśli wszyscy gracze mogą grać. Dobrze, że wywieźliśmy komplet punktów, bo gdybyśmy stracili choć jeden, byłoby to straszne. Powinniśmy więc uważać i grać lepiej. Premierową i ostatnią partię zagraliśmy solidnie, ale w przegranym secie seriami traciliśmy punkty i trudno się nam goniło rywala. Nie możemy akceptować takich sytuacji.

Nie czułeś większej presji przeciwnika w drugiej odsłonie? Wydaje się, że dla nich mecz zaczął się dopiero od drugiego seta…

– Szczerze mówiąc, nie czułem, by wywierali na nas większą presję. Początek spotkania nie przebiegał po ich myśli, mieli swoje problemy. Potem gdy ich gra się ustabilizowała, spadła nam skuteczność ataku, zaczęliśmy popełniać te same błędy. Dlatego sądzę, że to była nasza wina. Na przykład przeciwko zawiercianom czułem mocny napór. Rywale serwowali wiele asów i udowadniali swoją siłę w ataku.

Zobacz również: Marcin Komenda, wie z czym jego zespół ma największy problem

Nowości w PlusLidze

Końcówka trzeciej partii dostarczyła wielu emocji. Czy nadal dostosowujesz się do nowych zasad dotyczących jakości odbicia?

– Szczerze mówiąc, nie. Moim zdaniem musimy je zaakceptować i po prostu grać dalej. Jeśli pojawi się jakiś problem, zawsze można zapytać, zgłosić challenge. Jest rzecz, którą możemy poprawić i odnosi się to do zasady, że możemy zmienić ustawienie w przyjęciu po podrzucie piłki podczas wykonywania zagrywki przez rywala. Jeśli chcemy to robić, musimy to wykonywać dobrze, bo jeśli nie zrobimy tego dobrze, możemy sobie zaszkodzić. Zaczną nam wpadać piłki, będzie więcej stref konfliktu. Ogólnie ta zmiana ma nam pomóc, ale jeszcze musimy popracować nad efektem. Inne zmiany są łatwiejsze do zaakceptowania.

Szczere wyznanie Thalesa

Porozmawiajmy o innych zmianach dotyczących PlusLigi. Wielu kluczowych graczy, jak Fornal czy Huber, wyjechało z Polski, kilku ciekawych graczy zadebiutowało w lidze. Czy te zmiany personalne są korzystne?

– Nadal uważam, że PlusLiga jest silna. Gracze, których wymieniłaś, odeszli z powodu problemów, z którymi boryka się klub. Gdyby miał ten sam budżet, może zostaliby. Powiedziałbym, że to etap przejściowy. Może wrócą w przyszłym roku do Polski. Jeśli chodzi o organizację ligi, nie można złego słowa o niej powiedzieć. Hale, infrastruktura, system challenge, sędziowie – są naprawdę wysokiej jakości. Challenge pozwala nam weryfikować praktycznie wszystko. To coś innego niż w Brazylii.

Choć w tym sezonie w lidze występuje mniej drużyn, wciąż sporo jest meczów na wysokim poziomie. Gramy systemem środa – niedziela. To spore wyzwanie. Trudno sobie wyobrazić, jak ten terminarz wyglądałby, gdyby liga liczyła szesnaście drużyn jak w poprzednich rozgrywkach. Jednak nie zmienia to mojego zdania i przyznaję, że bardzo lubię PlusLigę. Wielu graczy ze światowego topu również ją ceni. Nie wszyscy chcieli odejść.


Odejście niektórych zawodników było szansą na pojawienie się nowych twarzy, jak np. Hilira Henno.

– Dokładnie. Choć sam nie gram w Polsce długo, obserwuję, że zawsze ktoś odchodzi, ktoś nowy się pojawia i ktoś wraca. Według mnie związane jest to też z możliwościami finansowymi klubów.

Profesjonalizm

W kolejnych meczach waszymi rywalami będą Barkom Każany Lwów, Energa Trefl Gdańsk i Ślepsk Malow Suwałki. Gdańszczan podejmiecie w Lublinie. Do Elbląga i Suwałk czeka was długa droga. Jak radzisz sobie z podróżami w trakcie sezonu?

– To trudne i męczące, ale jesteśmy profesjonalistami. Wszyscy zdążyliśmy się do tego przyzwyczaić. Musimy sobie z tym radzić. Do pomocy mamy oczywiście fizjoterapeutów i trenera przygotowania fizycznego. Mamy wygodny autobus. Na wyjazdach śpimy w dobrych hotelach. Obiekty sportowe robią wrażenie, jak już wspomniałem. Podróże są nieodłączną częścią naszej pracy. Ja uwielbiam grać mecze. Latem miałem czas, by odpoczywać. To było niesamowite dla mnie, dla mojej rodziny. Może dla tych, którzy grali w reprezentacji, to trudniejsze, bo nie mieli przerwy.

Wyczekany powrót

Liga jest tak rozpędzona, że może to niewłaściwa pora na to pytanie, ale czy tęskniłeś za siatkówką w lecie?

– Oczywiście, widziałem wiele meczów. Była to moja pierwsza przerwa od 2016 roku, bo od 2017 roku byłem w reprezentacji Brazylii. Przerwa okazała się bardzo korzystna dla mnie. Mogłem cieszyć się czasem wspólnym z rodziną i zregenerować zarówno ciało, jak i umysł, zwłaszcza umysł. Jako libero nie eksploatuję swojego ciała tak bardzo, jak chłopaki, którzy cały czas skaczą. Ale reset głowy bardzo się przydał. Jednocześnie brakowało mi treningów i siatkówki, nie mogłem się doczekać powrotu do Polski, by znów grać i mieszkać w Lublinie. Ja i moi najbliżsi bardzo lubimy to miasto.

Pierwszy raz od dawna mogłeś też przygotować się do sezonu z drużyną, nawet jeśli nie ta nie była jeszcze kompletna…

– Dokładnie, początki były trudne. Mieliśmy sześciu lub siedmiu zawodników, a potem trzech innych wspomogło nas w treningu. Krótko przed BOGDANKA Volley Cup w końcu udało nam się zebrać wszystkich. Myślę jednak, że to normalny stan rzeczy, gdy mowa o świetnej drużynie z wybitnymi graczami. Wielu graczy gra wówczas w reprezentacjach narodowych. Trzeba sobie wówczas jakoś radzić. Ja cieszyłem się na treningi w okresie przygotowawczym i nie mogłem się doczekać startu ligi.

PlusLiga

  • Za czym Thales Hoss tęksnił najbardziej?

    Za czym Thales Hoss tęksnił najbardziej?

  • Cichy bohater ZAKSY Kędzierzyn-Koźle. Poprowadził zespół do ważnego zwycięstwa

    Cichy bohater ZAKSY Kędzierzyn-Koźle. Poprowadził zespół do ważnego zwycięstwa

  • Marcin Komenda wprost o problemie mistrzów Polski

    Marcin Komenda wprost o problemie mistrzów Polski