PGE Grot Budowlani Łódź po pięciosetowym pojedynku TAURON Ligi pokonały MOYA Radomkę Radom. Podopieczne Macieja Biernata łączą ligową walkę z walką na europejskich parkietach. Tak ciężki okres sezonu odbija się na ich organizmach. Zarówno gospodynie, jak i przeciwniczki w pomeczowych rozmowach przyznawały, że ta intensywna część sezonu pozostawia na nich ślad.
KTO ZACHOWAŁ WIĘCEJ SIŁ
Czasami bywa tak, że teorię ciężko jest przełożyć na praktykę. Dobrze było to widać w meczu PGE Grota Budowlanych z MOYA Radomką Radom. Faworyt, którym był zespół z Łodzi napotkał spory opór ze strony rywala – Cieszę się, że wytrzymałyśmy końcówkę meczu. To była ciężka próba nerwów. Spowodowana trochę tym, że obie drużyny są bardzo zmęczone. Mamy za sobą mecze pucharowe, więc to raczej spotkanie, w którym ten, kto zachował więcej sił miało znaczenie. Najważniejsze, że utrzymałyśmy koncentrację do samego końca i wygrałyśmy. Obie drużyny walczą o jak najlepsze rozstawienie przed fazą play-off, dlatego żadna nie chciała odpuścić i stąd pięć setów – wyjaśniła libero łódzkiej drużyny, Justyna Łysiak.
LIDERKA TEŻ MA PRAWO BYĆ ZMĘCZONA
Koleżance z boiska wtórowała Paulina Damaske, która ze względu na to, że jest liderką swojego zespołu może odczuwać większe zmęczenie – Oba zespoły mają ze sobą podróże i mecze pucharowe. My poprzednio w lidze też grałyśmy pięć setów. Dlatego obie drużyny musiały się sporo namęczyć, żeby wygrać. Tutaj właśnie rozbijało się o to, kto z nas lepiej czuł się fizycznie. Po dwóch pierwszych setach zaczęłyśmy już grać swoje i w ostatnim momencie tie-breaka weszłyśmy na wyższe obroty. To nas bardzo cieszy, ale z drugiej strony szkoda, że nie dałyśmy rady na nie szybciej wejść – mówiła Damaske.
Łódzki zespół nie ma czasu na odpoczynek. Już w piątek, 31 stycznia o 17:30 łodzianki zmierzą się na wyjeździe z Developresem Rzeszów.