– Spotkanie LN jest tak samo wycenione jak to w mistrzostwach świata i igrzyskach. Rozumiem, że z zewnątrz pod pewnym względem jest to plus, bo sprawia, że stale trwa walka o najlepszy możliwy wynik. Ale nie jest to dobre dla zawodników – bo są kontuzje, słabsza forma, przepełniony kalendarz – powiedział w rozmowie z Agnieszką Niedziałek na łamach sport.pl o zasadach przydzielania punktów do rankingu FIVB Stefano Lavarini, szkoleniowiec polskich siatkarek.
Zmiana reguł kwalifikacji do igrzysk olimpijskich spowodowała, że większego znaczenia nabrał ranking FIVB, do którego każda z drużyn otrzymuje punkty po każdym meczu. System ich przydzielania jest jednak mocno kontrowersyjny. – System jest trochę dziwny. Niech świadczy o tym wykluczona Rosja, która zachowała stan punktów sprzed dwóch lat. Wychodzi, że lepiej nie grać w ogóle, bo przynajmniej się nie straci. Rozmawiałem o tym ze znajomym jakiś czas temu. Zespół, który przegrał mecz o brąz kobiecych MŚ czy finał na koniec dostał dosłownie kilka punktów do rankingu lub wręcz po turnieju miał ich mniej niż przed jego rozpoczęciem. A mówimy przecież o dotarciu do najlepszej czwórki globu! Moim zdaniem to absurdalne. Powinna być tu pewnego rodzaju nagroda za znalezienie się na szczycie w takiej imprezie – powiedział selekcjoner żeńskiej kadry, Stefano Lavarini.
Zwrócił on uwagę na to, że poszczególne turnieje – mimo że mają różną rangę – są tak samo punktowane. – Przy obecnym systemie każdy mecz, niezależnie od turnieju – jest tak samo ważny. Np. spotkanie Ligi Narodów jest tak samo wycenione jak to w mistrzostwach świata i igrzyskach. Rozumiem, że z zewnątrz pod pewnym względem jest to plus, bo sprawia, że stale trwa walka o najlepszy możliwy wynik. Ale nie jest to dobre dla zawodników – bo są kontuzje, słabsza forma, przepełniony kalendarz. Jeśli zawsze trzeba walczyć o jak najlepszy wynik, to stale sięgasz po najlepszych graczy. Nie ma opcji, by dać im wtedy nieco odpocząć, ogrywać mniej doświadczonych i wykonać pracę pod kątem przyszłości. Dla wielu drużyn jak nasza to ważne. Włoszki czy Serbki czasem mają opcję, by dać odpocząć niektórym zawodniczkom, ale inni walczą teraz mocno o przepustkę na igrzyska. I to ma oczywisty wpływ na siatkarki. Znajdzie się taka, która gra 33 mecze w roku, a potem ma wolne trzy czy cztery miesiące. Ale są też takie, które mają przez to w nogach w sumie ok. 90 spotkań rocznie i pojedynczy tydzień bez rywalizacji w okresie startowym – dodał.
Do tej pory biało-czerwone dużo zyskały w rankingu, ale piątkowa porażka z Holenderkami odbierze im punkty i skomplikuje ich sytuację. – W mojej opinii kilka meczów w tej LN może mieć szczególne znaczenie. Chodzi o te z drużynami ze zbliżonego do naszego miejsca w rankingu. Mowa tu o reprezentacji Dominikany, Tajlandii, Niemiec i Holandii. Walczymy o tę samą pozycję na liście FIVB i kierunek, w jakim przesuną się punkty w tych meczach, ma duże znaczenie. Można powiedzieć, że mają one niejako podwójną wartość – zaznaczył włoski trener.
Wyżej punktowane są zwycięstwa z zespołami ze światowego topu, ale także bardziej kosztowne są porażki z niżej notowanymi przeciwnikami. – Wygrane z np. Serbią, Turcją i Włochami dają wiele punktów, a musisz za to zachować większą ostrożność w meczach z innymi drużynami. Bo jak awansujesz o jedno miejsce w rankingu, to oczekiwania wobec ciebie uwzględnione przez algorytm w tym systemie są większe i kiepski wynik może cię kosztować wiele punktów. Każdy mecz jest teraz ogromnie ważny. Brzmi to może jak frazes, ale teraz rzeczywiście tak jest – stwierdził Lavarini.
Jego podopieczne mają więc szansę awansu na igrzyska olimpijskie z rankingu, ale także w turnieju kwalifikacyjnym, który zostanie rozegrany w Polsce. – Turniej kwalifikacyjny jest bardzo odległy terminowo. Nie ma we mnie w ogóle zainteresowania, by rozmawiać o czymś, co wydarzy się za dwa miesiące. Trzeba skupić uwagę na teraźniejszości, starać się rozwijać każdego dnia. Oczywiście, ten turniej powinien być najważniejszym dniem w pewnym momencie. Ale po co marnować teraz czas na myślenie o czymś odległym? Obecnie najważniejszy jest dla mnie kolejny mecz, potem bezpieczna podróż do Korei Południowej, a następnie dobry trening – zakończył szkoleniowiec reprezentacji Polski.
źródło: inf. własna, sport.pl