– Jestem szczęśliwy, że mogłem wrócić na boisko, to mój piętnasty sezon i emocje, zwłaszcza po moich perypetiach zdrowotnych tegolata, były świetne – powiedział w serwisie volleyball.it środkowy Valsa Group Modena, Simone Anzani.
Bolesny cios
Ostatnie kilka miesięcy było bardzo trudne dla Simone Anzaniego. Kłopoty zdrowotne wykluczyły go z gry na igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Włoski środkowy przeszedł zabieg ablacji, po którym powrócił do uprawiania siatkówki.
Mocno jednak dotknęła go nieobecność we włoskim zespole podczas zmagań w Paryżu. – To był dla mnie duży cios. Przez cztery lata pracowałam na te igrzyska, to miał być mój „ostatni taniec”, moje ostatnie pożegnanie z niebieską koszulką. Musiałem jednak to zaakceptować, teraz jest już w porządku, wspierałem moich kolegów z drużyny z daleka. Byłem z nimi w ciągłym kontakcie telefonicznym i na wideo. Często rozmawialiśmy, dzięki czemu też czułem się trochę zaangażowany, nawet jeśli mój udział w tych igrzyskach mógłby być zupełnie inny – powiedział Simone Anzani.
Wróci do kadry?
Właśnie w Paryżu miał on zakończyć karierę reprezentacyjną. Przez problemy zdrowotne nie było mu to dane. Być może w przyszłości na moment wróci jeszcze do kadry, aby oficjalnie się z nią rozstać, ale decyzja w tej sprawie nie została jeszcze podjęta. – Po tym, jak to się tak skończyło, muszę to jeszcze dokładnie przemyśleć. Miło byłoby zakończyć tę włoską przygodę meczem pożegnalnym, ale nie wiem, co się wydarzy – zaznaczył wielokrotny reprezentant Italii.
Powrót na ligowe parkiety
W miniony weekend rozgrywki zainaugurowała Serie A, a na parkiet w barwach Valsa Group Modena wybiegł Anzani, który rozegrał dwa sety. – Jestem szczęśliwy, że mogłem wrócić na boisko, to mój piętnasty sezon i emocje, zwłaszcza po moich perypetiach zdrowotnych tego lata, były świetne. Mam nadzieję, że będę mógł wnieść swój wkład w rozwój drużyny. Dam z siebie wszystko, aby tego dokonać, ponieważ po to tu jestem – podkreślił zawodnik.
Jego zespół w pierwszej serii gier jednak przegrał z Gas Sales Piacenza. – Mieliśmy możliwości i szanse na to, aby powrócić do domu z 3 punktami, ale nam się nie udało. Jeśli chcemy widzieć szklankę do połowy pełną, to zrobiliśmy kilka kroków do przodu, ale aby utrzymać wysoki poziom, musimy się poprawić, szczególnie po 20, bo właśnie po 20 jest różnica pomiędzy tymi, którzy wygrywają, a tymi, którzy przegrywają – zakończył Anzani.
Zobacz również
Paolo Porro: Gorzki debiut to za mało powiedziane
źródło: volleyball.it