Rok 2025 dobiega końca, a co za tym idzie, czas na pierwsze podsumowania. W ciągu ostatnich 12 miesięcy wiele się działo, a kibice nie mieli prawa narzekać na nudę. Choć światową arenę zmagań zdominowały Włoszki, to polskie siatkarki również nie miały na co narzekać. Które z wydarzeń zapadły Wam najbardziej w pamięć?
Przemiana na miarę trzeciego krążka! Stefano jest nasz!
Polskie siatkarki lubią brąz! Co do tego nikt nie może mieć złudzeń, gdyż drużyna Stefano Lavarini’ego wywalczyła już trzeci taki krążek Ligi Narodów z rzędu. To niemałe osiągnięcie biorąc pod uwagę zastój, w jakim znajdowała się reprezentacja Polski jeszcze parę lat wcześniej. Odkąd Włoch przejął zespół, to kadra rośnie w oczach, a kibice mają coraz więcej powodów do dumy. Apetyt jednak rośnie w miarę jedzenia, a każdy kibic wyczekuje także sukcesów w innych imprezach.

Jeśli natomiast chodzi o samą Ligę Narodów, to biało-czerwone w pierwszej rundzie wygrały 9 na 12 spotkań, zyskując 27 punktów. Dało im to 4. miejsce, a w ćwierćfinale czekało na nie wymagające starcie z Chinkami – 3:2. W półfinale jednak reprezentantki Polski spotkały się z Włoszkami. Gigant był nie do ruszenia, a przegrana 0:3 dała kadrze szansę na brąz. Ostatecznie podopieczne trenera Lavarini’ego raz jeszcze stanęły na najniższym stopniu podium, pokonując w finale B Japonki – 3:1.
W mistrzostwach świata drużyna znów trafiła na Włoszki, które po raz kolejny dały się kadrowiczkom we znaki. Po sezonie Polska zajmuje 4. miejsce w rankingu FIVB.
Te nieszczęsne Włoszki…
Nie do zdarcia pozostały natomiast reprezentantki Włoch, które od paru sezonów są nie do pokonania. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki drużynę odmienił Julio Velasco. Argentyńczyk od nowa rozdał karty, i to właśnie na jego kadencje przypada wciąż trwająca 'złota era’. Kibice natomiast mogą spać spokojnie, z takimi gwiazdami drużyna ma zaplecze na lata, a nowych gwiazd nie brakuje. Zwycięski marsz Włoszek rozpoczął się w sezonie 2024. Od tej pory kadra wywalczyła mistrzostwo olimpijskie, mistrzostwo świata oraz dwa złota Ligi Narodów.
W bieżącym sezonie reprezentantki Włoch nie przegrały ani razu. W finale czempionatu globu pokonały natomiast Turczynki -3:2, które są kolejnym zaskoczeniem ostatnich lat. Bycie mistrzem jednak zobowiązuje, a świetna forma sprawia, że ekipa otwiera światowy ranking. W przyszłym sezonie nie zobaczymy jednak jednej z wieloletniej frontmenek. Po latach na zakończenie kariery reprezentacyjnej zdecydowała się klubowa koleżanka Joanny Wołosz, Monica De Gennaro.

Mistrzostwa świata zaś po raz pierwszy odbyły się w nowej formule, która częściowo sprzyja outsiderom. Swoje, oprócz Włoszek i Turczynek, zrobiły Canarinhos, które udowodniły, że pomimo wymiany pokoleń Brazylia wciąż znaczy wiele. Wszystkich zaskoczyły również Holenderki i Francuzki. Niezmiennie swoją grą zaskakują też Japonki. In minus – Bułgaria, Serbia oraz Stany Zjednoczone.
Potrójna korona!
Przegląd wydarzeń klubowych zaczynamy od polskiego podwórka ekstraklasowego. Myśląc o roku 2025 na usta ciśnie się KS DevelopRes Rzeszów, który wywalczył upragnione mistrzostwo Polski. Rysicom przyszło na złoto długo poczekać. Od 2017 roku drużyna meldowała się na krajowym podium, a od 2020 podopieczne Stephane’a Antigi zdobyły pięć kolejnych wicemistrzostw. Zwykle zespół musiał mierzyć się w finale z Chemikiem Police, lecz klub z północy Polski dalej mierzy się z kryzysem. Szansę tę wykorzystały rzeszowianki, które na dodatek skompletowały POTRÓJNĄ KORONĘ!

Zwycięski marsz zaczął się od wygranej w Superpucharze, gdzie osłabiona drużyna spod Szczecina nic nie mogła zrobić. Później, pod wodzą Michala Maska, drużyna sięgnęła po Puchar Polski, a złotą kampanię zwieńczyła krajowym mistrzostwem. Wówczas na czele stał już ponownie Antiga, co domknęło pewien rozdział w dziejach klubu z Rzeszowa.
Teraz KS DevelopRes stawia sobie za cel obronę tytułu. Co więcej, Rysice mają już na koncie Superpuchar, a na półmetku TAURON Ligi są na 1. miejscu. Mimo wielu zmian w składzie i zakontraktowaniu Cesara Hernandeza Gonzaleza, to wszystko wygląda bardzo dobrze… no może z wyjątkiem europejskich pucharów.
Kolejne kamienie milowe
Nie do zdarcia na polskich parkietach jest natomiast Katarzyna Zaroślińska-Król, która raz po raz ustanawia kolejny rekord. Choć poprzedni sezon w wykonaniu UNI Opole nie był zbyt udany, to atakująca i tak była na topie. W bieżących rozgrywkach 38-latka dalej jest frontmenkom opolanek, które zaskakują każdego. Zespół przeszedł ogromną metamorfozę, stając się ze średniaka wiceliderem ekstraklasy. Po przejęciu drużyny przez Bartłomieja Dąbrowskiego drużyna rośnie w oczach, mając niemałe zakusy na medal.

Zaroślińska-Król natomiast pozostaje obecnie najlepiej punktującą i najlepiej atakującą TAURON Ligi. W dotychczasowych meczach zdobyła 194 punkty, w ataku grając ze skutecznością na poziomie 43%. Dla legendy polskich boisk to już 17 sezon w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce. Była reprezentantka kraju łącznie punktowała w TAURON Lidze 5724 punktów. Tuż po nowym roku 38-leatkę czeka kolejny jubileusz. Wyłącznie dwa spotkania dzielą zawodniczkę od granicy 400 meczów.
Buty na kołek i pora na inne marzenia
Koniec sezonu, to czas wielu pożegnań, nie tylko tych związanych z pędzącą karuzelą transferową. Po sezonie 2024/2025 karierę zakończyło lub zwiesiło parę zawodniczek, które przez lata cieszyły polskich kibiców grą. Buty na kołku na dobre zawiesiły Karolina Fedorek, Jelena Blagojević, Magdalena Janiuk, Kamila Witkowska, Ewa Kwiatkowska, Aleksandra Gancarz, Adriana Szady, Sandra Barambas, a także Julita Rafałko.
Na przerwę zdecydowały się natomiast m.in. Maria Stenzel, Kinga Drabek, Izabela Śliwa-Ząbczyk czy Klaudia Alagierska.
W cieniu skandalu odeszła Kamila Witowska. Każdego zaś wzruszyła historia Ewy Kwiatkowskiej, która wspomogła Chemika na zakręcie, wracając do grania i żegnając się po jednym sezonie słowami pełnymi ciepła i wdzięczności. Wzruszeń nie brakowało także podczas pożegnania Jeleny Blagojević. Serbka, choć karierę kończyła jako kapitan PGE Budowlanych Łódź, to przez lata była związana z Rzeszowem. Klub zdecydował się uczcić swoja legendę, a obecnie brązowa medalistka IO jest w sztabie szkoleniowym mistrzyń Polski.
Pantery wciąż nienasycone!
Zagraniczne podsumowanie ligowe nie można zacząć w inny sposób niż od drużyny Joanny Wołosz, która po raz kolejny rozbiła bank. Prosecco Doc Imoco Volley Conegliano nie szczędziło na transferach, które odbiły się szerokim echem, i to właśnie do Panter należał sezon 2024/2025. Siatkarki z Conegliano zdobyły we Włoszech wszystko, co tylko się dało, tzn. Superpuchar, Puchar, a także krajowe mistrzostwo. Można więc rzec, że hegemon pełną gębą, gdyż królowe z tronu zrzucić ciężko. Do tego wszystkiego doszła wieńcząca sezon wygrana w Lidze Mistrzyń, a także triumf w mniej prestiżowych Klubowych Mistrzostwach Świata.
Imoco było w stanie od nowa budować serię x meczów bez porażki. Poprzedni rekord parę lat temu odebrały podopiecznym Daniele Santarelli’ego siatkarki Vakifbanku, lecz Włoszkom nie udało się tutaj powrócić na szczyt. Obecny sezon zaś przyniósł pewne zachwianie, a inne zespoły przekonały się o tym, że giganta da się pokonać. Wiele wskazuje na to, że pewna epoka dobiega końca. Zespół przegrał już Superpuchar Włoch, a na dodatek ukończył tegoroczne KMŚ na 2. miejscu, ustępując Savino Del Bene Scandicci.
Królowa opuściła tron
Tegoroczna karuzela transferowa przyniosła wiele hitów. Znaczna część reprezentantek Polski obrało kierunek na Turcję, gdzie najwięcej mówiono o transferze Agnieszki Korneluk do Fenerbahce Medicana Stambuł. Przed rokiem najwięcej hitowych transakcji udało się dopiąć Prosecco Doc Imoco Volley Conegliano. Tym razem niemało zamieszania wywołały poczynania Vakifbank Stambuł. Drużyna Giovani’ego Guidetti’ego ma zamiar bić się o każde trofeum. Jednym ze wzmocnień okazała się TIJANA BOSKOVIĆ!

Jedna z najlepszych siatkarek świata przeniosła się do tureckiego giganta z innego pretendenta, który od 2-3 lat był pozbawiony blasku. Schedę po Bosković przejęła w Eczacibasi Stambuł Magdalena Stysiak, lecz w kibiców Tygrysic odejście Serbki mocno uderzyło. Spekulacjom nie było końca, choć wielu łudziło się, że atakująca pozostanie z dotychczasową drużyną, której była kapitanem. Eczacibasi otworzyło przed 28-latką furtkę do światowej kariery, ściągając zawodniczkę jeszcze w wieku nastoletnim. Bosković z klubem była bowiem związana od 2016 roku.
Legenda on fire!
Kolejny powrót na parkiet ogłosiła natomiast Jordan Larson. Amerykanka już parokrotnie kończyła karierę, a później ją wznawiała. W ostatnim czasie zasiadała na ławce trenerskiej drużyny akademickiej Uniwersytetu Nebraska, z którego się wywodzi, a ostatnio zdecydowała się na zakup własnego klubu. 39-latce tęskno jednak za boiskowymi emocjami z perspektywy gracza.

Zawodowa liga zdała egzamin w Stanach Zjednoczonych i już wkrótce wystartuje z drugim sezonem. Na tamtejszych parkietach ponownie zagra Iga Wasilewska, do której dołączyła Magdalena Jurczyk. Jedną z największych gwiazd rozgrywek, także i tym razem, będzie 39-letnia Jordan Larson. Czterokrotna medalistka IO oraz ikona amerykańskiej kadry narodowej zagra w drużynie z Nebraski, zapowiadając, że ma zamiar świetnie się bawić na parkiecie, dając z siebie wszystko.
Razem z Jordan w drużynie zagra wspomniana wcześniej Iga Wasilewska, a także takie gwiazdy jak Laura Dijkema, Anne Buijs czy Ana Carolina da Silva.
Zobacz również:
Stefano Lavarini straci najbardziej doświadczoną? Agnieszka Korneluk zdradziła swoje plany









