– Hale. To było trudne wyzwanie, bo czasu było za mało, by wszystko poukładać tak, jakby wszyscy tego chcieli. Kraków bardzo chciał gościć mistrzostwa świata siatkarzy, ale ze względu na obowiązujące kontrakty nie mógł sobie na to pozwolić. Katowice z kolei zaoferowały możliwość organizacji całości, ale Gliwice również chciały się włączyć w projekt – mówi o największych wyzwaniach organizacji mistrzostw świata Sebastian Świderski, prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej.
Czy przygotowanie mistrzostw świata w tak krótkim czasie potrafi przyprawić o zawrót głowy?
Sebastian Świderski: – Przygotowanie mistrzostw świata to bardzo pozytywne emocje i bardzo pozytywny stres, który napędza człowieka. Takie dni, jak dzień otwarcia, będą przeze mnie przez długie lata pamiętane, również ze względu na to, że debiutuję na tej imprezie w swojej roli.
Kiedy po raz pierwszy pomyślał pan: udało się?
– Jeszcze tak nie pomyślałem (śmiech). Pomyślę tak po zakończeniu mistrzostw. Za wiele się dzieje, by wszystko kontrolować osobiście. Wierzę jednak w pracujących przy mistrzostwach ludzi, wiem, że spokojnie dają sobie radę i wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Osobiście uwielbiam zbierać doświadczenie, poznawać niuanse tak wielkich imprez, więc chcę być wszędzie. Adrenalina mnie w takich sytuacjach napędza.
Czy był pan zdziwiony tym, że Włosi ostatecznie nie włączyli się w organizację mistrzostw świata?
– Szczerze? Nie interesowało mnie to za bardzo. Wiedziałem, że rozmawiają z FIVB, ale tego nie śledziłem, nie było takiej potrzeby – to byłaby starta czasu i energii. Nawet nie wiem, na jakim etapie były rozmowy z FIVB, bo to nie była moja sprawa. Sytuacja była jednak trochę dziwna. Decyzje zapadły takie, jak zapadły. Włosi mają mistrzostwa na plaży i finał Ligi Narodów, a to i tak bardzo dużo.
Największe wyzwanie logistyczne przygotowania mistrzostw świata?
– Hale. To było trudne wyzwanie, bo czasu było za mało, by wszystko poukładać tak, jakby wszyscy tego chcieli. Kraków bardzo chciał gościć mistrzostwa świata siatkarzy, ale ze względu na obowiązujące kontrakty nie mógł sobie na to pozwolić. Katowice z kolei zaoferowały możliwość organizacji całości, ale Gliwice również chciały się włączyć w projekt. Zamieszania było sporo. Całe szczęście udało się to poukładać.
Jeśli wygramy mistrzostwo świata po raz trzeci, puchar zostanie w Polsce?
– Mam taką nadzieję. Dostaliśmy miękką deklarację, że FIVB się zastanowi. Podobno padło to na kongresie. Z naszej strony na pewno takie zapytanie zostanie skierowane do światowych władz, jeśli Polacy po raz trzeci zdobędą złoto.
Rozmawiała Sara Kalisz – więcej w serwisie sport.tvp.pl
źródło: sport.tvp.pl