– Mnie czeskie obostrzenia osobiście nie dotknęły tak bardzo, ponieważ mieszkam w Jastrzębiu-Zdroju i dojeżdżam do Ostravy. Kiedy zamknęli hale w Czechach, jedyną opcją było trenowanie w Polsce – powiedział Sebastian Matula, rozgrywający VK Ostrava.
Od początku sezonu VK Ostrava rozegrała tylko dwa mecze. Jak oceniłbyś start rozgrywek w wykonaniu swojej nowej drużyny?
Sebastian Matula: – Pierwszy mecz poszedł po naszej myśli. W każdym elemencie byliśmy lepsi od zespołu z Kladna i zasłużenie wygraliśmy 3:0. Przed drugim meczem rozchorowało się kilku podstawowych zawodników. Później okazało się, że jeden z nich miał pozytywny wynik testu na koronawirusa. Cała drużyna była na kwarantannie i nie mogliśmy grać, a jak wróciliśmy do hali, to po dwóch dniach zamknęli cały sport w Czechach.
Przez ostatnie tygodnie sport w Czechach kompletnie zamarł. Jak sobie radziłeś w tej sytuacji? Co działo się z treningami?
– Mnie czeskie obostrzenia osobiście nie dotknęły tak bardzo, ponieważ mieszkam w Jastrzębiu-Zdroju i dojeżdżam do Ostravy. Kiedy zamknęli hale w Czechach, jedyną opcją było trenowanie w Polsce. Trenowaliśmy w Rybniku i Radlinie. To duży komfort, bo niektóre kluby z Czech jeździły na tygodniowe obozy do Austrii czy Niemiec.
A jak oceniasz decyzję władz o przerwaniu rozgrywek sportowych? Czy w ogóle była ona konieczna?
– Czechy to jedyny kraj, który zdecydował się przystopować sport. Nie mi to oceniać, czy dobrze zrobili. Jednak myślę, że podjęli decyzję zbyt pochopnie. Czas pokaże, jaka to była decyzja.
Za kilka dni macie wrócić do rywalizacji w pustych halach, ale chyba powrót po tak długiej przerwie nie będzie łatwy?
– Ciężej byłoby wrócić, gdybyśmy w ogóle nie trenowali. Jesteśmy dobrze przygotowani. Przed nami teraz trudniejsze mecze z czołowymi zespołami ligi występującymi w europejskich pucharach. Brakowało nam trochę własnej hali, ale byliśmy w treningu, a to jest najważniejsze.
Jak widzisz przyszłość tego sezonu? W różnych krajach pojawiają się różne pomysły na jego dokończenie, ale chyba trudno oprzeć się wrażeniu, że jest to wielka niewiadoma?
– Wychodzę z założenia, że trzeba się skupić na tym, co jest teraz i grać jak najwięcej. Nie wiadomo, co władze danego kraju zadecydują za tydzień czy dwa. Nie jest przesądzone jak ten wirus się rozwinie po nowym roku i czy będzie faza play-off. Na dzień dzisiejszy gramy i lepiej, żeby tak zostało do końca.
źródło: inf. własna