– Wszyscy z nas mają duże nadzieje wobec systemu i programu, który jest wdrażany w ten zespół. Liczę, że wszystko się uda. Na razie jest ciężko, bo trenujemy bez dwóch podstawowych zawodników. Trudno się trenuje, ale próbujemy – mówił w rozmowie ze Strefą Siatkówki Sebastian Adamczyk, środkowy Steam Hemarpolu Norwida Częstochowa.
UDANE LATO
Krzysztof Sarna (Strefa Siatkówki): Chyba jesteś jedną z najszczęśliwszych osób w ostatnim okresie? Za tobą drugi sezon w reprezentacji Polski, zagrałeś w jednym turnieju Ligi Narodów, a także wziąłeś ślub, wieńcząc wszystko wakacjami.
– Cieszy mnie, że mogłem być z chłopakami i móc się pokazać. To coś wielkiego być w reprezentacji Polski, reprezentacji, która jest topowa. Przebywanie z nią to spore wyróżnienie. Wziąłem stamtąd to, co mogłem i dałem z siebie maksa. Wiem, że przyczynia się to do mojego progresu w przyszłości. Wszystko zakończyło się fajnie, chłopaki wygrali medal igrzysk olimpijskich. Tym bardziej cieszę się z tego, że w momencie, w którym siatkarze przygotowali się do tego turnieju, mogłem uczestniczyć w tym wszystkim.
Udało się mieć trochę wakacji. Miałem swój wymarzony ślub. Było nieco okresu wolnego. Przyszła robota i duże nadzieje, bo z takimi przyszedłem do Norwida. Wszyscy z nas mają duże nadzieje wobec systemu i programu, który jest wdrażany w zespół. Liczę, że wszystko się uda. Na razie jest ciężko, bo trenujemy bez dwóch podstawowych zawodników. Trudno się pracuje, ale próbujemy. Jest młody, 19-letni zawodnik. W sparingu trochę podkręcił się nasz rozgrywający, nie mamy zbyt wielu graczy na tej pozycji. Mam nadzieję, że to tylko delikatne skręcenie. Widzieliśmy się również z Patrikiem Indrą. Niestety, wszystko dzieje się dosyć późno, bo ligę zaczynamy w połowie września, ale liczę, że zdołamy się szybko zgrać.
View this post on Instagram
Dlaczego zamieniłeś GKS Katowice na Norwid Częstochowa?
– Składało się wiele czynników na decyzję. Nie było jednego kluczowego. Szukałem zmiany. Zadzwonił do mnie Łukasz Żygadło z konkretami i z perspektywą na klub, a także z nadziejami i oczekiwaniami. Bardzo widział moją osobę w tym wszystkim. Namawiał mnie do dołączenia, tłumacząc jaka sytuacja jest w Norwidzie, jaki będzie skład. Milad Ebadipour czy Lipa (Bartłomiej Lipiński – przyp. red.) również zdecydowali się przyjść do Częstochowy. Myślę, że wszystko było przemyślane. Liczę, że to dobry ruch.
Ostatnio graliście w FIFĘ na PlayStation. Spędzacie wspólnie dużo czasu poza boiskiem i treningami?
– To było jednorazowe. Staramy się spędzić wspólnie czas raz w tygodniu. Wiadomo, że dużo ze sobą przebywamy, bo trwający okres przygotowawczy zawsze jest trudny dla każdego. Widzimy się raz w tygodniu i robimy coś, żeby trochę odsapnąć i uciec od siatkówki, bo teraz jest tego naprawdę dużo. Czasami jest okazja na to, żeby trochę pograć z chłopakami.
Czy kontuzja Tomasza Kowalskiego w meczu sparingowym z MKS-em Będzin mocno pokrzyżowała waszą grę? Ta dopiero poszła do przodu po drugim secie, kiedy zmieniły się szóstki.
– Nie ukrywajmy – Tomek jest naszym rozgrywającym, który będzie walczył w sezonie z Quinnem Isaacsonem. Wszedł młody zawodnik, który nie jest tak dokładny, jakbyśmy tego oczekiwali, bo jeszcze jest młody. Myślę, że wszedł, zrobił robotę i dał to, co mógł. Jesteśmy z niego zadowoleni, bo mogło to wyglądać kompletnie inaczej. Wynik stał się remisowy, mecz zakończył się rezultatem 2:2. Cała druga szóstka fajnie wyciągnęła pojedynek. Na pewno jest dużo informacji. Nie ma tak, że pierwsza szóstka zawaliła, a druga grała super. W tym wszystkim jest progres i jakiś cel. Miejmy nadzieję, że z czasem będzie to wyglądało tak, jak chcemy.
Zobacz również:
Bartłomiej Lipiński: Lubię być ważną postacią na boisku (wywiad)
źródło: inf. własna