Z lekkimi przebojami, ale jednak 3:0 zakończyło się dzisiejsze spotkanie półfinałowe między Polską a Brazylią. Niekwestionowanym liderem naszej kadry okazał się Kewin Sasak, którego ataków nikt nie był w stanie zatrzymać, a trener Rezende łapał się za głowę widząc jego skuteczność. Teraz skupia się już jednak na jutrzejszym finale z Włochami.
Pogromca Brazylii
Kewin Sasak wiódł niekwestionowany prym w naszej reprezentacji podczas starcia z Brazylią. Siatkarz zakończył to niezwykle ważne spotkanie z ponad 80% skutecznością. Takie liczby i taka jakość gry, szczególnie przy wielkich półfinałowych emocjach, nie zdarzają się w siatkówce często. – Cieszyłem się, że kończyłem dzisiaj piłki. Robię to co kocham, gram w siatkówkę i mam wielką frajdę z tego. Cieszę się, że dzisiaj wygraliśmy i awansowaliśmy do finału, bo myślę, że każdy z nas jadąc tutaj na turniej finałowy chciał w nim zagrać. – skomentował po meczu Sasak w rozmowie z Polsatem Sport. Świetna gra atakującego była siłą napędową dla Polski. Pomimo niemałych trudności, zaledwie w trzech setach udało im się zakończyć to spotkanie, pozostawiając miejmy nadzieję dużo energii na nadchodzący wielkimi krokami finał Ligi Narodów. Tam nasi reprezentanci zmierzą się z aktualnymi mistrzami świata, reprezentacją Włoch.
Nie będzie świętowania
Wielki sukces w meczu z Brazylią cieszy. Zawodnicy nie mają jednak ani chwili na świętowanie. Od razu rozpoczęli przygotowania do najważniejszego meczu całego turnieju. Finał z Włochami będzie ostatecznym wyzwaniem dla polskiej kadry. – Obecność w finale Ligi Narodów to coś niesamowitego, coś więcej może powiem o tym jutro. Dzisiaj koncentrujemy się już na jutrzejszym spotkaniu. Chwila odpoczynku i myślę, że sztab już przygotowuje strategię pod przeciwników. A od jutra misja Włochy. – podsumował Sasak.
Do ostatniego meczu turnieju Polacy mają niespełna dobę przerwy. Finał z Włochami rozegrają już jutro od godziny 13 czasu polskiego.
Zobacz również:
Wilfredo Leon: Czasami tak po prostu jest