Saber Kazemi, młoda gwiazda irańskiej siatkówki, zmarł dziś rano w wieku 26 lat. Jego walkę po niespodziewanym i nie do końca zbadanym incydencie na basenie śledził ostatnio cały świat.
Walczyli o niego, jak mogli
W połowie października w mediach pojawiła się wstrząsająca informacja. Saber Kazemi w śpiączce! Irańczyk walczy o życie.
„Saber Kazemi poszedł na basen, żeby dojść do siebie po treningu. Powiedziano nam, że skoczył do wody, doznał urazu głowy i prawie utonął. Nie jest prawdą, że doznał udaru ani niczego podobnego. Obecnie przebywa w szpitalu w Katarze i jest pod wpływem silnych leków uspokajających” – brzmiało oficjalne stanowisko w tej sprawie.
Sytuacja z basenu do tej pory nie jest w pełni jasna. Tym bardziej, że kamery w czasie wypadku nie działały.
Będący w śpiące atakujący według doniesień miał reagować na badania i lekarze, choć byli ostrożni w optymistycznym podejściu do jego sytuacji, to jednak dawali nadzieje.
Wrócił do kraju
Kazemi został przetransportowany do Iranu i przyjęty do jednego z ośrodków leczenia w Teheranie. Mimo nieustających starań zespołu medycznego, aby przywrócić mu pracę mózgu, ostatecznie pojawiła się informacja, że lekarze orzekli śmierć mózgu, a jego życie podtrzymywały aparatury szpitalne.
Już wtedy wielokrotnie pojawiały się nieprawdziwe informacje o śmierci zawodnika. Teraz z Iranu napłynęły te ostateczne. Saber Kazemi został odłączony od aparatury. Siatkarz nie żyje.
