Sebastian Adamczyk po raz kolejnym zyskał uznanie Nicoli Grbicia. 26-latek jest już w Spale, gdzie wraz z innymi zawodnikami przygotowuje się do wymagającego sezonu reprezentacyjnego. W rozmowie z portalem plusliga.pl, środkowy przyznał, że rywalizacja na poszczególnych pozycjach jest ogromna, lecz on ma zamiar powalczyć o mistrzostwa świata.
Bój o marzenia
Nowy cykl olimpijski przyniósł nowe rozdanie. W kadrze Nikoli Grbicia w tym sezonie reprezentacyjnym nie zabraknie debiutantów. Na wielu pozycjach zapowiada się też zacięty bój o skład na mistrzostwa świata. Ten problem tyczy się również środkowych bloku. O ile, pozycja Jakuba Kochanowskiego czy Norberta Hubera, wydaje się nie zagrożona, tak pod nieobecność kontuzjowanego Mateusza Bieńka, zrobiła się przestrzeń dla innych zawodników. Jednym z nich jest Sebastian Adamczyk. Dla środkowego Steam Hemarpol Norwida Częstochowa nie będzie to kadrowy debiut, gdyż do szerokiego składu był już nominowany dwa razy. Jednak po tak dobrym sezonie, 26-latek stawia sprawę jasno, deklarując pełną gotowość do gry o wąski skład na czempionat globu.
– Oczywiście. W tym roku przyjeżdżając do Spały miałem od razu taki zamysł, żeby pokazać się bardziej, więcej i miałem w głowie cele do zrealizowania. Nie wiem na ile uda mi się je spełnić, ale od początku przyjeżdżałem tu z myślą, że walczę o coś więcej niż tylko jeden turniej Ligi Narodów, bo chciałbym realnie powalczyć o skład na mistrzostwa świata. Wiadomo, że Mateusz Bieniek najprawdopodobniej nie wróci w tym sezonie do kadry, więc teoretycznie to miejsce po nim się zwalnia, ale konkurencja jest duża (…) – powiedział w rozmowie z portalem plusliga.pl, Sebastian Adamczyk.
Wysokie wymagania
Serbski szkoleniowiec słynie z tego, że wysoko zawiesza poprzeczkę swoim podopiecznym. Szczególną troską otacza zaś środkowych, od których oczekuje dokładności w najbardziej podstawowych elementach. To jednak nie jedyne wymagania, bowiem kluczowe okazuje się też np. praca w defensywie.
– Na pewno trener Nikola bardzo zwraca uwagę na takie szczegóły, detale, które mogą czasem zaważyć o wyniku w danym spotkaniu. Chodzi o takie proste rzeczy jak odbicie palcami, wystawa highballa, dogranie piłki sytuacyjnej. Wiadomo, że to są podstawy, ale czasami po prostu rzeczywiście na tym zmęczeniu gra się już powiedzmy półtorej godziny i wtedy w ważnym momencie trzeba wykonać dobre odbicie palcami, wystawić piłkę do kolegi, czy dograć dołem perfekcyjnie, więc trener bardzo szczegółowo podchodzi do tego, niezmiennie zresztą od kilku lat, bo podobnie było rok temu i dwa lata temu, jak miałem okazję być na kadrze – przyznał środkowy.
Ciężka praca popłaca
Sebastian Adamczyk ma za sobą fantastyczny sezon. Choć drużyna spod Jasnej Góry w fazie play-off nie zdołała zawojować podium, to jednak wciąż pozostaje największą sensacją. Częstochowianie, pomimo jednej dłuższej zadyszki, na przestrzeni całych rozgrywek byli na ustach wszystkich sympatyków siatkówki. Prym naturalnie wiódł Patrik Indra, który zasłużył na miano bohatera i objawienia minionego sezonu PlusLigi. W wyjściowym składzie nie zabrakło również 26-letniego środkowego, który nie próżnował. W sezonie 2024/2025 środkowy pojawił się na boisku w 32 meczach. Łącznie zdobył 127 punktów. W ataku skończył 166 piłek, co przełożyło się na ponad 58% skuteczność. Do tego dołożył 15 asów i 62 punkty blokiem. Dla siatkarza czas rozwoju, z którego udało się dużo wyciągnąć.
– Ogólnie ja przez cały sezon grałem od deski do deski. Poza pojedynczymi setami to było około 36 meczów, bo jeszcze rozgrywaliśmy ćwierćfinał TAURON Pucharu Polski i ja przez cały ten czas grałem, bez jakichś większych kontuzji, które uniemożliwiły mi grę. Jestem z tego sezonu bardzo zadowolony, bo pokazałem, że można na mnie stawiać i jestem osobą, która może realnie pomóc w drużynie, a nie tylko po prostu w niej być. Dla mnie to jest doświadczenie bardzo duże, jakie zebrałem po tym sezonie, bo też nabrałem pewnie takiego spokoju na boisku, które jest ważne zarówno dla mnie, jak i dla trenera, bo też wie, że może na mnie stawiać. Na pewno mogę powiedzieć, że nabrałem dużo doświadczenia na boisku i pewniej się czuję (…) – podsumował sezon Adamczyk.
Zobacz również:
Hale pękały w szwach. PlusLiga rozbiła frekwencyjny bank