Puchar Challenge wystartował. Po pierwszym tygodniu grania pozostaje wiele niewiadomych, a grono pretendentów jest szerokie. W większości faworytom udało się szybko pokończyć spotkania. Od tej reguły były jednak odstępstwa, a parę meczów zakończyło się długimi wymianami i symbolicznym podziałem punktów.
Grania nie zabrakło
Po starcie Ligi Mistrzów i Pucharu CEV, czas na ostatni szczebel rozgrywek europejskich, a mianowicie Puchar Challenge. Tutaj również jako pierwsi na placu boju zameldowały się zespołu panów. Jak to bywa w sporcie, szczęście jednych, jest nieszczęściem drugich. Grania nie zabrakło, a parę drużyn ma za sobą pięciosetowe boje.
W tym gronie są m.in. Beroe 2016 Stara Zagora oraz VK Slovan Bratuslava. Forma obu zespołów na przestrzeni spotkania mocno falowała, a końcowo po wygraną sięgnąć udało się bułgarskim gospodarzom – 3:2 (18:25, 25:27, 25:17, 25:14, 15:11). Zwycięstwo wcale nie było sprawą oczywistą, bowiem gracze Beroe 2016 musieli stanąć na rzęsach, chcąc odwrócić losy meczu. Rewelacyjnie zaprezentował się jednak Spas Bayrev, autor aż 29 punktów, który pojedynkował się głównie z Tomasem Krisko i Peterem Mlynarcikiem.
Ciekawie było też w starciu Budvy z VC Stroossen. Nieoczywiste spotkanie dostarczyło z początku wielu wrażeń. Później emocje nieco opadły, a w tie-breaku udaną szarżę udało się przeprowadzić siatkarzom Budvy, broniąc własnego terenu – 3:2 (27:25, 24:26, 25:20, 18:25, 15:11). Zespół do wygranej poprowadziła dwójka Balsa Radunović oraz Lazad Dodić, zdobywając kolejno po 23 i 22 'oczka’. Po stronie przyjezdnych najwięcej do powiedzenia miał Mateja Gajin, któremu wtórował Sina Arab.
Więcej pytań niż odpowiedzi
Pięć setów rozegrano także w meczu Karadorde Topola z Krka Novo Mesto. Serbom udało się wyszarpać wygraną, choć początek spotkania nie napawał optymizmem. Ciężko jednak wyobrazić sobie lepszy finisz i zwycięstwo – 3:2 (21:25, 25:22, 25:19, 19:25, 15:4). Mimo starcie mogło zakończyć się zdecydowanie szybciej, a szczególne wyróżnienia za ucieczkę należąsię Aleksandarowi Gmitroviciowi.
Na wyjeździe szczęście dopisało natomiast siatkarzom Mladost Zagreb, którym udało się pokonać Connectabalear CV Manacor – 3:2. Na miano bohatera zapracował zaś Spyridon Chandrinos. Los Chorwatów podzieliła Crvena Zvezda Beograd, pokonując w nieprzewidywalnym meczu Ribola Kastela – 3:2. Zwłaszcza pierwszy set powalał na kolana, gdzie górą była ekipa gospodarzy – 32:30, lecz i w tie-breaku szczęśliwym dla gości nie brakowało wrażeń – 15:13.
Wynikiem 3:2 zakończył się też pojedynek Maccabi Tel-Aviv z Pamesa Teruel. Po pięciu partiach z wygraną skończyła drużyna z Półwyspu Iberyjskiego. Te zespoły mają za sobą jednak już dwa pojedynki, chcąc ciąć koszty, a za pierwszym razem z wygranej 3:1 cieszyła się paczka Izraelitów. Sprawa awansu zatem toczyła się do ostatniej piłki w dniu kolejnym, kiedy to rozegrano pięć setów.
Moc argumentów
Nieco krócej pograno zaś m.in. w Brnie, gdzie tamtejszy Volejbal Brno nie pozostawił suchej nitki na cypryjskim Ominia Nicosia, zwyciężając – 3:1 (25:12, 21:25, 25:14, 25:15). Porażkę w drugim secie natomiast należy potraktować wyłącznie w charakterze wypadku przy pracy. Za sznurki zaś pociągała głównie para Milos Nadazdin oraz Kamil Baranek.
Czteroma setami zadowolono się także w Tartu, gdzie Bigbank pokonał Parnu VK. Hiszpańscy goście nie mieli zbyt wiele do powiedzenia mimo znakomitego początku. Im dalej jednak w las, tym ich gra wyglądała coraz gorzej, co udało się wykorzystać gospodarzom – 3:1 (17:25, 28:26, 25:16, 25:15).
Niesamowicie pierwszy set przedłużał się w meczu Koll Il Oslo z UGD Stip Stip. Rywale na północy Starego Kontynentu nie poczuli się zbyt pewni siebie, przez co po wygraną udało się sięgnąć Norwegom – 3:1 (35:33, 22:25, 25:18, 25:23).
Faworyt mógł być jeden
Większość meczów udało się jednak rozstrzygnąć w trzech setach. Tak też było w meczu Anorthosis Famagusta z Epicentr-Podolyany Horodok. Faworytem od początku do końca była drużyna z Ukrainy, która nie pozwoliła rywalom ani razu przekroczyć bariery 20 punktów – 3:0 (25:19, 25:15, 25:18). Takim samym wynikiem zakończył się rewanż, w którym znów szczęście było po stronie Ukraińców – 3:0 (25:18, 25:12, 25:17). Tym samym zespół upiekł dwie pieczenie na jednym ogniu, czekając na dalszych przeciwników.
Dosyć podobnie było w spotkaniu OK i-Vent Maribor z Buducnost Podgorica. Po trzech setach ze zwycięstwa cieszono się już w szeregach gospodarzy – 3:0 (25:21, 25:20, 25:18). W tym przypadku również rozegrano dwa mecze na raz, a w rewanżu ponownie lepiej wypadł OK – 3:0 (25:17, 25:20, 25:21). To kolejna drużyna pewna swego, która cieszy się już z awansu.
Spacerek to też domena graczy C.S. Arcada Galati. Tylko w jednym secie, przez nieuwagę gospodarzy, nieco więcej udało się zapunktować gościom, lecz przegrana i tak była formalnością – 0:3 (16:25, 22:26, 15:25). Nie poradziła sobie także Benfica Lisboa, przegrywając na wyjeździe z OK Medimurje Contrometal – 0:3 (18:25, 19:25, 14:25).
Z pewnych wygranych na otwarcie cieszą się także takie zespoły jak Foinikas Syros – 3:0, z Nordenskov Uif. Pod kontrolą mieli wszystko również siatkarze Steauca Bucuresti, pokonując Khilasedichi Baku. Seta nie oddał też Lausanne UC, skutecznie podcinając skrzydła Viking Tif Bergen. Podobnie było w meczu Nefrhimik Burgas z Chenois Geneve, gdzie górą na wyjeździe była ekipa Bułgarów, choć potencjał był na dłuższe granie. Pierwszą kolejkę domknąć z uśmiechami na twarzach udało się graczom Sliedrecht Sport oraz Fino Kaposvar, którzy także mają na kontach wygrane 3:0.
Zobacz również:
Wyniki i terminarz Pucharu Challenge siatkarzy sezon 2025/2026









