W meczach rewanżowych 1/8 finału Pucharu CEV siatkarzy obyło się bez niespodzianek. Awans do kolejnej rundy przypieczętowała PGE Skra Bełchatów, a losy rywalizacji odwróciło Galatasaray Stambuł. Ponadto wciąż w grze są także zespoły z Włoch, Belgii, Czech, Rumunii oraz Niemiec.
W Pucharze CEV nadal gra PGE Skra Bełchatów, która po raz drugi pokonała Narbonne Volley. We własnej hali przegrywała jednak 1:2, a zdołała odwrócić losy meczu i triumfować w tie-breaku. Kluczem do tego była jej dyspozycja w ataku, która wyniosła ponad 50%, a jej liderem był Aleksandar Atanasijević, który zgromadził na koncie 19 oczek, a więcej o tym spotkaniu można przeczytać tutaj.
Losów rywalizacji nie odwróciło Fenerbahce, które u siebie przegrało 1:3 z Bluenergy Piacenzą. Kluczowa dla losów meczu była trzecia odsłona, którą gospodarze przegrali po batalii na przewagi. Mimo że lepiej spisali się na zagrywce, to na siatce uwidoczniła się przewaga przyjezdnych, co przełożyło się na ich wygraną. Poprowadził ich do niej Yoandy Leal, który zdobył 19 punktów.
Niespodzianki nie sprawiło Savo Volley Kuopio, które po raz drugi musiało uznać wyższość Arcady Galati. Rumuńska ekipa u siebie pokonała rywali 3:1, a moment słabości przytrafił się jej tylko w drugiej partii. Na przestrzeni całego spotkania uzyskała przewagę praktycznie we wszystkich elementach, a goście popełniali znacznie więcej błędów. Prym w szeregach gospodarzy wiódł Daniel Malesza, który zgromadził 18 oczek na koncie. U siebie awans do kolejnej rundy przypieczętował Jihostroj, który wprawdzie dopiero po tie-breaku pokonał Volley Schonenwerd, ale już po trzech setach prowadził 2:1, co sprawiło, że przyjezdni nie mieli już szans na grę w kolejnej rundzie. Nie było to porywające widowisko, bo w samej zagrywce obie drużyny popełniły 50 błędów, ale większa siła ofensywna była po stronie gospodarzy. Pierwsze skrzypce w ich szeregach grał Martin Licek, który wywalczył 15 punktów.
Losy rywalizacji odwróciło Galatasaray Stambuł, które tym razem na wyjeździe stosunkowo gładko pokonało Chenois Genewa. Gospodarze zmarnowali więc zaliczkę wypracowaną w pierwszym meczu. Tym razem zabrakło im siatkarskich argumentów, a przyjezdni z atakiem na poziomie 62% dyktowali warunki gry. Pierwszoplanową postacią w ich zespole był Thomas Edgar, który zgromadził 20 punktów. Gładko grę w kolejnej rundzie przypieczętowała Valsa Group Modena, która wyeliminowała Arkas Izmir. U siebie pokonała go 3:0, w żadnej z partii nie pozwalając mu dobrnąć nawet do granicy 20 punktów. Jej przewaga zaczynała się na zagrywce (9 asów), a kończyła w bloku (8 czap). Jej liderem był Tommaso Rinaldi, który zdobył 11 oczek.
Strat poniesionych w pierwszym meczu nie odrobił Lycurgus Groningen, który tym razem na wyjeździe uległ 0:3 SVG Luneburg. Goście tylko w jednej odsłonie przekroczyli barierę 20 punktów, a na więcej nie było ich stać. Jeszcze bardziej jednostronny mecz odbył się w Maaseik, gdzie Greenyard rozbił Lindaren Volley Amriswil. Przyjezdni najwięcej w secie zdobyli 17 oczek. Gospodarze postawili na zagrywkę, popisując się 12 asami, a do tego dołożyli ponad 50% skuteczności w ataku. To był pojedynek jednego aktora, którym okazał się Jolan Cox, który wywalczył 24 punkty.
Zobacz również:
Wyniki 1/8 finału Pucharu CEV siatkarzy
źródło: inf. własna