– Jak dwa pierwsze sety idą nam bardzo gładko, to ten trzeci jest trochę cięższy. Belgijki w nim zagrały lepiej, a my gorzej, ale cieszę się, że zakończyłyśmy ten mecz wynikiem 3:0 – powiedziała po trzecim zwycięstwie w Lidze Narodów atakująca reprezentacji Polski, Malwina Smarzek.
Pożegnały Pekin z przytupem
Siatkarki reprezentacji Polski zwycięstwem z Belgijkami zakończyły zmagania w pierwszym turnieju Ligi Narodów w Chinach. Podopieczne Stefano Lavariniego dość gładko rozprawiły się z „czerwonymi smokami”, lekkie problemy mając tylko w trzeciej odsłonie. – Belgijki dały nam pograć. Wykorzystałyśmy ich słabszą dyspozycję w dwóch pierwszych setach. Przytrzymałyśmy je mocno blokiem, a duże problemy w ataku miała szczególnie Britt Herbots. Jeśli ona gra słabo, to cały belgijski zespół czuje się zagubiony. Widać było, że miał problemy, jeśli ona nie kończyła piłek – powiedziała atakująca, Malwina Smarzek.
Najwięcej problemów biało-czerwone miały w trzeciej odsłonie. W niej momentami musiały gonić wynik, a o jego losach ostatecznie zadecydowała batalia na przewagi, która zakończyła się skutecznie dla naszych siatkarek. – Więcej spodziewałam się po Belgijkach, zwłaszcza w pierwszych dwóch setach. Za każdym razem tak jest, jak dwa pierwsze sety idą nam bardzo gładko, to ten trzeci jest trochę cięższy. Belgijki w nim zagrały lepiej, a my gorzej, ale cieszę się, że zakończyłyśmy ten mecz wynikiem 3:0 i nie musiałyśmy grać pięciu setów – dodała atakująca reprezentacji Polski.
Smarzek show
Była ona jedną z liderek drużyny prowadzonej przez Stefano Lavariniego w starciu z Belgijkami. Zdobyła w nim aż 20 punktów, osiągając 53% skuteczności w ataku. – To był taki mój pierwszy mecz w Lidze Narodów, który mogłam zagrać od początku do końca. Jest to dla mnie dużo łatwiejsze niż wchodzenie na podwójną zmianę, kiedy jest dużo mniejszy margines błędu. Cieszę się, że w meczu z Belgijkami mogłyśmy zrobić tak dużo zmian i że nie trzeba było robić żadnych powrotów – zaznaczyła ofensywna siatkarka reprezentacji Polski.
Po turnieju w Pekinie Polki otrzymają jeden dzień wolnego, a w środę spotkają się na kolejnym zgrupowaniu, na którym będą szlifowały formę przed następnymi wyzwaniami. – Granie 4 meczów zawsze odbija się na naszym zdrowiu. Dużo kosztował nas zwłaszcza mecz z Turcją. Na szczęście formuła rozgrywania meczów w tej edycji Ligi Narodów jest lepsza niż w poprzednich latach. Mamy teraz sporo czasu na powrót do Polski i na spokojne treningi. Na kolejny turniej będziemy gotowe – zakończyła Malwina Smarzek.
Zobacz również
Liga Narodów. To ona zabłysnęła w Chinach. Była ważnym ogniwem kadry Lavariniego