Energa Trefl Gdańsk ma za sobą kolejne długie granie. W poniedziałek zespół pokonał u siebie ZAKSĘ Kędzierzyn Koźle – 3:2. Na łamach mediów klubowych mecz podsumowała dwójka Piotr Orczyk oraz Damian Schulz. Wiele wskazuje na to, że przed drużyną w weekend następny wyczerpujący pojedynek.
Ekspert od zadań specjalnych
Energa Trefl Gdańsk w poniedziałek, w ostatnim meczu, 7. kolejki PlusLigi pokonał ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle. Spotkanie obfitowało w emocje i zwroty, a wygraną gospodarzom przyniósł dopiero piąty set – 3:2 (25:21, 26:24, 19:25, 19:25, 15:13). Takie mecze aż chce się oglądać, a będący na miejscu kibice z pewnością nie mają czego żałować. Gdańskie Lwy nie wykorzystały jednak szansy na szybsze zamknięcie pojedynku. Pluć w brodę mogą sobie jednak jeszcze bardziej kędzierzynianie, którzy byli o krok od odwrócenia losów spotkania, lecz na finiszu zespół został w tyle.
– Z jednej strony możemy myśleć, że straciliśmy punkt, bo po dwóch pierwszych setach wszystko układało się znakomicie i wydawało się, że możemy wygrać za trzy. Później gra się zupełnie odwróciła – ZAKSA podniosła poziom, a my obniżyliśmy swój. W tie-breaku naprawdę wiele wskazywało na to, że przegramy, ale ta niesamowita końcówka, w której zaczęło wychodzić nam dosłownie wszystko, zadecydowała o tym, że mamy dwa punkty – skomentował spotkanie przyjmujący Energi Trefla Gdańsk, Piotr Orczyk.
Rewelacyjne zawody ma za sobą właśnie Orczyk, wybrany zgodnie najlepszym graczem poniedziałkowego pojedynku. Siatkarz na przestrzeni całego dreszczowca prezentował się wyśmienicie, a trener Mariusz Sordyl czuł, że to jest jego dzień. Przyjmujący zdobył 23 punkty (wszystkie w ataku), grając ze skutecznością59%. Do tego świetnie spisał się w defensywie.
– Cieszę się z wyróżnienia. To zawsze miłe, kiedy ktoś docenia twoją grę. Od początku meczu czułem, że jestem skuteczny, i cieszę się, że to przełożyło się na cały występ – dodał Orczyk.
W poszukiwaniu szczęścia
Szkoleniowiec Gdańskich Lwów cały czas musiał być czujny i reagować w porę. Jego drużyna nie była bezbłędna, a po dwóch wygranych partiach przyszedł pierwszy kryzys. Wówczas trener Sordyl zaczął szukać szczęścia w kwadracie dla rezerwowych. Swoje gorsze momenty miał Alaksiej Nasiewicz, którego zastąpił doświadczony Damian Schulz. Były reprezentant Polski stanął na wysokości zadania, dokładając 4 bezcenne 'oczka’. Jak sam atakujący zauważył, można było się spodziewać w Gdańsku długiego grania…
– Przed meczem po cichu zakładałem, że może skończyć się tie-breakiem, bo mierzyły się dwie drużyny o bardzo zbliżonym poziomie. Ale przy prowadzeniu 2:0 miałem już nadzieję, że uda nam się zamknąć to spotkanie w trzech albo czterech setach i zdobyć pełną pulę. ZAKSA jednak się przebudziła, zaczęła grać lepiej w każdym elemencie, a my trochę usiedliśmy. Ostatecznie liczy się wynik końcowy – podsumował Damian Schulz, który w kluczowych momentach dźwignął ciężar bycia zmiennikiem.
Kolejny mecz gdańszczanie zagrają już w niedzielę – 30 listopada. To wtedy podejmą w ERGO Arenie Aluron CMC Wartę Zawiercie.
Zobacz również:
Wyniki i terminarz PlusLigi sezon 2025/2026









