PlusLiga nadrabia zaległości. W środę Asseco Resovia Rzeszów rozgrywała mecz 1. kolejki z PSG Stalą Nysa. – To jest chyba najdziwniejszy mecz, który ja przeżywałem i miałem okazję być na boisku. Naprawdę dziwny mecz, rollercoaster – podsumował dla PLS TV Michał Potera. Rzeszowianie w trakcie tego spotkania odrabiali bardzo duże straty, jednak ostatecznie wygrali po tie-breaku.
W ramach odrabiania zaległości w środę w Rzeszowie rozegrany został mecz pomiędzy Asseco Resovią Rzeszów a PSG Stalą Nysa. Gospodarze wielokrotnie odrabiali spore straty. W pierwszym secie przegrywali 15:20 a doszli rywali na 23:24. W drugim było 8:15 by przy zagrywkach Vasiny doszło do 15:15. – To jest chyba najdziwniejszy mecz, który ja przeżywałem i miałem okazję być na boisku. Naprawdę dziwny mecz, rollercoaster. Zaczęliśmy dość niepewnie. Później Stal Nysa nam odjechała, ale zdołaliśmy wrócić i nie zamknęliśmy tego seta. W drugim podobnie odjazd Stali, ale dojechaliśmy, później oni nas przeskoczyli – powiedział po spotkaniu dla PLS TV Michał Potera.
To nie jest normalny mecz.#PlusLiga pic.twitter.com/tRySrcDLr5
— Jakub Balcerzak (@Jakub110Jakub) October 30, 2024
Potera: Kozub wyciągnął nas za uszy spod wody, bo już tonęliśmy
To nie koniec szalonych pościgów. W trzeciej odsłonie goście prowadzili już 15:10, ale seta przegrali do 22. Swoje zwroty akcji miała również czwarta partia. Stal nie wykorzystała dwóch piłek meczowych i po walce na przewagi Resovia doprowadziła do tie-breaka. Dopiero piąta odsłona od początku do końca toczyła się pod dyktando Resovii. – Trzeci set zaczęliśmy katastrofalnie, chyba 7:13, już kibice pewnie wychodzili z hali. A my wróciliśmy, wygraliśmy tego seta. W czwartym było równo, w końcówce przegrywaliśmy. Dzięki zagrywce Łukasza Kozuba, wyciągnął nas za uszy spod wody, bo już tonęliśmy. Też wyciągnięty ten set z kapelusza. Tie-break to był chyba jedyny set, w którym to rywal gonił a nie my. Jedyny set, który był spokojny i taki, jak wszyscy spodziewali się, że będzie wyglądało spotkanie. Niestety tak nie wyglądało, ale mimo wszystko jestem szczęśliwy. Jestem dumny z drużyny, że przy naszej gorszej dyspozycji byliśmy w stanie wrócić i wygrać to spotkanie – przyznał libero Resovii.
Kto wyszedł z hali, niech żałuje
Stal Nysa w środę ponownie musiała sobie radzić bez swojego lidera. Przez dwa pierwsze sety pozostali siatkarze Stali potrafili przykryć nieobecność Michała Gierżota. W kolejnych partiach to rzeszowianie lepiej wytrzymywali końcówki. Mecz nie był jednak łatwy w odbiorze dla kibiców zgromadzonych w hali. – Jak ktoś wyszedł, to niech żałuje. Ja się cieszę, że pokazaliśmy charakter. Wiem, że wszyscy liczyli, że będzie 3:0. Nie przyjechał lider drużyny z Nysy Michał Gierżot. Nie wykorzystaliśmy tego na początku, ale mimo wszystko pokazaliśmy charakter i wygraliśmy ten mecz. Oczywiście wszyscy liczyli na trzy punkty. Ja też. Miałem nadzieję, że po meczu z olsztynianami już rzeszowski walec się potoczy. To był dobry mecz, żeby dalej się rozpędzić, ale taki jest sport. Nie zawsze jest łatwo. W środę było bardzo pod górkę. To był bardzo ciężki mecz, ale wygraliśmy go. Trzeba podkreślić charakter drużyny, bo po raz pierwszy w tym sezonie w końcówkach to my byliśmy górą a nie przeciwnik. To jest duży plus – zakończył Michał Potera.
Zobacz również:
PlusLiga. Indykpol AZS Olsztyn walczy o utrzymanie: Straciliśmy okres przygotowawczy
źródło: PLS TV