W sobotę PGE GiEK Skra i PGE Projekt zagrały chyba do tej pory najlepsze spotkanie tego sezonu PlusLigi. Obie drużyny stworzyły siatkarski horror, który zakończył się wielkimi emocjami i wygraną ekipy ze stolicy. – Ta gorycz po porażce przyjdzie za dzień lub dwa, gdy uświadomimy sobie, że mogliśmy przedłużyć tę rywalizację – przyznał po meczu Łukasz Wiśniewski.
Hala odleciała
To, co w sobotę wieczorem działo się w hali Energia przyprawia o siatkarski dreszcz. PGE GiEK Skra do końca walczyła, by przedłużyć ćwierćfinał i wrócić do Warszawy na trzeci mecz. Wypełniony po brzegi obiekt Skry był zdecydowanie siódmym zawodnikiem na boisku. Ale i tak zespół trenera Grabana zdołał wyrwać wygraną. Choć zespół trenera Cretu miał piłki setowe w górze, opanowanie gości wzięło górę w tym najbardziej newralgicznym momencie.
– Zarówno teraz, jak i w meczu w Warszawie, bo tam pomimo wyniku 0:3 losy ważyły się na kilka piłek, podjęliśmy rękawicę. Daliśmy z siebie 120 procent. To, co mieliśmy dzisiaj. Znowu brakowało tych niuansów. Po tym też poznaje się klasową drużynę, jaką jest bez wątpienia Projekt Warszawa. Z tego miejsca wielkie gratulacje dla nich i powodzenia w półfinałach – powiedział po spotkaniu środkowy PGE GiEK Skry, Łukasz Wiśniewski.
Zdobył on w tym meczu osiem punktów – wszystkie atakiem. Wiśniewski skończył osiem z 12 uderzeń.
Słaby bilans wynikowy, gra już inna
W tym sezonie podopieczni trenera Cretu nie zdołali pokonać PGE Projektu. W pierwszym meczu obie ekipy w Warszawie rozegrały tie-breaka i PGE GiEK Skra była wtedy też o krok od wygranej. W Bełchatowie w drugiej rundzie fazy zasadniczej ekipa ze stolicy poradziła sobie już trochę łatwiej.
W ćwierćfinale zaczęła się już walka na całego. PGE GiEK Skra grała jak równy z równym. Miała na tacy bardzo dużo, ale detale były po stronie warszawskiego zespołu. Teraz już jednak po wszystkim,a podopieczni Gheorghe Cretu mają już sezon 2024/2025 za sobą. PGE GiEK Skra jest siódmą drużyną ligi.
– Ta gorycz po porażce przyjdzie za dzień lub dwa, gdy uświadomimy sobie, że mogliśmy przedłużyć tę rywalizację i wrócić na trzecie spotkanie do Warszawy. Niestety, było minęło. Co do podsumowania sezonu – jeszcze przyjdzie na to czas. Myślę, że ogólnie możemy być bardzo zadowoleni – ocenił Wiśniewski.
Jest lepiej
Ostatnie lata były dla bełchatowskiego klubu bardzo nieudane. Słabe wyniki sportowe, zawirowania w strukturach zarządczych i liczne niejasne informacje dotyczące klubu spowodowały, że Skra straciła trochę zaufania w świecie polskiej siatkówki. Ten sezon pokazał, że klub jest na dobrej do powrotu do czołówki. Wydaje się jednak, że zajmie to jeszcze trochę czasu.
Wynik w tym sezonie jest lepszy. Kibice wrócili licznie do bełchatowskiej hali, a styl w jakim PGE GiEK Skra pożegnała się z sezonem prognostykiem. Z informacji Strefy Siatkówki wynika, że cały środek zostaje w bełchatowskim zespole, a grę prowadzić nadal będzie Grzegorz Łomacz. Transfer do PGE GiEK Skry potwierdził też Alan Souza.