– Przez to, że spotkanie było rwane, trudno ocenić mi czy się cieszę, czy mam niedosyt. To był mecz walki, co widać po wyniku. Wszystko rozstrzygało się w końcówkach setów. Na pewno plusem jest, że wygrywamy spotkanie, nie grając najlepiej co, trzeba sobie powiedzieć – powiedział w rozmowie z klubowymi mediami po wygranej z Indykpolem AZS-em Olsztyn 3:2 Jan Firlej, rozgrywające PGE Projektu Warszawa.
DOCENIAJĄ
Indykpol AZS Olsztyn przegrał przed własną publicznością z PGE Projektem Warszawa 2:3 w meczu 11. kolejki PlusLigi. Akademicy prowadzili 2:1, ale ulegli 13:15 w tie-breaku. Kibiców klubu z województwa warmińsko-mazurskiego szczególnie cieszyć może zauważalna poprawa gry. W dodatku zainkasowany punkt przeciwko rywalowi z samej czołówki jest bezcenny, zważając na fakt, że ekipa z Olsztyna plasuje się w strefie spadkowej. Podopieczni trenera Marcina Mierzejewskiego za sprawą przegranego tie-breaka tracą do bezpiecznej pozycji jeden punkt.
– Z całą pewnością staraliśmy się, walczyliśmy do ostatniej piłki. Po dzisiejszym meczu mamy punkt, więc na pewno go doceniamy. Graliśmy bowiem z ciężkim i wymagającym rywalem. Choć nasza gra faluje, to jest to dobry prognostyk na przyszłość. Nie odpuszczamy, walczymy do końca – jest to budujące – powiedział w rozmowie z klubowymi mediami Szymon Jakubiszak, środkowy zespołu z Olsztyna.
W NAPIĘCIU
Spotkanie w stolicy Warmii i Mazur niemalże cały czas utrzymywało w napięciu. Na dobrą sprawę nie było bezpiecznych przewag, wszak, nawet kiedy któryś z zespołów prowadził trzema punktami, po dłuższym okresie gry zaliczka była niwelowana. Przykład stanowić może chociażby IV set, w którym stołeczni prowadzili 19:16, by przegrywać 22:23 i być górą w trzech kolejnych akcjach.
– Spoglądając na przebieg meczu, musimy cieszyć się z dwóch punktów. Było bardzo nerwowo i bardzo ciężko. Przed starciem zapewne każdy by powiedział, że przyjeżdżamy po trzy punkty. Jednak AZS dał z siebie maksa, zostawił serducho na boisku i bardzo mocno zagrywał. Z mojej perspektywy zawody były trochę rwane, szarpane i nerwowe. Po jednej i drugiej stronie dochodziło do słabszych momentów przeplatanych bardzo dobrą grą. Dla kibica to pewnie idealny obrót spraw, ponieważ mecz trwał długo i działo się dużo, doszło do wielu zwrotów akcji. Ja dostałem prawie zawału, palpitacji serca i tętna 200 (śmiech) – powiedział z kolei mediom klubowym Piotr Graban, trener PGE Projektu Warszawa.
TRZEBA POWIEDZIEĆ WPROST
Każda z odsłon rozstrzygała się w końcówkach, co nie umknęło ocenie kreatora gry ekipy ze stolicy Polski. Jedynie druga odsłona, którą wygrał Projekt rezultatem 25:22, nie zakończyła się różnicą dwóch punktów. W pierwszej i trzeciej partii potrzebna była gra na przewagi, w tie-breaku także.
– Przez to, że spotkanie było rwane, trudno ocenić mi czy się cieszę, czy mam niedosyt. To był mecz walki, co widać po wyniku. Wszystko rozstrzygało się w końcówkach setów. Na pewno plusem jest, że wygrywamy spotkanie, nie grając najlepiej co, trzeba sobie powiedzieć. Nie zagraliśmy swojej najlepszej siatkówki. Jednak fajne zmiany pomogły nam się trochę odbić. AZS Olsztyn zagrał lepiej niż dotychczas – podsumował Jan Firlej, rozgrywający PGE Projektu Warszawa.
Zobacz również:
PlusLiga. Rozgrywający Norwida widzi różnicę między Francją a Polską: To duży przeskok
źródło: Indykpol AZS Olsztyn - materiały prasowe, Projekt Warszawa - inf. prasowa