Bez dwóch zdań bohaterem meczu Trefla Gdańsk z Indykpolem AZS Olsztyn był Jakub Jarosz, dla którego był to ostatni mecz w zawodowej karierze. Całe widowisko miało specjalną oprawę już podczas prezentacji. Po meczu nie zabrakło podziękowań, a sam siatkarz nie ukrywał emocji. – To, co wydarzyło się przed spotkaniem, w jego trakcie i tuż po nim, jest dla mnie niezwykle trudne do opisania – mówił po meczu.
Last Dance
O tym, że niedzielny mecz z Indykpolem AZS Olsztyn będzie ostatnim meczem Jakuba Jarosza wiedzieliśmy już od pewnego czasu. Specjalna oprawa tego meczu widoczna była już podczas prezentacji, chearleederki były ubrane w koszulki klubów, w których grał Jakub Jarosz, był film wspominkowy, szpaler utworzony przez oba zespoły. Zawodnicy Trefla mieli na głowach peruki nawiązujące do koloru włosów Jakuba Jarosza. Sam zawodnik wybiegł do prezentacji w towarzystwie swoich synów.
– Te emocje towarzyszą mi przez cały dzień, ale to, co wydarzyło się przed spotkaniem, w jego trakcie i tuż po nim, jest dla mnie niezwykle trudne do opisania. Czuję ogromną wdzięczność za wszystko, co dziś otrzymałem – za sposób, w jaki zostałem przyjęty, za podziękowania, które usłyszałem od wszystkich, od klubu Trefla Gdańsk. Naprawdę nie mogłem sobie wymarzyć lepszego miejsca na takie zakończenie. Bardzo dziękuję wszystkim za to. Cieszę się, że w to wydarzenie zaangażowane były telewizja Polsat, PZPS oraz władze ligi. Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się takiego pożegnania i ogromnie mnie to cieszy. Trudno opisać radość, jaką czuję – mam wręcz wrażenie, że nie zasłużyłem na takie honory, ale to było fantastyczne uczucie. Dziękuję – nie ukrywał wzruszenia Jakub Jarosz.
Medalista mistrzostw Europy, Ligi Światowej, medalista mistrzostw Polski i zdobywca Pucharu Polski skierował po meczu wiele słów podziękowań. Nie zapomniał o kibicach. – Polscy kibice są najlepsi na świecie. To, że przyszli na ostatni mecz sezonu, by podziękować również mojej skromnej osobie, ma dla mnie ogromne znaczenie. Z każdej strony otrzymuję wiele ciepłych słów i czuję się wspaniale. Jeszcze raz dziękuję wszystkim za obecność i to niezwykłe pożegnanie – powiedział.
Porażka na koniec
Samo spotkanie zakończyło się pewną wygraną Indykpolu AZS Olsztyn. – Jeśli chodzi o samo spotkanie, to rywale już w pierwszej rundzie pokazali swoją siłę na zagrywce. Grali w tym elemencie bardzo dobrze, agresywnie, i wychodziło im to świetnie. Mieliśmy problemy nawet wtedy, gdy odzyskiwaliśmy piłkę, ponieważ brakowało nam skuteczności w kontratakach. Gdybyśmy lepiej wykorzystywali te sytuacje, wynik mógłby być jeszcze bardziej wyrównany. Może jedna, dwie piłki zadecydowałyby o tym, że wygralibyśmy seta, a potem może i kolejnego. Dziś przeciwnicy byli jednak zdecydowanie lepsi – widać było, że naprawdę pokazali swoją siłę.