Stal Nysa ma zainaugurować sezon PliusLigi w Rzeszowie. Jednak to nie walka o punkty zaprząta teraz głowy nyskiej drużynie. Ze względu na zagrożenie powodziowe w regionie, a także zalanie domu jednego z zawodników, Stal chciała wrócić do Nysy i skupić się na pomocy w działaniach przeciwpowodziowych. Najpierw jednak będzie musiała zagrać z Asseco Resovią.
chcieli wracać do domu, muszą zagrać
Działacze nyskiego klubu wystosowali prośbę zarówno do Polskiej Ligi Siatkówki jak i do Asseco Resovii Rzeszów, żeby mecz rozegrać w innym terminie. Nie uzyskali jednak zgody na przełożenie tego spotkania. Wydaje się, że sytuacja jest tu dość jednoznaczna. Trudno doszukiwać się w prośbie Stali próby uniknięcia konfrontacji, bo to przecież pierwsza kolejka sezonu, której zawsze towarzyszy maksymalna adrenalina i chęć pokazania się. Trudno się też dziwić, że siatkarze są głowami gdzie indziej, niż na rzeszowskim boisku.
trudno zrozumieć tę decyzję
Zagrożenie powodziowe to sytuacja ekstremalna i nawet jeżeli jeszcze nie wydarzyła się katastrofa, to każdy ma prawo i obowiązek jej przeciwdziałać, a także być w tym momencie z rodziną. Trudno wychodzić naprzeciw z argumentami o terminarzach, ustalonych transmisjach telewizyjnych etc. Według informacji, które za pośrednictwem portalu X przekazał nyski klub, to przede wszystkim Resovia nie chciała się zgodzić na przełożenie spotkania. Trudno zrozumieć tę decyzję. Oczywiście rzeszowski klub poniósł koszty przygotowania obiektu, sprzedał na ten mecz bilety i odwołanie go zapewne generuje nieco problemów. Te jednak są raczej marginalne wobec problemów, z którymi boryka się obecnie nyski region. Jeżeli w istocie to Resovia wykazała się brakiem empatii, to zapewne straty wizerunkowe będą dużo większe, niż materialne, które można by było spokojnie odrobić w atmosferze solidarności.
źródło: inf. własna