Przed meczem tworzono kilka scenariuszy rywalizacji PGE GiEK Skry Bełchatów i PGE Projektu Warszawa. Większość nakreślała łatwy awans gości. Jeśli ktoś myślał o zaciętej rywalizacji, z pewnością nie brał pod uwagę aż tak dramatycznych i emocjonujących chwil w siatkarskim widowisku. – Biliśmy się do upadłego po jednej i po drugiej – stronie – stwierdził Bartłomiej Lemański.
Zwycięstwo wyrwali „z gardła”
PGE Projekt Warszawa był już o krok od organizacji trzeciego meczu. PGE GiEK Skra walczyła niczym stado lwów o pierwszą wygraną w sezonie właśnie w meczu z ekipą ze stolicy. Jak się okazało, czwarty raz górą byli siatkarze trenera Grabana.
– To, co się dzisiaj działo, przeszło najśmielsze oczekiwania. Szkoda, bo mieliśmy kilka okazji… Nie wiem, co mam teraz powiedzieć. Trudno mi tak na gorąco…. Ten tie-break był do 23? Dawno nie grałem tie-breaka do 23 – mówił zmęczony Bartłomiej Lemański, który rozegrał bardzo dobry mecz.
Środkowy był jednym z zawodników, którzy skutecznie czy to asem serwisowym czy blokiem podrywał drużynę do walki. W sumie Bartłomiej Lemański zdobył 11 punktów – trzy asami serwisowymi, cztery atakiem (50% skuteczności) i cztery blokiem.
Styl nie dał awansu
Motywacji bełchatowianom nie brakowało. PGE GiEK Skra miała jednak i świetne momenty i te trudniejsze, w których chociażby szwankowało przyjęcie lub ataki nie były mocne i trafiały prosto w ręce broniących rywali. Zabrakło bardzo niewiele, ale wszystko zamknęło już bełchatowskiej drużynie cały sezon 2024/2025.
– Tym meczem zakończyliśmy sezon. Była walka. Naprawdę biliśmy się do upadłego po jednej i po drugiej stronie.Wiadomo, że każdy gdzieś przed sobą widział te półfinały. Gdyby ten trzeci mecz wypalił, różnie mogłoby być. Pewnie my bylibyśmy wzmocnieni w nim mentalnie – zastanawiał się po meczu Lemański.
Projekt był faworytem, mimo to niedosyt pozostał
Patrząc na budżety, potencjały drużyn i cele na sezon, w tej rywalizacji to ekipa z Warszawy była pretendentem do strefy medalowej. Niespodzianka była jednak o krok. PGE GiEK Skra na długo zapamięta rywalizację ćwierćfinałową z tego sezonu. Będzie też mogła wynieść z niej cenne doświadczenie na przyszłość.
– Nie jesteśmy drużyną, na którą, ktoś postawiłby, że zdobędziemy medale. Jednak zabrakło naprawdę niewiele – nie ukrywał Bartłomiej Lemański. – Jako drużyna czujemy niedosyt, bo każdy wiedział, że jesteśmy w stanie pokonać Projekt – dodał środkowy.