Trwa zła passa Trefla Gdańsk, który po raz kolejny nie wygrał ani jednego seta. Tym razem podopieczni Michała Winiarskiego musieli uznać wyższość PGE Skry, walkę podjęli jedynie w trzeciej odsłonie, ale w końcówce więcej zimnej krwi zachowali bełchatowianie i triumfowali 3:0.
Dwa pierwsze punkty zdobył Mateusz Bieniek. Gospodarze szybko doprowadzili do remisu ustawiając skuteczny blok, ale tym samym odpowiedzieli goście i zrobiło się 6:4. Mimo, że gdańszczanie po raz kolejny wyrównali, to ich rywale szybko odskakiwali na dwupunktowe prowadzenie, a po skończeniu kontrataku przez Milada Ebadipoura nawet na trzypunktowe. Dobrze zaczął ten mecz Mariusz Wlazły, ale był nieco osamotniony w ofensywie. Próbował pomagać mu Bartłomiej Lipiński, ale ze zmiennym szczęściem. Po drugiej stronie siatki atak funkcjonował bez zarzutu ze wszystkich stref. Kiedy z niewygodnej piłki pomylił się Wlazły było 12:16 i sytuacja graczy Trefla stawała się coraz trudniejsza, gdyż załamywało się też u nich przyjęcie. Dodatkowo zawodnik ten zaatakował po antence i dystans zwiększył się do pięciu ,,oczek”. Po zablokowaniu Lipińskiego było 22:17 i gracze PGE Skry pewnie zmierzali do zwycięstwa w premierowej odsłonie spotkania. Ostatecznie set zakończył się wynikiem 25:18 po tym jak Ebadipour skończył posłaną do niego piłkę zza linii trzeciego metra.
Drugi set rozpoczął się tak jak pierwszy, czyli od asa serwisowego Mateusza Bieńka (2:0). Dodatkowo zablokowany został Karol Urbanowicz i było już 1:4. To właśnie za sprawą tego elementu bełchatowianie wypracowywali sobie przewagę, która cały czas rosła. Po zagraniu z lewej flanki przez Milada Ebadipoura dystans wynosił już cztery ,,oczka”, ale dobry atak i serwis Moritza Reicherta nieco go zmniejszył. Niemniej bełchatowianie cały czas kontrolowali przebieg tej rywalizacji i szybko powrócili do bezpiecznej przewagi. Widoczna była zwłaszcza ich przewaga w ofensywie oraz skuteczności w bloku. Po skończeniu krótkiej przez Karola Kłosa trener Michał Winiarski poprosił o czas i zaczął rotować składem. Nie na wiele się to zdało, gdyż Aleksandar Atanasijević był nie do zatrzymania (16:9). Dodatkowo pomylił się jeszcze Kewin Sasak i sytuacja graczy Trefla była bardzo zła. Tym bardziej, że ich gra załamywała się z każdą kolejną akcją. Drugą partię zakończył dobry serwis Bieńka. Licznik graczy z Trójmiasta zatrzymał się na 13 punktach i chcąc myśleć o przedłużeniu losów tej rywalizacji musieli zmienić wiele.
Trzecią partię rozpoczęli dobrze. Udane ataki Mateusza Miki oraz as serwisowy Pablo Crera sprawiły, że było 4:0. Po czasie wziętym przez Slobodana Kovacia trzykrotnie pod rząd zapunktowali bełchatowianie i z różnicy niewiele już pozostało. Dobre zawody rozgrywał Karol Kłos i to jego zagrania dały prowadzenie bełchatowianom. Kiedy Aleksandar Atanasijević trafił po prostej to jego drużyna miała dwa ,,oczka” więcej. Niemniej straty zostały odrobione dzięki asom serwisowym Mariusza Wlazłego, które wyprowadziły gdańszczan nawet na jednopunktowe prowadzenie (13:12). Od tego momentu trwała wyrównana walka punkt za punkt i żadna z drużyn nie mogła uciec choć na dwa ,,oczka”. Gospodarze psuli sporo zagrywek. Po zablokowaniu Atanasijevicia na tablicy wyników było 21:20 i wszystko miało rozstrzygać się w samej końcówce. W niej Grzegorz Łomacz powstrzymał Mariusza Wlazłego i to przyjezdni byli krok bliżej zwycięstwa w całym meczu (22:21). Skończony kontratak przez Milada Ebadipoura jak się później okazało miał decydujące znaczenie dla losów tej partii. Zakończyła ją szczęśliwa zagrywka po siatce Kłosa i trzy punkty powędrowały na konto graczy PGE Skry, a miejscowi zwiększyli serię porażek.
MVP: Grzegorz Łomacz
Trefl Gdańsk – PGE Skra Bełchatów 0:3
(18:25, 13:25, 22:25)
Składy zespołów:
Trefl: Lipiński (7), Wlazły (12), Reichert (6), Kampa (1), Urbanowicz (1), Crer (3), Pruszkowski (libero) oraz Kozub (1), Sasak, Mika (7) i Mordyl (1)
Skra: Kłos (12), Kooy (7), Ebadipour (12), Atanasijević(13), Łomacz (3), Bieniek (7), Piechocki (libero) oraz Schulz i Taht (1)
Zobacz również:
Wyniki i tabela PlusLigi
źródło: inf. własna