Projekt Warszawa w meczu 8. kolejki PlusLigi szybko i pewnie pokonał Trefl Gdańsk 3:0. Jedynie w trzeciej partii rywale narzucili warszawianom trudne warunki gry, jednak ci wyszli z tego obronną ręką. Było to ich najbardziej przekonujące zwycięstwo od początku sezonu. – Chcemy się pokazać z jak najlepszej strony i pozytywnie nakręcać na kolejne mecze, ponieważ później czeka nas już poważniejsze granie – ocenił w rozmowie ze Strefą Siatkówki środkowy Projektu Piotr Nowakowski.
Na pierwszy rzut oka w statystykach nie wyróżnia się żaden element, w którym zdominowaliście rywali. Jak to wyglądało z perspektywy boiska, co było kluczem do waszego zwycięstwa?
Piotr Nowakowski: – Ciężko ocenić. Po prostu w każdym elemencie zagraliśmy w miarę równo, to pozwoliło praktycznie w każdym secie odskoczyć i kontrolować spotkanie. Nie było nerwowych końcówek. W trzeciej partii musieliśmy co prawda trochę podgonić wynik, ale udało nam się to, z czego się bardzo cieszymy, bo nie ukrywając, jesteśmy dość mocno podrażnieni po ostatnich spotkaniach. Nawet po tym zwycięskim w Nysie byliśmy zdenerwowani. Mimo wszystko w tym spotkaniu pokazaliśmy się z naprawdę dobrej strony i wygraliśmy tak, jak sobie to założyliśmy przed meczem.
Przestój na początku trzeciej partii wynikał ze zbytniego rozluźnienia po dwóch wcześniejszych, które wygraliście pewnie i ze sporym zapasem?
– W dwóch pierwszych setach to my odskakiwaliśmy na cztery, pięć punktów, a w trzecim to my zanotowaliśmy chwilowy przestój, ale czy było to spowodowane rozprężeniem? Nie wydaje mi się. Byliśmy cały czas maksymalnie skoncentrowani, po prostu drużyna z Gdańska zagrała na początku trzeciej partii trochę lepiej. Najważniejsze dla nas jest to, że potrafiliśmy się szybko odbudować i dogonić rywala jeszcze przed dziesiątym punktem. Z tego się bardzo cieszymy.
W tym meczu zagraliście o wiele lepiej zagrywką, szczególnie popełniliście zdecydowanie mniej błędów, niż w dwóch wcześniejszych spotkaniach w Arenie Ursynów. Gra w hali Torwar bardziej wam odpowiada?
– Ursynowska hala jest dość specyficzna kolorystycznie. Piłka lubi się zlać ze ścianą, więc nie jest to najwygodniejsza hala do zagrywania, aczkolwiek trenujemy na niej codziennie i nie może być tak, że zrzucamy na to całą winę. Po prostu na Torwarze gra nam się trochę lepiej, ale jak przychodzi nam zagrać na Ursynowie, to musimy popracować nad tym, żeby serwis wyglądał lepiej.
Graliście u siebie z Treflem, za tydzień jedziecie do Suwałk, gdzie ponownie zmierzycie się z zespołem z dolnej części tabeli. Takie spotkania są dla was idealne w tym momencie, by ponownie nabrać pewności siebie po ostatnich bolesnych porażkach?
– Mamy nadzieję. Wiadomo, że liga jest w tym sezonie dość mocna, wyrównana i pewnie będą się zdarzać jeszcze różne niespodzianki, ale my musimy się skoncentrować na tym, żeby spotkania z teoretycznie słabszymi drużynami były pod nasze dyktando. Nawet na dalekiej północy to my musimy postawić trudne warunki, bo jedziemy tam w roli faworyta. Chcemy się pokazać z jak najlepszej strony i pozytywnie nakręcać na kolejne mecze, ponieważ później czeka nas Liga Mistrzów, zespół z Zawiercia, więc, nic nie ujmując ekipie z Suwałk, już poważniejsze granie.
Nie ma już u was powodów do niepokoju przed tym poważniejszym graniem? Zdążycie się w pełni odbudować do tego czasu?
– Nie ma co mówić o odbudowywaniu się, po prostu musimy złapać trochę więcej pewności siebie. Tego nam najbardziej potrzeba, a jaki będzie wynik – zobaczymy. Dla nas najważniejsze jest to, żeby w każdym meczu walczyć od początku do końca, bez względu na to, czy będziemy wygrywać dziesięcioma punktami, czy przegrywać. Musimy walczyć o każdy punkt, żeby nasza postawa była bardziej zdeterminowana i właśnie waleczna.
źródło: inf. własna