Bardzo trudne warunki postawili będzinianie zawodnikom Vervy Warszawa Orlen Paliwa. Poza drugim setem, który przyjezdni wygrali dość gładko, kibice zgromadzeni w hali w Sosnowcu oglądali ciekawe widowisko. Po asie serwisowym Tomasza Kalembki wydawało się, że gospodarze mają dużą szansę na doprowadzenie do tie-breaka, ale ostatecznie podopieczni Andrei Anastasiego zdołali się obronić i zgarnąć trzy ,,oczka”. Bardzo dobre zawody rozgrywał Piotr Nowakowski, który w całym spotkaniu zdobył 14 punktów i zasłużenie zgarnął nagrodę najlepszego zawodnika. Jego pewna ręka w ataku oraz dobra gra blokiem sprawiły, że w decydujących momentach punkty były zapisywane na konto warszawskiego zespołu.
Po spotkaniu reprezentant Polski dość surowo ocenił postawę swojej drużyny doceniając jednocześnie przeciwników: – Początek sezonu nie jest wymarzony w naszym wykonaniu. Wprawdzie wygraliśmy i zdobyliśmy trzy punkty, ale na pewno nie w takim stylu jakbyśmy sobie tego życzyli. Nasza gra momentami pozostawiała wiele do życzenia, ale też trzeba oddać będzinianom, że zagrali naprawdę niezłe spotkanie. Niektóre piłki, które bronili robiły naprawdę duże wrażenie, więc ukłon w ich stronę za dobrą postawę. Mam nadzieję, że będzie to dla nich dobry prognostyk przed kolejnymi meczami i będą się w nich prezentować podobnie. Cieszymy się przede wszystkim z tego, że mogliśmy ruszyć i PlusLiga wystartowała – powiedział Piotr Nowakowski.
Warto podkreślić, że środkowy stołecznego klubu w wyraźny sposób przyczynił się do tej wygranej. Był pewną opcją w ataku dla hiszpańskiego rozgrywającego, a dodatkowo jego świetne czytanie gry sprawiało, że przeciwnicy mieli problemy z kończeniem posyłanych do nich piłek. Dodatkowo w trudnych momentach nie zawodził. Jak ocenił swój start w nowym sezonie? – W spotkaniu przeciwko MKS-owi grało mi się całkiem nieźle. Fajnie, że udało mi się złapać takie dobre czucie z naszym rozgrywającym, bo nie miałem zbyt dużo okazji pograć z nim do tej pory. Cieszy mnie moja dobra postawa, ale widzę też w swojej grze dużo mankamentów, które mogę poprawić – ocenił Nowakowski. Jego postawa została doceniona przez komisarza zawodów i zgarnął pierwszą w tym sezonie statuetkę MVP, ale jak stwierdził: – Nie opłaca się zdobywać MVP, bo będę musiał chłopakom pizzę postawić (śmiech) – zażartował.
Wydaje się, że po odejściu Antoine Brizarda kluczowe dla warszawian będzie jak najszybsze zgranie się z nowym rozgrywającym – Angelem Trinidadem de Haro. W Sosnowcu nie wyglądało to źle, ale pewne niedociągnięcia były jeszcze widoczne. Między innymi to sprawiło, że ich gra falowała i zdarzały się przestoje, ale jak zapewnia nasz rozmówca z każdym meczem powinno to wyglądać lepiej: – Mieliśmy dużo czasu na przygotowania podczas których rozegraliśmy sporo sparingów. Dla niektórych chłopaków te emocje plusligowe są trochę większe i może dlatego ta ręka zadrży trochę bardziej podczas meczów granych ,,o coś”. Z tego co pamiętam to w tamtym sezonie także startu nie mieliśmy jakiegoś szczególnego, a potem szło nam już zdecydowanie lepiej więc oby to było dobrym prognostykiem – stwierdził Nowakowski. Sprzymierzeńcem dla nich z pewnością będzie stosunkowo prosty terminarz na początku rozgrywek, gdyż zmierzą się oni z zespołami, które bardziej niż o mistrzostwo Polski będą walczyć o utrzymanie. Przypadki z zeszłego sezonu wskazują jednak, że bez względu jaka drużyna stoi po drugiej strony siatki to zawsze trzeba dawać z siebie maksimum możliwości: – Teoretycznie jest to lepsze rozwiązanie, ale wiadomo, że gdyby się noga powinęła na tych drużynach uważanych za słabsze, to by to bardzo bolało w późniejszym rozrachunku. Widać to było między innymi po meczu PGE Skry Bełchatów, która pojechała do Lubina, gdzie straciła seta, a cały mecz grany był na styku. Te pierwsze mecze są troszkę niebezpieczne. Liga wróciła po sześciu miesiącach i niektórzy potrzebują troszkę czasu na rozegranie się. Trzeba wkładać maksymalne poświęcenie się i pracę niezależnie od tego kto stoi po drugiej stronie siatki – powiedział.
Od dwóch lat siatkarze ze stolicy biją się o najwyższe cele. Nie inaczej ma być w tym sezonie, gdyż cel pozostaje niezmienny: – Cele pozostają niezmienne od zeszłego sezonu. Mieliśmy małe zmiany personalne, ale mam nadzieję, że tak jak wtedy walczyliśmy o tą najwyższą stawkę, czyli mistrzostwo i puchar Polski, tak pozostanie i teraz. Mamy duży potencjał, który musimy rozbudzić i jak już wejdziemy na te swoje najwyższe obroty, to będziemy się bić o medale – zakończył reprezentant Polski.
źródło: inf. własna