– Światowa federacja dokłada imprez. Błądzimy z kalendarzem, nie patrząc na zdrowie zawodników. Porażki Projektu na początku sezonu? Najgorzej byłoby, gdybyśmy nie znali diagnozy. Dołek już za nami – mówi w rozmowie z Interią Piotr Gacek, siatkarski wicemistrz świata z 2006 r., wiceprezes i dyrektor sportowy Projektu Warszawa. Przyznaje też, że klub szuka sponsorów, by „ulżyć” współwłaścicielowi z Ukrainy.
Nawarstwienie meczów w PlusLidze jest tak duże, że zespoły zagrają nawet 1 listopada. O wypełnienie hali na pewno nie będzie łatwo. – To nie jest łatwe. Duża część mieszkańców Warszawy ma rodziny w różnych regionach Polski, poświęcą ten dzień, by odwiedzić groby bliskich. To specyficzna data i godzina, ale robimy wszystko, by jednak zapełnić Arenę Ursynów. Dedykujemy dużo zaproszeń, szczególnie do szkół, młodzieży. Nie spodziewamy się hali pełnej po brzegi, ale robimy co w naszej mocy, by w ten nostalgiczny dzień pocieszyć też oko kibica naszą grą – mówi Piotr Gacek, wiceprezes i dyrektor sportowy Projektu Warszawa. Warszawianie tego dnia o 21 zagrają z Cerrad Enea Czarnymi Radom.
Powoli już zaczyna się mówić, że poszerzenie ligi okazało się błędem. – Nie użyłbym sformułowania, że Projekt Warszawa zbłądził, decydując o poszerzeniu ligi na wspólnych spotkaniach. To były dyskusje, które trwały długo. Zespół ze Lwowa zgłosił akces do udziału w Polskiej Lidze Siatkówki już chyba dwa sezony temu. To nie jest tak, że nie wiedzieliśmy, z czym to się wiąże. To szeroki temat, mamy też rozgrywki reprezentacyjne. Trzeba by rozłożyć na czynniki pierwsze, jak formułowany jest kalendarz światowej siatkówki, co ma przełożenie na rozgrywki ligowe. Faktycznie natłok meczów jest duży. Poszerzenie ligi dla lepszego odbioru, poszerzenia grona odbiorców poza granice Polski, jest bardzo ciekawe. I dobrze, że się wydarzyło. Na samym końcu tego wszystkiego jest zawodnik, który musi grać i trenować. A jego zdrowie jest wyczerpywane z meczu na mecz, z treningu na trening. Kalendarz jest tak sformułowany, że reprezentanci nie mają chwili oddechu. Światowa federacja dokłada imprez, nie idzie w kierunku tego, by dostosować kalendarz do zdrowia zawodnika, a pod wartości reklamowe, marketingowe. To też napędza siatkówkę, więc to miecz obosieczny. Jeśli prezes Kryspin użył takiego sformułowania w kierunku klubów PlusLigi, to ja użyłbym tych słów w kierunku światowej federacji. My błądzimy z kalendarzem, nie patrząc na zdrowie zawodników. A oni są wyżymani jak przez starodawny magiel, do granicy wytrzymałości – powiedział Piotr Gacek.
Nawarstwienie meczów powoduje problemy zawodników, na meczu o Superpuchar mieli je Marcin Janusz i Aleksander Śliwka.- To przykłady, które będą się nawarstwiać. Kalendarz jest coraz bardziej zagęszczony. Chcemy rozwijać siatkówkę w Polsce tak, by była ciekawa dla widza. To musi mieć swoje podstawy w liczbie spotkań i turniejów, by pokazywać dyscyplinę. Ale trzeba zwrócić uwagę na zawodnika. Jesteśmy tylko ludźmi, nie robocopami. Mówię tutaj nie tylko o lidze, ale przede wszystkim o okresie reprezentacyjnym – podkreślił Gacek. Kontuzje nie ominęły i jego zespołu, od początku sezonu nie jest zdolny do gry Artur Szalpuk, dopiero niedawno wrócił Kevin Tillie.
– Nie ulega wątpliwości, że nasz start w rozgrywkach nie jest udany, nie jesteśmy z niego zadowoleni. Tyle że rozegrałem w życiu kilka meczów i byłbym bardziej zaniepokojony, gdybym nie wiedział, co się dzieje. Ale znam diagnozę: jesteśmy bez dwóch podstawowych zawodników. Nie umniejszam jakości pozostałym graczom. Ale jeśli buduje się konstrukcję z pewnych klocków i nagle dwa główne człony – Artur Szalpuk i Kevin Tillie – wypadają, i to od pierwszego meczu, drużyna musi mieć trochę czasu, żeby odpowiednio zareagować. I poszukać sama w sobie osób, które to nadrobią. Liga jest tak mocna, że bez dwóch zawodników już jesteśmy drużyną, która walczy i przegrywa w Katowicach czy Suwałkach. Mam jednak nadzieję, że jesteśmy na dobrej drodze. Kevin w ostatnim meczu wrócił i sama jego obecność wprowadzała spokój. Jego ogromne doświadczenie, perfekcjonizm w wykonywaniu pewnych elementów, daje taką pewność siebie drużynie, że reszta wchodzi na swój dobry poziom. Mam nadzieję, że już niebawem wróci też Artur, trenuje już z drużyną. PlusLiga to jedna z najsilniejszych lig, tu można naprawdę z każdym wygrać i przegrać. Pokazuje to choćby PSG Stal Nysa, z którą mają problem najlepsi – mówi Piotr Gacek.
W ramach ratunku Projekt sprowadził Kamila Baranka. – To nie jest łatwe. Jeśli zawodnik jest dostępny na rynku w tym okresie, to oznacza, że nie znalazł klubu. To nie są siatkarze na listach top 10 na swoich pozycjach. Straciliśmy naprawdę dużo, bo dwóch podstawowych przyjmujących. Mimo fantastycznych środkowych i rozgrywającego, bez przyjęcia nie możemy pokazać atutów całej drużyny. Dołączył do nas bardzo doświadczony Kamil Baranek. Nie miał wizji, by na dłużej wiązać się z klubem, ale jego doświadczenie pozwala podnieść poziom treningu. Jesteśmy związani z Kamilem do końca grudnia, więc to dla nas typowy “ratownik”.
Gacek odniósł się także do sytuacji finansowej klubu. – Problemy finansowe z poprzednich sezonów nawarstwiały się przez lata. Nad wieloma tematami trzeba było bardzo mocno popracować, by wyszły na prostą. Teraz jesteśmy w stabilnej sytuacji, ale pamiętajmy, że nasz główny partner, sponsor i współwłaściciel, który nas finansuje, jest z Ukrainy. Ma swoje problemy. Od dłuższego czasu wrzucamy wyższy bieg w poszukiwaniu sponsorów i partnerów, aby tę stabilizację wzmocnić. Szukamy kolejnych sponsorów, by jak najwięcej “ulżyć” naszemu głównemu finansującemu. Bo na Ukrainie są ogromne potrzeby humanitarne, potrzeba wsparcia jej mieszkańców. Nasz właściciel jest zaangażowany w pomoc Ukrainie i swoim rodakom, przeznacza na takie cele bardzo duże kwoty. Jako klub staramy się go wesprzeć, jak tylko możemy – mówi.
– Chcemy być w gronie najlepszych drużyn w Polskiej Lidze Siatkówki. I mam nadzieję, że krok po kroku będziemy wspinać się w tabeli. To początek sezonu, który jest bardzo długi. Jako klub będziemy robić wszystko, by drużyna miała jak najlepsze warunki. Nie zmieniamy celów ani ambicji: to zbudowanie mocnej warszawskiej siatkówki, która zawsze będzie w czołówce polskich drużyn, także reprezentujących kraj na arenie europejskiej. To dla nas najważniejsze w dalszej, ale i tej niedalekiej przyszłości – zakończył Piotr Gacek.
źródło: inf. własna, sport.interia.pl