W środę JSW Jastrzębski Węgiel podejmował mistrza Polski. BOGDANKA LUK Lublin nie bez problemów pokonała gospodarzy 3:1. Choć w pierwszej i ostatniej partii jastrzębianom zabrakło argumentów, by postawić się rywalom, tak w drugiej i trzeciej podjęli rękawicę i byli blisko urwania punktu przyjezdnym. Pech nie omija jednak jastrzębian, bowiem przed spotkaniem z powodu kontuzji wypadł Anton Brehme, a w trakcie rywalizacji boisko musiał opuścić Nicolas Szerszeń. – To są sytuacje losowe. Kontuzje się przytrafiają – mówił po meczu Łukasz Usowicz.
LUK znowu lepszy
Karolina Wólczyńska (Strefa Siatkówki): Dla was spotkanie otworzyło się dopiero w drugiej partii. Zgadzasz się?
Łukasz Usowicz: – Tak, zgodzę się. W pierwszym secie musieliśmy się jeszcze trochę dogrzać. Kolejne dwa, nie licząc też ostatniego, w którym już zeszło nam powietrze, możemy uznać za dobre w naszym wykonaniu. Podjęliśmy rękawicę. Byliśmy bardzo blisko urwania punktów. Niestety lublinianie znowu okazali się lepsi, tak samo jak w Superpucharze. Mam nadzieję, że w dalszej części sezonu to się zmieni.
Co się zmieniło w tym drugiej odsłonie?
– Trudno powiedzieć. Poprawiliśmy przyjęcie. Myślę, że to wpłynęło na lepszy wynik. Wraz z lepszym przyjęciem wszystkie statystyki poszły w górę. Prawdą jest, że przyjęcia się zaczyna. Uważam, że to był kluczowy element.
Pechowe zagrania
Co wydarzyło się w końcówce trzeciej partii? Mieliście prowadzenie, ale nie postawiliście kropki nad „i”…
– Myślę, że końcówka dostarczyła nam sporo emocji. Chwila dekoncentracji i już rywal miał piłkę setową. Według mnie mieliśmy również trochę pecha. Kilka piłek leciało w aut, ale ostatecznie okazywało się, że punkt musi zosatć przyznany rywalowi, bo piłka musnęła palce blokujących. A w takich momentach jeden punkt robił różnicę i set mógł paść naszym łupem.
Problemy kadrowe
Ogólnie można mówić o pechu w przypadku waszej drużyny. Łącznie już trzech graczy doznało urazu. Anton Brehme podczas treningu, Nicolas Szerszeń w trakcie meczu łapał się za kolano…
– Tak, to prawda. Nasi fizjoterapeuci na pewno mają dużo roboty. Nic z tym nie zrobimy. To są sytuacje losowe. Kontuzje się przytrafiają. My niestety w tym sezonie mamy ich dosyć sporo od początku okresu przygotowawczego. Chyba nie ma rozwiązania na to, żeby ich było mniej.
Z perspektywy boiska zauważyłeś, by był jakiś element, w którym rywale byli dużo lepsi od was?
– Nie powiedziałbym. Musiałbym spojrzeć w statystyki, by w pełni odpowiedzieć na to pytanie, ale tak na pierwszy rzut oka nie wybrałbym takiego elementu. Oczywiście w pierwszym i ostatnim secie wyglądało to trochę inaczej. Któryś element musiał przeważać po ich stronie, skoro tak wysoko wygrali, ale te dwa środkowe sety były wyrównane i graliśmy na podobnym poziomie.
Silny beniaminek
W następnym spotkaniu podejmiecie beniaminka – InPost ChkS Chełm, który bardzo dobrze sobie radzi. Jak ty oceniasz ich grę?
– Oglądałem parę ich spotkań. Urwali parę punktów i to całkiem mocnym drużynom na papierze. Mam nadzieję, że zagramy przynajmniej tak jak w Zawierciu i Jastrzębiu-Zdroju. Po prostu nie damy im wywieźć żadnych punktów i wygramy to spotkanie.
Zobacz również:
Wyniki i terminarz PlusLigi sezon 2025/2026









