ŁKS Commercecon Łódź odniósł czwartą wygraną z rzędu. Siatkarki Giuseppe Cuccariniego bardzo pewnie pokonały Grupę Azoty Chemik Police i ich gra zaczyna wyglądać coraz lepiej. Po drugiej stronie siatki sytuacja nie wyglądała zbyt dobrze. Policzanki wyszły na mecz wyraźnie spięte i nie udało im się znaleźć właściwego rytmu – Nie wiem, dlaczego nie przekształciłyśmy tej całej energii w tę pozytywną – mówiła libero Chemika Paulina Maj-Erwardt.
Zespół z Polic miał utrudnione zadanie przyjeżdżając do Łodzi. Oprócz nieobecności Wilmy Salas, która niedawno doznała poważnej kontuzji w poniedziałkowym meczu nie mogła wystąpić także Martyna Łukasik. Chyba nikt nie spodziewał się jednak, jak bolesna porażka czeka mistrzynie kraju.
– Nie spodziewałam się takiego wyniku szczerze mówiąc. Nie sądziłam, że tak będą wyglądały dwa sety. Jest mi niezmiernie przykro, że tak to się zaczęło. Rozumiem walkę w trzecim secie. To już jest końcówka i szale się przechylały na stronę ŁKS-u, ale te dwa sety nie powinny mieć miejsca. Nie jesteśmy zespołem z dołu tabeli, żeby wygrywać z nami do 14, czy 19 nie grając nie wiadomo jak wybitnej siatkówki. One zagrały swoje, a my nie realizowałyśmy taktycznych założeń. Nie wiem, gdzie była koncentracja. Popełniałyśmy tak proste i głupie błędy, że to nie powinno nam się zdarzać – przyznało libero Grupy Azoty Chemik Police Paulina Maj-Erwardt.
Siatkarki Ferhata Akbasa od samego początku spotkania sprawiały wrażenie lekko poddenerwowanych i nie udało im się znaleźć spokoju w grze już do końca meczu. – W szatni wydawało się, że nie ma stresu. Na początku zauważyłam, że może coś się dzieje, ale liczyłam, że jak zaczniemy mecz, to wszystko przejdzie jak to z reguły bywa. Nie wiem dlaczego miał być stres. To miał być kolejny ligowy mecz i dla nas szansa na odbicie się. Nie wiem dlaczego nie skupiłyśmy się na tym i dlaczego nie przekształciłyśmy tej całej energii w tą pozytywną – dodała.
źródło: inf. własna