W niedzielę zakończyły się mistrzostwa świata siatkarek. Brazylijki otarły się o finał, lecz w 1/2 lepsze okazały się Włoszki. W meczu o brąz Canarinhos stanęły na wysokości zadania. Podopieczne Ze Roberto nie miały jednak łatwej przeprawy, pokonując Japonki dopiero w tie-breaku. Dla drużyny była to cenna lekcja i nowe otwarcie, o którym w rozmowie z Polsatem Sport mówiły Gabi i Julia Bergmann.
Kolekcja robiąca wrażenie
Brazylijskie siatkarki od lat nie schodzą z topu, regularnie meldując się na podium największych imprez. Tak też było w trakcie minionych już mistrzostw świata, w których drużyna Ze Roberto wysłała jasny sygnał przeciwniczkom. Canarinhos parę sezonów temu skazywano na pożarcie, wieszcząc koniec pewnej epoki. Przestarzały zespół płynnie udało się jednak przeprowadzić przez wymianę pokoleniową, a popularne Kanarki stanęły na wysokości zadania, wieńcząc czempionat brązem. To duży sukces, o czym w rozmowie z Polsat Sport mówiła pewna swego kapitan drużyny, Gabriela Braga Giumaraes.
– Ten medal wiele dla nas znaczy, zasłużyłyśmy na niego. Wracamy szczęśliwe do Brazylii. Jako kapitan jestem dumna z młodszych koleżanek. Nie mogły one spać w noc przed finałem z podekscytowania. Świetnie poradziły sobie jednak w meczu, grając pod presją w tie-breaku. Ta wygrana pozwoliła im urosnąć mentalnie, bo wczoraj [przyp.red. po półfinale z Włoszkami – 2:3] przegrałyśmy piątego seta. Ten medal wiele znaczy dla całego zespołu i kraju. W mojej karierze to też ważny moment. Nie jest łatwo walczyć o medal w takiej imprezie – powiedziała wzruszona frontmenka brazylijskiej kadry.
Drużyna rodzi się na nowo
W meczu o brąz Canarinhos starły się z Japonkami, a spotkanie zachwyciło wszystkich. Pięciosetowa batalia zakończyła się wygraną siatkarek z Ameryki Południowej, choć Azjatki miały swoje argumenty by odwrócić losy pojedynki. Drużyna dalej jest w budowie i szuka grania. Cenne doświadczenie Brazylijkom udało się już nabyć, a zdaniem Julii Bergmann będzie już tylko lepiej. W zespole nie brakuje młodych, zdolnych zawodniczek, które mają potencjał, aby przez lata z sukcesami reprezentować swój kraj. Kadra rodzi się na nowo, zaś jeszcze większe sukcesy mają być wyłącznie kwestią czasu.
– To bardzo szczęśliwy moment dla nas. Walczyłyśmy do końca i wiemy jak trudny to był dla nas sezon. Jestem szczęśliwa, że jestem częścią tej drużyny. W ostatnich kilku miesiącach udało nam się rozwinąć. Bardzo obiecująco wygląda przyszłość naszego zespołu. Cały czas się uczymy i chcemy być kreatywne, dalej się rozwijać – skomentowała sukces przyjmująca.
W finale natomiast Włoszki zmierzyły się z Turczynkami. Mistrzynie olimpijskie dopięły swego, zwyciężając 3:2. Łatwo nie było, a podopieczne Daniele Santarelliego zgotowały włoskim siatkarkom siatkarskie piekło. Wrażeń w czempionacie nie zabrakło, zaś nowy format, wydaje się, że zdał egzamin śpiewająco.
Zobacz również:
Mistrzostwa świata siatkarek. Historyczny wyczyn Turczynek! Legenda wprost o sukcesie projektu