— Od dzieciństwa marzyłem o takiej chwili. Jestem szczęśliwy, że zagrałem od początku i rozegrałem pięć setów, ale myślę, że mogłem zaprezentować się lepiej. Gdy nabiorę trochę doświadczenia, powinno to wyglądać lepiej — powiedział po debiucie w biało-czerwonych barwach przyjmujący, Mikołaj Sawicki.
Za siatkarzami reprezentacji Polski pierwszy z meczów kontrolnych przed Ligą Narodów. Podopieczni Nicoli Grbicia przegrali w Katowicach z Niemcami 2:3, ale i tak było to wyjątkowe spotkanie dla kilku zawodników, którzy zadebiutowali w biało-czerwonych barwach. Wśród nich był Mikołaj Sawicki. Przyjmujący Trefla Gdańsk wybiegł na boisko w podstawowym składzie, a na swoim koncie zgromadził 14 punktów. — Od dzieciństwa marzyłem o takiej chwili. Jestem szczęśliwy, że zagrałem od początku i rozegrałem pięć setów, ale myślę, że mogłem zaprezentować się lepiej. Wkradło się trochę za dużo stresu. Czułem go przez cały mecz, choć później nieco w mniejszym stopniu. O tym, że wyjdę w pierwszej szóstce, dowiedziałem się tuż przed spotkaniem, w szatni. Gdy nabiorę trochę doświadczenia, powinno to wyglądać lepiej — powiedział Mikołaj Sawicki.
W meczu z Niemcami szkoleniowiec Polaków nie miał zbyt wielu możliwości manewru na pozycji przyjmującego. Obok Sawickiego w podstawowym składzie wyszedł Artur Szalpuk. Na boisku pojawiał się też od niedawna trenujący z kadrą Kamil Semeniuk, a nawet na przyjęcie wpuszczony został nominalny libero – Kuba Hawryluk. — Trochę siedziało mi w głowie, że trener nie ma zbyt wielu wariantów na mojej pozycji – nie ukrywał Sawicki.
Spotkanie z Niemcami było dla niego szczególne również ze względu na osobę trenera rywali, Michała Winiarskiego. — Nie myślałem o tym, ale fakty są takie, że pochodzę z Piotrkowa Trybunalskiego i w moim sercu zawsze była Skra Bełchatów. Od dziecka jeździłem na jej mecze, chłonąłem je, a zawodnikiem, którego podziwiałem najbardziej, był właśnie Michał Winiarski — wspomniał młody przyjmujący, który w latach 2020 – 2022 był zawodnikiem PGE Skry, ale pełnił w niej rolę głównie rezerwowego. Dopiero przenosiny do Trefla Gdańsk i kontuzja Piotra Orczyka pozwoliły mu wypłynąć na szersze siatkarskie wody. — Dzięki temu zyskałem dużo doświadczenia — dodał.
Na własnej skórze może przekonać się również, że praca w kadrze wymaga wiele wysiłku. — Treningi na zgrupowaniu kadry nie są jednak łatwe. Były czymś nowym. Ćwiczymy dłużej niż robiłem to w klubach, siłownia też nie rozpieszcza – zakończył Mikołaj Sawicki.
źródło: inf. własna, przegladsportowy.onet.pl