Po wygranej w pierwszym ćwierćfinałowym starciu, siatkarze Trefla Gdańsk w rewanżu musieli uznać wyższość jastrzębian. Po meczu Michał Winiarski nie ukrywał, że jego drużyna w tym meczu miała dwóch rywali – Jastrzębski Węgiel oraz chorobę. – Jeszcze wczoraj sześciu zawodników miało po 39 stopni temperatury – zdradził szkoleniowiec zespołu z Gdańska.
Jastrzębianie w rewanżu potrzebowali zaledwie trzech setów, by pokonać gospodarzy. Trefl nie oddał jednak meczu bez walki, mimo że odczuwał skutki choroby, jaka dopadła większą część zespołu po ostatniej podróży na Śląsk.
– Chciałem pogratulować chłopakom walki, ponieważ nie wiemy co się stało, ale jeszcze wczoraj sześciu zawodników miało po 39 stopni temperatury. Badaliśmy, ale na szczęście nie jest to covid. Dopadł nas jakiś wirus, który w tym trzecim secie już wyraźnie dał o sobie znać i było widać, że nie mieliśmy siły. Natomiast każdy wyszedł i dał z siebie wszystko – rozpoczął Michał Winiarski. – Jest to dla nas bardzo ciężki okres, bo mimo że awansowaliśmy do play-off, to chciałem przypomnieć, że rozegraliśmy 18 setów przeciągu tygodnia. Plus podróże i plus ta choroba. Przez dwa dni praktycznie tylko się leczyliśmy po przyjeździe z Jastrzębia-Zdroju. Dlatego mam nadzieję, że półtora dnia odpoczniemy, spotkamy się w poniedziałek po południu i na tyle będziemy się mogli zregenerować, że będziemy się bili w kolejnym meczu. Jeszcze raz powtórzę, że jestem dumny z chłopaków za walkę – dodał trener Trefla.
Goście dużo lepiej spisywali się w bloku, po swojej stronie mieli też atak. Mimo to w dwóch pierwszych partiach o wygranej decydowały końcówki. Gdy ekipa ze Śląska odskakiwała z wynikiem, Trefl skutecznie go gonił. Przez dłuższe chwile obie ekipy grały też idąc łeb w łeb.
– Myślę, że mogło być co najmniej 1:1 w setach. Wtedy nie wiem na ile by nam sił starczyło, natomiast mecz mógłby potoczyć się w każdą stronę. Później chyba też przestaliśmy wierzyć i dlatego ten trzeci set tak wyglądał – ocenił Michał Winiarski.
Teraz przed jego zespołem kolejny mecz Jastrzębiu-Zdroju, gdzie już ostatnio sprawił on dużą niespodziankę. Z pewnością gdańszczanie chcą powtórzyć ten wcześniejszy wynik. – Jest jedno zasadnicze pytanie, czy uda nam się wyleczyć, czy po drodze jeszcze nam ktoś nie wypadnie. Z dnia na dzień jest nas coraz więcej. Z jednej strony jesteśmy szczęśliwi że gramy w play-off, z drugiej żałujemy, że nie mogliśmy przystąpić do tego meczu w pełni sił – powiedział Winiarski. – Drużyna Jastrzębskiego Węgla zagrała bardzo dobrze. Szczególnie w trzecim secie, kiedy prowadzili już 2:0 i grali troszeczkę luźniej. W momencie, gdy ta gra szła punkt za punkt, to byliśmy równorzędnym rywalem. Jak to się mówi, nadzieja umiera ostatnia i jedziemy się bić do Jastrzębia-Zdroju w trzecim meczu – zakończył.
źródło: inf. prasowa, inf. własna