W środę zespoły Jastrzębskiego Węgla i GKS-u Katowice rozegrały zaległe spotkanie 10. kolejki PlusLigi. Jedynie w pierwszej odsłonie katowiczanie zagrozili rywalom w wygranej, ale w walce na przewagi więcej zimnej krwi zachowali gospodarze. – Fajnie, że udało nam się wygrać w trzech setach. Pierwszy był taki nerwowy. Drużyna z Katowic dużo broniła i fajnie naprawdę grali, potem zeszło trochę to powietrze i zaczęliśmy grać swoją, lepszą siatkówkę – powiedział po tym meczu Michał Szalacha, środkowy jastrzębian.
Jednym z elementów, który przeważył o wygranej Jastrzębskiego Węgla był blok. Zespół prowadzony przez Luke’a Reynoldsa w trzech setach zdobył aż 15 punktów tym elementem, podczas gdy rywale postawili zaledwie dwa szczelne bloki.
– Dobrze graliśmy blokiem. Ale też dobrze graliśmy na zagrywce – ocenił Michał Szalacha. – To wszystko się łączy. Dużo pracowaliśmy nad tymi elementami, więc super, że ten progres już wychodzi w pierwszym meczu. Mam nadzieję, że dalej będziemy się rozwijać.
Środkowy Jastrzębskiego Węgla w środowym meczu zanotował na swoim koncie 9 punktów, w tym 4 blokiem i 5 z ataku. Mecz zakończył z 83% skutecznością w tym drugim elemencie. Szalacha podkreślił, że poza blokiem warto zwrócić uwagę na mocną zagrywkę jego zespołu, ale nie ukrywał, że GKS Katowice nie był łatwym rywalem.
– Może w statystykach przyjęcie Katowic nie będzie super wyglądało, ale na pewno dużo ciężkich zagrywek przyjęli nad siebie. Ciężko się gra z takimi zespołami, gdzie ciężko się dobić do ich parkietu bezpośrednio. Ale potem lepiej się gra blokiem. Możemy ustawić szczelny, potrójny blok. Dzisiaj mieliśmy kilka takich, więc tylko się cieszyć, że te treningi mogliśmy sprawdzić na drużynie z Katowic, czy dają efekty i miejmy nadzieję, że będą dalej dawały – zakończył środkowy.
źródło: KS Jastrzębski Węgiel, opr. własne